Lodowaty wiatr i gorąca rywalizacja w międzynarodowym towarzystwie.
Niebo nie sprzyja gymkhanerom w tym roku. Pierwsza runda nieoficjalnych mistrzostw Polski, 19 maja w Krakowie, została po prostu zmieciona przez gwałtowną nawałnicę, która znienacka uderzyła w Motopark w czasie przejazdu drugiego zawodnika. Płotki grodzeniowe latały po asfalcie jak dzieci wypuszczone ze szkoły po rozdaniu świadectw, a namioty sędziowskie i didżejskie trzeba było zbierać z płotu – ze sprzętu nagłaśniającego nie ocalało nic. Uratowano te namioty które trzymali przemoczeni do gaci zawodnicy, i te laptopy które natychmiast wrzucono do auta. (Można to zobaczyć na nagraniu na YT, a pomagam.pl zrzucić się na odkupienie sprzętu). Szacun dla Piotrka, który dokończył swój przejazd mimo szalejącego dookoła piekła (i to bezbłędnie!). Pierwszy raz w historii gymkhany nie udało się dokończyć imprezy.
23 czerwca we Wrocławiu, po kilku tygodniach suszy i upałów, niespodziewanie temperatura spadła do 13 stopni. Chmury wisiały nisko grożąc deszczem, wiał silny, lodowaty, porywisty wiatr. Mimo niesprzyjającej aury frekwencja była wyjątkowo wysoka – na placu udostępnionym przez Dolnośląski WORD, dzięki patronatowi honorowemu Marszałka Województwa, zjawiło się pół setki motocyklistów. 24 amatorów (w tym 10 debiutantów i dwie debiutantki), 18 zawodowców i dziewięciu przedstawicieli utworzonej od tego sezonu pośredniej klasy Pretendent.
O jedną setną
Przed konkursem głównym jak zawsze rozegrano GP8. Prosta sprawa, dwa pachołki, pięć ósemek wokół nich. Najlepiej sobie z nimi poradził Dziki Krzysiek Dzikowski, który od dwóch lat jest rekordzistą Polski w tej konkurencji i do tego regularnie podkręca własny wynik. Tym razem wykręcił czas 28 sekund i 11 setnych – o jedną setną więcej niż ten właśnie rekord wynosi.
Trzy czwarte sekundy wolniej pojechał Krupič Ondrej Kroupa z Czech, a trzecie miejsce zajął jego rodak o polsko brzmiącym nazwisku Filip Szymansky ksywa Wopitze, któremu do Krupiča zabrakło również jednej setnej sekundy! (28:77). Poniżej psychologicznej granicy 30 sekund zszedł jeszcze Blondi Adrian Wojtasik (29:91), piąty był Kari Jiri Karasek (30:06 sek). Łukasz Malarz pojechał zaledwie trzy setne sekundy wolniej; w pierwszej szóstce mieliśmy zatem trzech Czechów i trzech szczecinian.
Dalej też było ciasno, niczym w wagonie pociągu Regio jadącym na Woodstock: Aleksey Pavlov xywa Alived był wolniejszy zaledwie o 0,12 sek od Malarza, a do wyniku Rosjanina Ravenderowi zabrakło – jednej setnej sekundy. Dziewiąty BOB Jan Dobes był o ćwierć sekundy wolniejszy, a Adrian Siwiec (najwyżej sklasyfikowany Pretendent) i Mały Kris Krzyś Borys tak się zmagali o miejsce w pierwszej dziesiątce ze zremisowali co do setnej sekundy z wynikiem 30:65 sek – czyli pomiędzy 5. a 10. miejscem różnica wyniosła zaledwie 6 dziesiątych…
Najszybszą kobietą w konkurencji była oczywiście Tuśka (14 miejsce), a najlepszym amatorem Pyxis (20 miejsce).
