Johann Zarco sięgnął dziś po tytuł motocyklowego mistrza świata kategorii Moto2. Pamiętacie? Przewidywaliśmy to już w kwietniowym numerze MotoRmanii, a dzisiaj dzielimy się z Wami wywiadem, który wówczas przeprowadziliśmy. Mieliśmy nosa?
Johann Zarco
„Ścigam się aby wygrywać”
Rozmawiał: Michał „Mick” Fiałkowski
zdjęcia: Ajo Motorsport
Największa wyścigowa nadzieja Francuzów ostatnich lat. Johann Zarco ma wszystko, aby sięgnąć w tym roku po mistrzostwo świata Moto2, a jeśli to zrobi, garaże MotoGP staną przed nim szerokim otworem. Poznajcie go bliżej.
W 2011 roku, swoim trzecim sezonie w mistrzostwach świata, o włos przegrał z doświadczonym Nico Terolem pojedynek o tytuł w najmniejszej kategorii. Zasłynął agresywną, a momentami wręcz szaleńczą jazdą i kilkoma naprawdę dziwnymi manewrami. Jak wtedy, kiedy próbował złapać motocykl Hiszpana za przednie koło na finiszu w Misano. Od tego czasu 24-latek z Cannes mocno jednak dojrzał.
Wciąż jest cichym i zamkniętym w sobie gościem, który za kierownicą zmienia się w totalnego świra, do bólu przypominając flegmatycznych, ale całkowicie szalonych kierowców WRC ze Skandynawii. Poprzedni sezon pokazał, że Johann Zarco wszystko ma już pod kontrolą. Rok temu brakowało mu jednak czegoś innego; solidnego pakietu i doświadczonej ekipy. W trzech z pierwszych czterech wyścigów nie zdobył punktów z powodu zwykłego pecha; wywrotek i awarii, a w Niemczech zamienił swojego Sutera w kulę ognia. Sześć z ostatnich siedmiu rund ubiegłego sezonu zakończył jednak w pierwszej czwórce, z czego trzy na podium.
Teraz nie tylko przesiada się na Kalexa, ale także ponownie łączy siły z Akim Ajo, który za starty nie oczekuje już od Francuza przysłowiowego „wpisowego”, a wyników. Zarco ma więc wszystko, aby walczyć o tytuł, co zresztą pokazał podczas zimowych testów. Jeśli sięgnie po mistrzostwo, za rok z pewnością będziemy już oglądać go w MotoGP. Pytanie, czy walkę o wysoką stawkę wytrzyma jego gorąca do niedawna głowa? I czy my, kibice, wytrzymamy cuda, które może nam znów zafundować na torze? Choć cichy i skromny, Johann może okazać się jednym z głównych bohaterów sezonu Moto2. Poznajcie go więc bliżej:
Johann, rok temu startowałeś w Moto2 Suterem Caterhama i po trudnym początku zaliczyłeś bardzo mocną końcówkę, finiszując na szóstym miejscu w tabeli. Jak wspominasz sezon 2014?
Byłem zawiedziony, bo nie było mnie regularnie w czołówce, ale nie chcę skupiać się na negatywnych aspektach i myślę głównie o drugiej połowie sezonu, w której często byłem na podium i miałem dobre tempo. Starałem się wyciągnąć z tego wnioski i chcę w tym roku utrzymać podobne tempo.
Co poszło rok temu nie tak?
Na początku sezonu po prostu miałem pecha. W Katarze z wyścigu zabrał mnie inny zawodnik. W Teksasie miałem kolejną wywrotkę, w Argentynie problem z tylną oponą, a we Francji motocykl zgasł z powodu problemu z elektryką. To po prostu pech, ale później zacząłem się stresować i nie byłem za kierownicą wystarczająco zrelaksowany. Jeździłem w okolicach dziesiątego miejsca, choć dobrze było też stanąć na podium w Barcelonie. Podczas wakacyjnej przerwy odnalazłem jednak właściwą drogę i po prostu starałem się za dużo nie myśleć. To bardzo mi pomogło i w efekcie we wrześniu zrobiłem duży krok.
Wracasz pod skrzydła Akiego Ajo, z którym w 2011 roku wywalczyłeś w klasie 125 wicemistrzostwo świata. Jak doszło do ponownego połączenia sił?
Kiedy rozmawiałem z Akim w połowie poprzedniego sezonu, powiedział, że widzi mnie w swoim projekcie Moto2, ponieważ jestem dobrym zawodnikiem i mam już spore doświadczenie w Moto2. Dobrze wspominał naszą wcześniejszą współprace. Razem z moim trenerem, Laurentem, z chęcią przyjęliśmy jego ofertę, choć wiedzieliśmy, że zespół będzie dopiero debiutował w Moto2. To jednak bardzo doświadczeni ludzie, co pokazują w Moto3. Nie miałem żadnych wątpliwości, a zimowe testy potwierdziły, że to była dobra decyzją. Jestem bardzo zadowolony.
