To może być jeden z najbardziej nieprzewidywalnych wyścigów MotoGP od lat. Start już o 20:00. Z pole position rusza… Jack Miller!
Dzięki wcześniejszym, trzydniowym testom, przed wyścigiem w Katarze wiedzieliśmy wszystko i dość łatwo było przewidzieć to, co może się wydarzyć. Tak też się stało. Johann Zarco, choć długo prowadził, ostatecznie został daleko za Andreą Dovizioso i Markiem Marquezem, którzy stoczyli kapitalny pojedynek o zwycięstwo.
Po krótkiej przerwie wyścigowa karuzela przenosi się na drugi koniec świata, a tutaj sytuacja nie jest już tak czytelna. Grand Prix Argentyny gości w kalendarzu MotoGP dopiero od kilku lat. Co więcej, zimą wymieniono 75% nawierzchni, a jakby tego było mało, treningi upłynęły pod znakiem kapryśnej pogody.
W piątek było sucho, ale mało przyczepnie. W takich warunkach brylowały Hondy. Rano najszybszy był Pedrosa, a popołudniu Marquez. Obie sesje z drugim czasem kończył z kolei Crutchlow. Niespodzianek jednak nie brakowało. Duże problemy miał najwolniejszy popołudniu Dovizioso, a rano także fabryczni zawodnicy Yamahy, którzy jednak popołudniu wskoczyli do pierwszej dziesiątki.
Dovi tymczasem do Q2 przebijał się przez Q1. Obie sesje odbyły się na mokrym, choć z czasem przesychającym torze. Strategiczny błąd popełnił pod koniec Q1 Lorenzo, który zbyt późno wrócił na tor i z pierwszego, spadł na czwarte miejsce. Hiszpan wystartuje więc z czternastego pola. To nie koniec jego zmagań. Przez weekendem były mistrz świata poskarżył się hiszpańskiej dziennikarce, że Dovizioso od zawsze „podkopuje jego morale”.
Tymczasem druga kwalifikacja okazała się prawdziwym dreszczowcem. Pole position zgarnął rzutem na taśmę Miller, który na ostatnie kółka wyjechał na slickach i jak sam przyznał, momentami był na motocyklu pasażerem. Jego Ducati miotało się na wszystkie strony, a Australijczyk kilka razy prawie wypadł z siodła, a jednak zgarnął najlepszy czas, przed Pedrosą i Zarco. W takich warunkach na slickach wymiękł nawet Marquez.
W drugiej linii niespodzianka w postaci Tito Rabata przed Rinsem i Marquezem. W trzecim rzędzie Aleix Espargaro, Dovizioso i Vinalas. Rossi dopiero w czwartej linii, pomiędzy Crutchlowem i Iannone.
Podczas mokrej, czwartej sesji górą także były Hondy. Marquez, Pedrosa i Crutchlow uzyskali trzy najlepsze czasy. Jeśli więc warunki będą stabilne, trudno będzie chyba powstrzymać podopiecznych HRC. Sobota pokazała jednak, że przy zmiennej pogodzie wszystko może się wydarzyć… a taką właśnie przewidują prognozy!
W przeszłości w Argentynie działy się prawdziwe cuda jak; zderzenie Rossiego i Marqueza, czy szalony rajd Andrei Iannone, który strącił Doviego w ostatniej szykanie. Co czeka nas dzisiaj? Odpowiedź o 20:00!