Kto pyta nie błądzi
Trasa na konkurs główny, wymyślona przez Zachara – wrocławskiego zawodnika z pierwszego pokolenia gymkhany, a także autora przepięknych statuetek dla zwycięzców, była pozornie łatwa. Żadnych luster, żadnych bramek, żadnych ślimaków… Niemniej, gdy amatorzy wyjechali na trasę, okazało się że podwójny „kwiatek”, którego kolejność listków była do wyboru przez zawodnika, sprawia ogromne problemy. Połowa (!!!) amatorów pomyliła się w pierwszym podejściu, a trzech nie dało rady naprawić błędu, przez co przejazd mieli niezaliczony.
W tej klasie najszybciej trasę zrobili: startujący od ubiegłego sezonu VenoMek i tegoroczny rookie Pyxis, który debiutował na poprzedniej rundzie i tam od razu był najlepszym z amatorów (w konkursie GP8, który rozegrano zanim imprezę zmiotła burza). To on, jadąc na wielkim V-Stromie, wrócił na metę po minucie i 37 sekundach. Venomek był o 0,67 sek wolniejszy, ale dokładniejszy; Pyxis trzepnął bowiem jeden pachołek i przez to stracił prowadzenie. Pięknie pojechała Totka, dokładnie i szybko, tracąc do Pyxisa niecałe dwie sekundy.
Druga kolejka przejazdów ujawniła jednak że Bożenka Chądzyńska, która startowała jeszcze za czasów zawodów Hondy, i w zeszłym sezonie wróciła do gymkhany, nadal świetnie sobie radzi z kolorowymi pachołkami. Przy drugiej próbie nie pomyliła trasy i wbiła z marszu na czwarte miejsce, w czystym przejeździe o sześć setnych sekundy wyprzedzając Oskidu Oskara Macha. Oskidu, wówczas 17-letni, debiutował ubiegłą jesienią w Katowicach i jak widać, nie zraził się trzema glebami, które tam zaliczył (w obu próbach GP8 i w pierwszej kolejce konkursu głównego).
W tej sytuacji trójka liderów, jadąc drugi przejazd, wiedziała że nikt ich już z podium nie zrzuci, a miejscami podzielą się między sobą. Totka poprawia swój czas o dwie sekundy – 1:38,45. Aby obronić drugą pozycję, Pyxis musi pojechać szybciej niż w pierwszej kolejce. I robi to, obcina dwie sekundy, wychodzi na prowadzenie. Na swoim wielkim DLu, zadając kłam tym wszystkim co to mówią „na moim się nie da”. VenoMek nie traci zimnej krwi, jedzie szybko i dokładnie i wraca na metę z wynikiem 1:35,44 – zaledwie o 15 setnych szybciej niż Pyxis. I zdobywa szczyt amatorskiego pudła.
Spośród startujących po raz pierwszy najlepszy rezultat osiągnął Artem Ekkert – pochodzący z Ukrainy mieszkaniec Wrocławia. Artem ma 30 lat i od dawna oraz z sukcesami startuje w motocrossie, a w swoim debiucie w gymkhanie zajął siódme miejce. Nagrodę dla Kici Zawodów przyznaje się tylko amatorkom, więc otrzymała ją Totka.
Pierwsza dycha w klasie Amator: 1. Venomek Tomek Zmysłowski, 2. PYXIS Piotr Szkut, 3. Totka Agata Rozmus, 4. Bożenka Chądzyńska, 5. Oskidu Oskar Mach, 6. Łukasz Kotyński, 7. Artem Ekkert, 8. Romantyk Tomek Ogórek, 9. Artur Kochowski, 10. Bicz Maciek Pawłowski.
