Aż dla pięciu zawodników siódma runda World Superbike, która odbywa się w ten weekend na brytyjskim torze Donington Park, to domowe zmagania. Nic więc dziwnego, że stawka jest wysoka. Kto wyjdzie zwycięsko z pojedynków na jednym z najbardziej ekscytujących torów w Europie?
Po upalnej Malezji czas na często zimną i deszczową Anglię. Karuzela mistrzostw świata WorldSBK z tropików przenosi się w ten weekend do duchowej ojczyzny wyścigów Superbike. Tor Donington Park może nie jest tak malowniczo położony i spektakularny jak włoskie Mugello, na którym tydzień temu gościło MotoGP, ale także powoduje, że motocyklistom wyjątkowo mocno skacze puls.
Pierwsza połowa okrążenia sprawia wrażenie, jakby wokół okolicznych wzniesień projektowała ją sama natura. Przez Red Gate z górki, mijając zapierające dech w piersiach szybkie łuki Craner Curves, które są równie ekscytujące co niebezpieczne, następnie Old Chairpin, dwa szybkie lewe i dwa szybkie prawe. Gdyby ten fragment prowadził przez Toskanię, Włosi nazwaliby pewnie te sekcję czymś w stylu Santa Mama Mia, a kibice z całego świata pielgrzymowaliby co roku oglądać z naturalnych trybun jedne z najlepszych wyścigów w kalendarzu.
Niestety, Donington Park nie leży w Toskanii, tylko w brytyjskich Midlandach, do których od lat skutecznie odstrasza kapryśna pogoda. Jakby tego było mało, druga połowa okrążenia, to już nie mokry sen wyścigowych bogów, a perfidna zemsta kiepsko opłacanego, wyścigowego architekta. Po długiej prostej dojeżdżamy bowiem do ciasnej szykany nazwanej na cześć Carla Fogarty’ego, który w latach 90-tych rzeczywiście przyciągał na Donington Park tłumy, których nie powstydziłaby się żadna runda MotoGP czy Formuły 1. Po esce Foggy’ego następuje Melbourne Loop, czyli nawrót o 180 stopni z hamowaniem w dół i wyjazdem pod górkę. Zawodnicy klasy 500 przed laty zwykli mawiać, że jazda przez tę sekcję to jak latanie helikopterem po kawalerce na poddaszu. Od mety dzieli nas już tylko kolejny mało porywający nawrót, Goddards.
Zawodnicy i mechanicy nie przepadają za tą ostatnią sekcją, także dlatego, że wymaga ona zupełnie innych ustawień niż szybka i płynna reszta toru, przez co trzeba nieco „popsuć” setup na najlepsze łuki. Na szczęście dla kibiców ciasne łuki i ostre hamowania oznaczają mnóstwo manewrów wyprzedzania i ostrej walki, której szczególnie w WorldSBK nigdy tam nie brakowało. Z punktu widzenia kibica Donington Park to więc tor marzenie… gdyby nie te Midlandy.
Na szczęście pogoda powinna w ten weekend dopisać, a to może uatrakcyjnić walkę. W tabeli rywalom coraz mocniej odjeżdża obrońca tytułu, Jonathan Rea, ale groźny przed własnymi kibicami był zawsze także Tom Sykes. Zdeterminowany by pogodzić duet Kawasaki jest także Walijczyk Chaz Davies na Ducati, a niespodzianki mogą sprawić Leon Camier na MV Aguście i Alex Lowes na Yamasze R1.
Na Donington Park zabraknie, przynajmniej w roli zawodnika, Sylvaina Guintoliego. Były mistrz świata mocno poobijał się na Imoli i wciąż wraca do zdrowia. Guintoli może i legitymuje się francuskim paszportem, ale dla angielskich kibiców zawsze był „adoptowanym Brytyjczykiem”. W końcu od lat mieszka niedaleko Donington Park razem ze swoją angielską żoną i gromadką dzieci. Jego nieobecność jest także bolesna dla jego brytyjskiego zespołu, którym kieruje Paul Denning, ale to również szansa, aby zobaczyć w akcji świeżą krew. Sylvaina zastąpi bowiem młody mistrz USA Cameron Beaubier, który ma już na swoim koncie starty w MŚ klasy 125 (jeździł wtedy w jednym zespole z Markiem Marquezem w ekipie Red Bull Ajo KTM). