Do tej pory hinduska Mahindra była co najwyżej pośmiewiskiem na końcu stawki Moto3, ale za rok wszystko może się zmienić. Czy to pierwszy krok w kierunku MotoGP? Wszystko na to wskazuje. Mick wyjaśnia o co chodzi…
Hinduska kasa, legenda F1 i baza w szopie
Mahindra trafiła do mistrzostw świata najmniejszej kategorii, wówczas jeszcze 125ccm, rok temu, łącząc siły z małym, włoskim zespołem Engines Engineering, kierowanym przez byłego zawodnika Nicolę Casadei i na starcie używając własnego silnika w ramie Hondy. Casadei, wcześniej odpowiadał m.in. za ekipy Malaguti, chińskiego producenta Loncin i włoskiej Lambretty. Żadna z nich nie odniosła sukcesów i taki sam los wieszczono Mahindrze.
W tym roku sytuacja zmieniła się razem z nadejściem nowego formatu Moto3, jednak zamiast na własną jednostkę napędową, Casadei postawił na silnik włoskiej firmy Oral, kierowanej przez byłego inżyniera Ferrari w F1, Mauro Folghieri. Aluminiową ramę zastąpiono z kolei stalowym podwoziem z rur kratownicowych. Niestety, kombinacja ta okazała się strzałem w stopę, a zespół wciąż zamyka stawkę, podkreślając, że choć podwozie jest niezłe, słaby i awaryjny silnik pozostawia wiele do życzenia. Tak czy inaczej wizje pesymistów sprawdziły się, a zespół tylko sporadycznie sięgał po punkty.
Sytuacja zrobiła się napięta, kiedy jeden z zawodników, świetnie rokujący jeszcze kilka lat temu, Marcel Schrotter, postanowił zerwać kontrakt z zespołem, uciekając z Moto3 do kategorii Moto2 po swoim domowym wyścigu o Grand Prix Niemiec.
Mahindra, która swoją nazwą firmowała cały projekt, straciła wreszcie cierpliwość i postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wszystko wskazuje na to, że Hindusi rozstaną się z Casadeim. Trzeba przy tym pamiętać, że Mahindra to prawdziwy gigant, o rocznych obrotach wynoszących piętnaście miliardów dolarów, zatrudniający 144 tysiące ludzi i działający w stu różnych krajach, w najróżniejszych branżach: od rolnictwa, przez nieruchomości i motoryzację, aż po lotnictwo.
Tak, Mahindra produkuje praktycznie wszystko, od samochodów i motocykli, ciągniki, pociągi, aż po samoloty. „Jeśli w coś się angażujemy, to tylko po to, aby wygrać” – powiedział członek zarządu grupy, odpowiedzialny za jej strategię, S.P. Shukla, który podczas specjalnej, piątkowej konferencji w Brnie był tak pewny siebie, że postanowił poprowadzić ją na stojąco.
Od włoskiej szopy do szwajcarskiej precyzji
Jego charyzma jest jednak uzasadniona. W przyszłym roku Mahindra połączy siły ze szwajcarską firmą Suter, tą samą, która dominuje w kategorii Moto2, wystawiając swoje podwozia także w klasach MotoGP i Moto3. Teraz pewnie zastanawiacie się, kto zrobi silnik, prawda?
Za to także odpowiadać będzie Eskil Suter, który… ma już w tej materii spore doświadczenie! To zresztą on opracował dwusuwową jednostkę napędową, którą z klasie 500ccm w roku 1999 wystawiła niemiecka marka MuZ Weber, z powodzeniem sięgając dwukrotnie po pole position i serię finiszów w pierwszej dziesiątce. To również on był zaangażowany w budowę trzycylindrowego silnika motocykla Petronas, którego fabryczny zespół w World Superbike wystawiał słynny Carl Fogarty.
Suter pomagał także przy projektach MotoGP takich ekip jak Ilmor i Kawasaki, a jako były zawodnik Grand Prix, doskonale zna się na rzeczy i choć jego konstrukcja CRT spotkała się z falą krytyki ze strony Colina Edwardsa, można to uznać jedynie za wypadek przy pracy. Swoją drogą, Eskil nie tylko buduje podwozia dla czołowych zawodników Moto2, jak Marc Marquez i Thomas Luthi, ale także zaopatruję całą stawkę w sprzęgła. Eskil Suter ma doświadczenie związane nie tylko z motocyklami, ale także silnikami lotniczymi, turbinami wiatrowymi i napędami hybrydowymi.
Jakby tego było mało, do pomocy Suterowi oddelegowani zostaną najlepsi hinduscy inżynierowie Mahindry, która poza wystawieniem dwóch zawodników w barwach swojej oficjalnej ekipy, planuje także wypożyczanie motocykli innym zespołom.
Być może macie wrażenie, że trochę nad wyrost ekscytujemy się projektem, który póki co jest daleki od konkurencyjności, ale Mahindra wyciągnęła wnioski ze swojego debiutu w mistrzostwach świata, a Suter to najlepszy konstruktor podwozi w stawce (co popierają dwa tytuły mistrzowskie konstruktorów w Moto2). Jest jednak coś jeszcze. Na zakończenie konferencji pan Shukla stwierdził dość dosadnie „Jesteśmy tutaj, aby odnieść sukces. Koszty nie są problemem”.
Nie mamy wątpliwości, że projekt Moto3 będzie tylko początkiem i jeśli przyniesie oczekiwane rezultaty, pozwoli zarówno Suterowi, jak i Mahindrze, zrobić kolejny krok… a stąd do MotoGP już niedaleka droga! Czy Hindusi zdominują także wyścigi motocyklowe? Póki co, za rok czeka ich pierwsze Grand Prix Indii.
Tekst i zdjęcia: Michał „Mick” Fiałkowski