Do klasy Pretendent trafili najlepsi z ubiegłorocznych amatorów. Ton w tej ekipie nadawali : Kuman aka Pazdan, wytrwały zawodnik który od dwóch sezonów systematycznie pracował nad dostaniem się do czołówki amatorów; Adi Siwiec, który rok temu na I rundzie, mając 20 lat wystartował po raz pierwszy i od razu w debiucie zajął drugie miejsce w amatorach, a w tym roku w maju, startując po raz drugi był też najszybszym z pretendentów; oraz Zbychu Tarnawski, który, nim pojawił się na ubiegłorocznym katowickim finale, przemierzył tajską dżunglę jako finalista BWM Trophy, a jesienią 2017, startując po raz pierwszy na swojej olbrzymiej offroadowej maszynie, od razu wjechał na drugie miejsce.
I to właśnie on jest pierwszy po pierwszej kolejce przejazdów, z czasem 1:30,68; Kuman wolniejszy o zaledwie dziewięć setnych, ale też trzasnął jeden pachołek; Adi trzeci ze stratą 2,7 sek czasu brutto. W drugim podejściu podkręca jednak i tak już świetne tempo i łamie granicę półtorej minuty czasu przejazdu, zjawia się na mecie po 1:29,86. Kuman nie odpuszcza, tym razem jedzie czysto, stoper również pokazuje 1:29 – i dziewięć setnych; wychodzi na prowadzenie różnicą 0,8 sek. Jako że czasy pozostałych zawodników były o ponad 5 sekund wolniejsze, Zbychu jest niezagrożony na podium dzięki rezultatowi z pierwszej próby, ale dając znów pokaz niewiarygodnego opanowania wielkiej jak mamut BMKi, poprawia swój wynik o dwie sekundy i z czasem 1:28,73 wygrywa w klasie Pretendent. Zauważcie, że czasy trzech najlepszych zawodników zmieściły się w obrębie 3/4 sekundy. Wszyscy trzej zakwalifikowali się także do klasy PRO.
Kolejność w klasie Pretendent: 1. Zbychu Tarnawski, 2. Kuman Paweł Koseła, 3. Adi Adrian Siwiec, 4. Hubert Walczak, 5. Jemo Przemek Sidorowicz, 6. Minister Kuba Olizarowicz, 7. Soczek Norbert Targosz, 7. Cukri Mateusz Niedbała, 8. Chris Kupiec, twórca słynnego customa do gymkhany Elektryczna Julia.
Lech, Czech i Rus
Nowością tego sezonu jest kolejność startów w pierwszej kolejce: nie wg numerów, jak dotąd, ale czasów uzyskanych w GP8. W klasie Pro co trzeci startujący to Czech, mamy też Rosjanina, a poza tym Polacy, takie słowiańskie braterstwo. Pierwszym który uzyskał czas poniżej półtorej minuty, był Kazik, 21-latek który debiutował w PRO rok temu i w tabeli na koniec sezonu 2017 był szósty. Startujący na BMW GS650, jak zawsze bardzo dokładny, w bezbłędnym przejeździe uzyskał czas 1:28,47. Z jego wynikiem poradził sobie dopiero Oscar OK Kubicki, najdłużej startujący zawodnik polskiej gymkhany i wicemistrz sezonów 2011 i 2016; dziś jechał na pożyczonej od Małego Krisa CBR-ce (którą wcześniej jeździł Dziki – wszystko zostaje w rodzinie); Oscar wrócił na metę z wynikiem minuta 27,66. Maty Landa, założyciel czeskiej gymkhany i pierwszy mistrz tego kraju, miał niecałą sekundę straty do Kazika.