Jak to wygląda od kuchni? Czy masz teraz w zespole jakieś znane twarze z sezonu 2011?
Nie tylko z 2011, ale także z ubiegłego sezonu. Mój inżynier od zawieszenia WP, Stefan, pracował ze mną także rok temu, a w sezonie 2011 był moim głównym mechanikiem. Na tym jednak koniec jeśli chodzi o znajome twarze, ale zespół jest świetny. Mój szef mechaników, Massimo, jest Włochem i ma spore doświadczenie w Moto2. Rok temu pracował dla Akiego w Moto3. Ten duet dobrze się dogaduje, a ja pozwalam im skupić się na motocyklu i po prostu jeżdżę.
Pamiętam, że po sezonie 2011 powiedziałeś mi, że musiałeś wtedy zapłacić Akiemu za swoje starty i to sporo, ale okazało się to dobrą inwestycją. Jak to wygląda tym razem?
Od kiedy wywalczyłem mistrzostwo 125 i awansowałem do Moto2 nie muszę płacić za starty i sam otrzymuję wynagrodzenie. Mogę się utrzymywać dzięki mojej pasji i bardzo mnie to cieszy.
Po dwóch latach na Suterze przesiadasz się na Kalexa. Co możesz powiedzieć o swojej nowej maszynie?
Łatwiej się prowadzi, łatwiej jest wyczuć zachowanie przodu i łatwiej jest znaleźć bazowe ustawienia. Przyczepność tyłu także jest dobra, ale największa różnica to łatwość prowadzenia. Nie musisz walczyć z motocyklem i możesz skupić się na utrzymaniu linii przejazdu i prędkości w zakręcie. To pomaga w szybkiej i równej jeździe.
Jak bardzo musisz w Moto2 zmieniać bazowe ustawienia pomiędzy wyścigami?
Kiedy już znajdziemy bazę, nie musimy zmieniać zbyt wiele, ale kiedy już musimy coś zmodyfikować, to tutaj bardzo ważny jest zespół i jego doświadczenie. Zmiany muszą być subtelne. Póki co nie zmieniamy zbyt wiele, ale jeśli już, to zostawiam to zespołowi. Znają się na tym.
Kalex ma jakieś słabe strony?
Póki co niczego takiego nie widzę. Musimy jednak popracować jeszcze nad hamowaniem, aby hamować mocniej i później, ale to już cel na pierwsze rundy.
Masz motocykl w specyfikacji 2014, prawda?
Tak, ponieważ jesteśmy nowym zespołem. Tylko te, które korzystały z Kalexów rok temu, w tym sezonie otrzymały nowe maszyny. Nowe ekipy mają do dyspozycji motocykle z ubiegłego roku, ale to dla mnie nie problem.
Podobnie jak rok temu, znów używasz zawieszenia WP, na które w Moto2 przesiadło się od ubiegłego sezonu coraz więcej dotychczasowych klientów Ohlinsa. Dlaczego?
Korzystałem z Ohlinsa w 2013 i 2014 roku. Nie jest to złe zawieszenie. Zresztą Tito Rabat wygrał na nim mistrzostwo Moto2 rok temu. Moim zdaniem WP ma przewagę jeśli chodzi o tylny amortyzator, który pozwala czuć się bardzo komfortowo podczas przyspieszania. Dlatego wiele osób się na nie przesiadło. Dla mnie ważna jest także relacja z inżynierem, a moja współpraca ze Stefanem jest bardzo dobra.
Jaki więc jest twój tegoroczny cel?
Ścigam się aby wygrywać. Otrzymałem wielką szansę i chcę walczyć o tytuł. To moje marzenie. Jestem na to gotowy. Muszę tylko zachować spokój i robić swoje.
Pracujesz bardzo blisko ze swoim trenerem, Laurentem Fellonem. Jakie są tego zalety?
Jako zawodnik nie widzisz wszystkiego kiedy jesteś na torze, także swoich błędów. Laurent jest bardzo pomocny. Czasami nie czujesz się na motocyklu zbyt dobrze, wracasz do boksu i chcesz zmieniać ustawienia, ale ktoś taki jak Laurent mówi: „nie musisz pracować nad motocyklem, tylko nad sobą”.
Coraz więcej zawodników pracuje z psychologami. Sam wspominałeś o stresie. Korzystasz z takiej pomocy?
To, co robię z Laurentem, wystarczy. Poza tym to kwestia dojrzewania w codziennym życiu oraz treningu. Jeśli dobrze czuję się w swoim ciele, dobrze czuję się także moja głowa.
