Według nadzoru budowlanego obiekt przy S3 w Nietoperku to tor. Według inwestora: utwardzona droga polna. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie.
Jesteśmy świadkami ciekawej sytuacji, której rozstrzygnięcie będzie miało wpływ na postrzeganie treningów off-roadowych przeprowadzanych na własnym, prywatnym terenie. Przepisy prawa budowlanego jasno stawiają sprawę. Jeżeli chcesz utwardzić drogę gruntową na swoim własnym terenie to nie musisz zwracać się o pozwolenie na budowę – wystarczy samo zgłoszenie. Z punktu widzenia prawa, to twoja sprawa czy jeździsz sobie czasem po tej utwardzonej drodze motocyklem. Niestety, w Nietoperku jazda po własnym polu motocyklami ewidentnie kogoś zabolała – treningi odbywały się na mocno wyeksponowanym miejscu przy autostradzie. Temat szybko trafił do inspektorów nadzoru budowlanego. Portal międzyrzecz.naszemiasto.pl dotarł do właściciela działki i tak relacjonuje wydarzenia :
„Namierzamy autora inwestycji. To międzyrzecki przedsiębiorca (woli, by imię i nazwisko zachować do wiadomości redakcji). Jak zawsze uprzejmie wita reportera. Gdy pytamy go o tor żużlowy koło S3, od razu, z kulturalnymi przeprosinami, wchodzi w słowo. I poprawia dziennikarza, że to nie jest tor żużlowy. I za każdym razem, gdy reporterowi wymsknie się słowo „tor”, biznesmen natychmiast przeprasza i wcina się z zaprzeczeniem, że „to nie jest żaden tor”.
Robi tak za każdym razem. Łącznie pewnie z dziesięć razy.
Więc co to jest? – W dobrej wierze i zgodnie z przepisami utwardziłem fragment polnej drogi. Dodać też należy, że wszystko znajduje się na terenie prywatnym. Nic więcej powiedzieć na razie nie mogę, ale obiecuję, że niedługo się wypowiem. Nie ma tu żadnej sensacji. Jest prywatne przedsięwzięcie, utwardzenie drogi – tłumaczy cierpliwie, bez cienia wrogości. I dodaje, że nic więcej powiedzieć na razie nie może. Bo wszystko, co powie, będzie użyte przeciwko niemu.
– To mam ostatnie pytanie: tak się panu utwardziło akurat po owalu? – pytam.
– Tak – odpowiada ze śmiechem.
– Ale tam żużlowcy trenują – mówię.
– Owszem, niech sobie chłopaki motocyklami po mojej drodze pojeżdżą. Mam prawo wpuścić, na mój teren, kogo chcę – dodaje uprzejmie przedsiębiorca.
Rozłączamy się ze śmiechem na ustach.„
Sprawa trafiła do sądu
Do śmiechu nie jest za to międzyrzeckiemu nadzorowi budowlanemu. Postępowanie w sprawie „wybudowania toru” zostało wszczęte już jesienią zeszłego roku. Pod koniec roku powiatowy inspektorat wydał nawet postanowienie o wstrzymaniu robót. Na inwestora nałożony został także „obowiązek dostarczenia dokumentów, niezbędnych do legalizacji obiektu budowlanego”. Powiatowy inspektor Zbigniew Ciechanowicz wyjaśnia, że nie mógł postąpić inaczej. – Gdyby cokolwiek, komukolwiek stało się na tym torze, do kogo pierwszego by pan dzwonił z pytaniami, czy to był legalny obiekt? Do mnie. Musiałem interweniować – tłumaczy.
Jednak wtedy doszło do zwrotu akcji. Przedsiębiorca złożył na decyzję zażalenie do wojewódzkiego inspektoratu, a ten… uchylił postanowienie powiatowego inspektora i nakazał ponownie rozpatrzeć sprawę! Stało się to pomimo faktu, że wojewódzki nadzór też uznał, że „doszło do samowolnej budowy obiektu budowlanego”. Dopatrzył się jednak formalnych braków w postępowaniu powiatowego inspektora.
Tylko że wtedy miał miejsce jeszcze jeden, niespodziewany zwrot! Inwestor toru/utwardzonej drogi wniósł do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie skargę na decyzję nadzoru wojewódzkiego. I tam sprawa – na dziś – utknęła.
Warto dodać, że w międzyczasie powiatowy nadzór powiadomił międzyrzecką prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa (jak wynika z dokumentów, chodziło najpewniej o prowadzenie inwestycji pomimo nakazu wstrzymania robót). Śledczy jednak umorzyli jednak postępowanie w tej sprawie.
I inwestor, i urzędnicy, czekają więc na wyrok WSA.
Nasze zdanie
W naszej ocenie istotne dla sądu będzie, czy właściciel działki ominął przepisy i prowadzi tam działalność typową dla funkcjonowania toru. Jeżeli trenujący tam zawodnicy nie uiszczają opłat, a treningi odbywają się sporadycznie to i tak trudno będzie udokumentować w jakim celu „utwardzenie drogi gruntowej” odbyło się w taki specyficzny sposób, że stworzyło tor żużlowy. Teren wygląda zbyt profesjonalnie, a legalizacja tego przedsięwzięcia będzie się wiązać z szeregiem kłopotliwych procedur – chociażby koniecznością wykonania raportu środowiskowego. Teoretycznie jednak, zgodnie z prawem, utwardzenie drogi gruntowej jeżeli zostało zgłoszone jest całkowicie legalne. Dlatego nie możemy się doczekać rozstrzygnięcia sądowego. Jak sądzicie? Jak to się skończy?
Źródło i zdjęcia: międzyrzecz.naszemiasto.pl