Teraz na rozgrzanej przez Oscara maszynie leci Mały Kris, który nie jest już taki mały; trzy lata minęły od jego debiutu, teraz ma już siedemnaście lat i aktualny tytuł drugiego wicemistrza Polski, ktory wywalczył jako rookie klasy PRO w 2017 roku. Wychodzi na prowadzenie z półtorasekundowym zapasem do Oscara. Po nim jadą BOB i Ravender, ale dopiero Alived dotrzymuje tempa narzuconego przez Krisa. Alived zaczął jeździć na motocyklu zaledwie 4 lata temu, ale już rok później został Mistrzem Rosji w Gymkhanie, w kolejnym roku – drugim wicemistrzem Polski, a w zeszłym sezonie wywalczył awans na wicemistrza. Skromny i utalentowany Rosjanin z czasem minuta 25 wychodzi na prowadzenie. Jadący zaś po nim doświadczony szczeciński gymkhaner Malarz, czwarty w ubiegłorocznej tabeli, jest o pół sekundy szybszy. Czescy zawodnicy Kari i Wopitze jadą niemal identycznym tempem, 1:26,19 i 1:26,26; Kari traci cztery setne sekundy do Małego Krisa. Utalentowany, ale nerwowy młody Blondi myli trasę i wypada poza pierwszą dychę.
Krupič, dwukrotnie drugi wicemistrz i raz wicemistrz Republiki Czeskiej, kilka razy stawał już na podium w GymkhanaGP, w zeszłym sezonie w naszej tabeli był piąty, mimo opuszczenia dwóch rund. Teraz robi slalom, wjeżdża na ten wymóżdżony kwiatek, i – myli się!
Jako ostatni w pierwszej kolejce startuje Dziki, którego nie trzeba przedstawiać; od trzech lat Mistrz Polski. Sunie po trasie jak rakieta i wykręca niewiarygodny czas minuta 21,60. Puknięcie jednego pachołka dorzuca mu do tego sekundę, ale i tak ma ponad dwie i pół sekundy zapasu do drugiego po tej kolejce Malarza i trzy sekundy do trzeciego Alived.
Druga kolejka przejazdów; Tuśka, jedyna kobieta w PRO, miała bolesną glebę w GP8 i sekundę kary za pachołek w pierwszym przejeździe, jedzie zestresowana, nie poprawia czasu i jeszcze raz kosi pachołek, dwa razy, przez co spada na 18 miejsce. Krupič, który pomylił trasę i teraz startuje niemal na początku kolejki, jedzie niewiarygodnym tempem, ale swobodnie, nie na sto procent, z widocznym zapasem; jest na mecie – stoper pokazuje 1:22,28, a sędziowie, że przejazd był czysty; o cholera, mamy lidera!!!
Ale w kolejce do startu czeka kilkunastu zawodników; Blondi odpracowuje pomyłkę i robi czas 1,24, co na ten moment daje mu 3. miejsce, za Krupičem i Dzikim. Jaba schodzi poniżej 1,5 minuty, jego krajan BOB objeżdża go o setną sekundy; są na 12 i 13 miejscu. Ravender poprawia czas, ale wyhacza cztery pachołki. Kazik niewiarygodnie się składa na swoim wielkim enduraku, robi 1:28,22 ale tym razem, co u niego niespotykane, łapie sekundę kary, więc o jego 10 miejscu, przed Matym, decyduje czas z pierwszej próby. Oscar, siódmy po 1. kolejce, jedzie minimalnie wolniej niż za pierwszym razem i znajduje się na 9tej pozycji, za Karim i Wopitze, którzy łeb w łeb robią minuta 25,22 i 25,91.
Teraz jedzie Mały Kris; jego czas z pierwszej kolejki gwarantuje mu miejsce w pierwszej piątce. Ma fantastyczne tempo, jedzie czysto, urywa aż 2,5 sekundy ze swojego wyniku. 1:23,65 na tę chwilę daje mu trzecie miejsce, ale teraz będą jechali Alived i Malarz.
Mistrz Federacji Rosyjskiej zalicza czysty, doskonały technicznie, bardzo szybki przejazd, poprawia swój czas, ale nie na tyle by wyprzedzić Krisa i Blondiego. Malarz jedzie tak samo dokładnie jak w pierwszej próbie, ale minimalnie wolniej. Zatem Kris zostaje na podium; czwarty, ze stratą pół sekundy, jest Blondi, piąty Alived (do Blondiego zabrakło mu dwunastu setnych), i niecałą sekundę za nim Malarz, do którego Kariemu zabrakło czterech setnych, a Wopitzowi trzy ćwierci sekundy; jednym słowem, w czołówce jest ciasno jak w Tesco w sobotni wieczór przed niehandlową niedzielą.
