Jeszcze w grudniu nad najpopularniejszą rundą w kalendarzu MotoGP wisiały ciężkie chmury. Teraz na szczęście wszystko wskazuje na to, że wyścigi o Grand Prix Czech w Brnie w najbliższych latach nadal odbywać się będą bez przeszkód.
Torem na przedmieściach drugiego największego miasta Czech zarządza od kilku lat Karel Abraham, właściciel jednej z ekip MotoGP, w której do tej pory ścigał się – trzeba dodać, z marnym skutkiem – jego syn. Abraham narzekał przez lata, że ledwie stać go na wynoszącą ok. trzech milionów euro opłatę za organizację wyścigu, będącego jednym z największych wydarzeń sportowych w Czechach.
Z pomocą co roku przychodziły lokalne i regionalne władze, a nawet krajowy komitet olimpijski, ale już rok temu pojawiły się poważne problemy z zaległymi płatnościami, komitet olimpijski wycofał swoje wsparcie na kolejne edycje, a przetasowania w lokalnej polityce sprawiły, że regionalne władze postanowiły same organizować wyścig o Grand Prix Czech.
Już latem potwierdzono, że gwarantem finansowym i organizatorem zmagań w Brnie zostanie państwowa spółka, która będzie w tym celu wynajmowała od Abrahama tor na wyścigowy weekend. Gdy już wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, w grudniu okazało się, że władze nie mogą jednak dogadać się z czeskim biznesmanem, który w międzyczasie rozwiązał swój zespół MotoGP, a syna wysłał do innej ekipy w serii World Superbike.
Pojawiły się nawet głosy, że Grand Prix Czech zostanie zastąpione przez amerykańską rundę w Indianapolis, która rok temu wypadła z kalendarza MotoGP po ośmioletniej współpracy z organizatorami MŚ. Na ile była to jedynie plotka puszczona przez włodarzy cyklu Grand Prix, by wywrzeć presję na Czechach? Trudno powiedzieć, ale tak czy inaczej wszystko zakończyło się po myśli wszystkich zainteresowanych.
Co prawda to jeszcze informacja nieoficjalna, ale wygląda na to, że przyszłość wyścigu w Brnie jest bezpieczna na najbliższe pięć lat. Organizatorzy jeszcze tego formalnie nie potwierdzili, ale mówią już o tym otwarcie m.in. firmy oferujące bilety i wyjazdy na wyścigi MotoGP, dla których Grand Prix Czech to od lat prawdziwa żyła złota.
Trudno się dziwić. W poprzednim sezonie przez trybuny w Brnie przewinęło się blisko ćwierć miliona kibiców (dokładnie 248 tysięcy), z czego aż 138 tysięcy w samą tylko niedzielę. Dla porównania, podczas Grand Prix Węgier Formuły 1 tor Hungaroring przez cały weekend odwiedziło 186 tysięcy kibiców.
W tym roku Grand Prix Czech odbędzie się w dniach 19-21 sierpnia. Tydzień po wracającym do kalendarza po 20-letniej nieobecności wyścigu o Grand Prix Austrii na znanym z Formuły 1 torze Red Bull Ring. Sezon MotoGP ruszy 20 marca od nocnego wyścigu o Grand Prix Kataru.