Kiedy jeździłeś w klasie 125, opowiadałeś mi o tym, że trenujesz na czterosuwowej 125-ce ze slickami na gokartowych torach. Jak to wygląda teraz, kiedy startujesz w większej klasie Moto2?
Teraz korzystam z Yamahy R6 i opon Dunlopa z Moto2. Jeżdżę też po większych torach, jak Almeria. Wrażenia są bardzo podobne do tych z Moto2, a poza tym głowa jest przyzwyczajona do prędkości powyżej 200 km/h.
Kilku czołowych zawodników, jak Tito Rabat czy Luis Salom, trenuje na swoich prywatnych Kalexach Moto2. Myślałeś o tym?
Tak, ale problem polega na tym, że nie mieszkam w Hiszpanii i mam daleko na te tory. W myśl przepisów musisz w przypadku takich testów wyznaczyć dwa tory. Tito wybrał Almerię bo tam mieszka. Ja mam na takie tory dość daleko, ale być może latem będę w stanie zaliczyć takie testy.
Zawsze dużo pracowałeś nad stylem jazdy. Jak wygląda to dzisiaj?
W Moto2 musisz jeździć płynnie, aby oszczędzać energię i opony. Styl jazdy jest bardzo ważny. Tito pokazał to rok temu. Trenował bardzo dużo i dzięki temu został mistrzem świata. Ja też się nad tym skupiam i zamiast zmieniać ustawienia motocykla, pracuję nad stylem jazdy. Gdy przechodzisz z mniejszej kategorii masz tendencję do zbyt mocnego składania się w zakrętach, aby przyspieszyć skręt. W Moto2 trzeba jeździć trochę inaczej, ale to będzie mój czwarty sezon w tej klasie i przyzwyczaiłem się już do tego.
Poza jazdą R6-ką, jak trenujesz?
To zależy od miesiąca i pory roku. Zimą masz więcej czasu. Dużo biegam, trochę jeżdżę rowerem, ale nie pływam. Wykonuję jednak dużo specyficznych ćwiczeń, które są pomocne podczas jazdy na motocyklu.
Miałeś ofertę przejścia do MotoGP, co jest twoim marzeniem, ale wybrałeś pozostanie w Moto2. Dlaczego?
Bo jeszcze tu nie wygrałem. Chcę przejść do MotoGP na dobrym motocyklu i być konkurencyjnym. Wierzę, że mam na to szansę, ale najpierw chcę pokazać, że mogę walczyć tytuł. Tak zrobiłem w 125. Najpierw pokaż co potrafisz, a potem myśl o awansie.
Może za rok razem z ekipą Akiego?
Naprawdę nie wiem, ponieważ skupiam się na tym sezonie. Moim priorytetem są wyniki w Moto2. Jeśli ich nie zabraknie, to nie zabraknie też okazji do awansu i wtedy zobaczymy.
Jak się dogadujesz z innymi Francuzami w MŚ?
Nie mam nic do nich, ale wolę trzymać się ze swoim zespołem i jego zawodnikami z Moto3. Jesteśmy dobrymi kolegami z Haniką, Binderem i Oliveirą. To będą pewnie jedyni zawodnicy, z którymi będę blisko w tym roku.
Na koniec kilka pytań od czytelników. Jak w ogóle zaczęła się twoja przygoda z wyścigami?
Kiedy miałem dziewięć lat kilka razy przejechałem się w wypożyczalni mini-moto. Jej właściciel powiedział, że powinienem zapisać się do klubu. Zacząłem jeździć więcej i poznałem Laurenta, który pracował w mistrzostwach świata i miał duże doświadczenie. Kiedy miałem trzynaście lat zacząłem startować w zawodach mini-moto we Włoszech, a później trafiłem do pucharu Red Bulla i mistrzostw świata.
Skąd japońska flaga na twoim kasku?
Na początku lat 90-tych Laurent pracował w mistrzostwach świata. Zawsze wspominał czasy, w których jeździli tam tacy Japończycy jak Noboru Ueda, Kazuto Sakata czy Nobuyuki Wakai. Bardzo lubiłem te opowieści, a poza tym podoba mi się flaga ze wschodzącym słońcem i chciałem umieścić ją na kasku.
To też jest ciekawe: jaką masz przewagę nad Tito Rabatem?
Jestem w stanie szybko złapać dobre tempo. To moja mocna strona w porównaniu z Tito, zarówno jeśli chodzi o wyścig, jak i treningi. Jeśli uda mi się mocno rozpocząć treningi, jestem w stanie przygotować się do wyścigu lepiej niż on. Muszę spróbować wykorzystać to i próbować uciec mu po starcie.