Gra o tron
Teraz ostatni przejazd. Dziki musi poprawić swój wynik o co najmniej 1/3 sekundy, by wygrać te zawody. Śmiga między pachołkami, przytulając się niemal ramieniem do asfaltu, raz lewym, zaraz potem prawym – a wszyscy na torze wstrzymują oddech. Stoper mieli sekundy, Dziki na ostatnim slalomie. Na mecie. Minuta 21 i 58 setnych – o dwie setne szybciej niż za pierwszym razem. I tak jak za pierwszym, jeden puknięty pachołek. A zatem Dziki na drugim miejscu, a Krupič wygrywa rundę!
Ostateczna kolejność w PRO: 1. Krupič Ondrej Kroupa (CZ), 2. Dziki Krzysiek Dzikowski, 3. Mały Kris Krzysiek Borys, 4. Blondi Adrian Wojtasik, 5. Alived Aleksei Pavlov (RU), 6. Łukasz Malarz, 7. Kari Jiri Karasek (CZ), 8. Wopitze Filip Szymansky (CZ), 9. Oskar OK Kubicki, 10. Kazik Jakub Kaźmierczak, 11. Maty Matouš Landa (CZ), 12.Jaba Jan Bareš (CZ), 13. BOB Jan Dobeš (CZ), 14. Wąski Łukasz Gadomski, 15. Ravender Piotr Ślęzak, 16. Kij’ek Dariusz Sobótka, 17. QQnia Łukasz Skinder, 18. Tuśka Marta Maczan-Malarz.
Na deser jeszcze rozgrywka o Puchar Dyrektora WORD; to już bardziej zabawa niż rywalizacja. Wybrane losowaniem pary spośród najlepszych w swoich klasach mają na równoległych torach przejechać trasę SISO. Do tej konkurencji bardzo łatwo ustawia się pachołki, bo cztery w linii prostej 🙂 Trzeba między nimi wykonać slalom, kilka mniejszych i większych ósemek i zawrotek, jeżdżąc tam i nazad.
W finale tej zabawy spotkali się Krupič i Dziki, i zamienili się na motocykle. Dziki dojechał na metę wyraźnie szybciej i zdobył puchar.
Organizatorem i głównym sponsorem II rundy GymkhanaGP – Wratislavia Cup była Szkoła Jazdy KURSANT wraz z WORD Wrocław. Patronat honorowy nad zawodami objął Marszałek Województwa Dolnośląskiego. Nagrody sponsorowali KURSANT, Speed Day (treningi na Torze Poznań), Penrite (lepsza klasa oleju), 4Slidery (wrocławski sklep motocyklowy, prowadzony przez zawodnika Gymkhany Głodnego). Puchary, artystycznie zespawane z części motocyklowych, wykonał niezrównany Zachar w swoim warsztacie ZacharMotocykle. Organizację Rundy wsparli także ekipa FB/GymkhanaGP, Motorraid (wyjazdy zagraniczne sportowe i turystyczne) i Mototravels (organizacja podróży motocyklowych).
Ogromne podziękowania dla wolontariuszek i wolontariuszy, bez których tych zawodów by nie było. Autorkami zdjęć są Pacyfka i Miś.
Patronem medialnym GymkhanaGP jest MotoRmania – od zawsze.
Kolejne rundy odbędą się: 28 lipca w Łodzi, 25 sierpnia w Katowicach, 15 września w Szczecinie. Wyniki, zapisy, regulaminy, wszelkie informacje znajdziecie na Facebooku GymkhanaGP.