Jorge Lorenzo w… Repsol Hondzie?!

- Mick

Włoskie media, a razem z nimi już pół dziennikarskiego padoku, donoszą, że Jorge Lorenzo dwa kolejne sezony spędzi u boku Marca Marqueza w Repsol Hondzie, zarabiając ok. 4 miliony euro za sezon. Jak to możliwe, skoro jeszcze wczoraj wszyscy byli pewni, że „Por Fuera” wróci na Yamahę?

Jeszcze dziś w południe, nawet po niedzielnym potwierdzeniu, że Jorge odchodzi z Ducati oraz dzisiejszym, że Pedrosa odchodzi z Repsol Hondy, taki scenariusz wydawał się mało prawdopodobny.

Dlaczego? Wiele stron robiło podobno wszystko, aby Lorenzo ponownie wylądował na M1-ce. Potrzebowała tego nie tylko Yamaha i sam Jorge, ale także tacy sponsorzy jak Monster, czy malezyjski Petronas, a wreszcie także sami organizatorzy MotoGP.

Gdy „Por Fuera” zapewniał w niedzielę, że przez dwa kolejne lata będziemy oglądali go na konkurencyjnej maszynie, wydawało się niemal pewne, że będzie to właśnie Yamaha, a temat jest już „klepnięty”.

Tymczasem bardzo możliwe, że dojdzie do zaskakującego zwrotu akcji. Dlaczego? Po pierwsze wciąż nie jest jasne, jaki zespół wystawi w przyszłym roku dwie Yamahy „po” ekipie Tech 3, a przyszłość ekipy Marc VDS stoi pod znakiem zapytania. Jeśli zniknie, to czy Petronas do spółki z torem Sepang przejmą jej dwa miejsca? Czy w tak krótkim czasie uda się zbudować konkurencyjną i sprawnie działającą strukturę? Znaków zapytania nie brakuje. Co więcej, taki scenariusz oznaczałby, że Lorenzo, nawet na fabrycznym motocyklu, byłby zawodnikiem prywatnego zespołu, a to dla motocyklisty jego kalibru, co więcej – ze sporym ego – chyba trudne do przełknięcia.

Co więcej, choć walka o podia nie byłaby pewnie problemem, to już walka o tytuł w cieniu fabrycznego duetu Rossi/Vinales, chyba już tak. Yamaha z pewnością pozwoliłaby Lorenzo być bardzo konkurencyjnym, ale czy aż tak, żeby walczyć o tytuł i zostawić w tyle fabrycznych zawodników? Wystarczy spojrzeć na przykład Johanna Zarco.

Tutaj pojawia się Repsol Honda, fabryczna ekipa i chyba najbardziej utytułowany team w historii królewskiej klasy. W jego barwach Lorenzo nadal pozostawałby zawodnikiem fabrycznym, mając realną szansę na tytuł i biorąc aktywny udział w rozwoju motocykla.

Motocykl to jednak jeden z największych znaków zapytania. W ostatnich latach Honda jest dużo trudniejsza w prowadzeniu niż Ducati. Potwierdzają to zarówno Cal Crutchlow, jak i Jack Miller czy Scott Redding. Co więcej, RC213V wymaga także znacznie częstszego korzystania z tylnego hamulca. Nie tylko na wejściach i wyjściach z zakrętów, ale także na prostych, by walczyć z unoszeniem się przedniego koła. Miller i Crutchlow dwa lata temu powiedzieli MotoRmanii, że z tylnego hamulca korzystają w Brnie przez 80% okrążenia!

To jednak jest jeszcze do przeskoczenia. Co prawda Lorenzo jeździ wyjątkowo płynnie, ale w końcu w niedzielę pokazał, że z jego stylem można wygrywać nawet na nerwowym i wolnym w środku zakrętu Ducati. Wydaje się więc, że przy odpowiednim wsparciu HRC jest w stanie zrobić to także na Hondzie.

Po części potwierdzają to wyniki Pedrosy z ostatnich lat. Filigranowy Hiszpan jeździ dużo płynniej od Marqueza, a mimo wszystko co roku jest w stanie walczyć w czołówce. Także Honda nie miała specjalnych problemów z rozwojem motocykla jednocześnie pod zupełnie inne wymogi dwóch swoich fabrycznych zawodników. Marquez i Pedrosa cały czas korzystają z zupełnie innych ram, półek zawieszeń czy nawet owiewek (nie mówiąc o wydechach, wahaczach a nawet wyświetlaczach). Jeśli tylko inżynierowie HRC słuchaliby Lorenzo, z pewnością byliby w stanie przygotować dla niego odpowiedni pakiet. W końcu Honda słynie z największych „mocy przerobowych” jeśli chodzi o zaplecze inżynieryjne.

Innym znakiem zapytania pozostaje jednak hierarchia w zespole. Od dołączenia do Repsol Hondy Marca Marqueza w 2013 roku Pedrosa był dla niego wyraźnie tłem i zawodnikiem numer dwa. Niektórzy sugerowali nawet, że to Marquez zablokował Caseyowi Stonerowi możliwość startu w zastępstwie za Daniego w Austin kilka lat temu, bo nie chciał zbyt mocnej konkurencji.

Gdyby jednak tak było i Marquez miał tak silną pozycję, równie dobrze mógłby zablokować transfer Lorenzo, ale jeśli do niego dojdzie, to chyba potwierdzi to, że Jorge nie ma się czego bać, a zakulisowa pozycja aktualnego mistrza świata w zespole nie jest tak mocna, jak mogłoby się wydawać. Z drugiej strony nie bez powodu ofertę HRC odrzucili Dovizioso, Zarco, Mir i Miller. Może niepotrzebnie się bali?

Ciekawe, jak taki transfer wpłynąłby na dynamikę w zespole. Czy czując większą presję Marquez zacząłby popełniać błędy? Czy rywalizacja na torze sprawiłaby, że poprawne w tej chwili relacje dwóch Hiszpanów uległyby takiemu pogorszeniu, jak te na linii Lorenzo/Rossi w czasie ich wspólnych startów w Yamasze?

Jedno jest pewne, jeśli Lorenzo odważy się dołączyć do Repsol Hondy i zrezygnuje z powrotu na Yamahę, pokaże ogromną odwagę. Co jednak pokaże na torze? Przekonamy się przez dwa kolejne lata, a póki co czekamy na oficjalny komunikat z Repsol Hondy…

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl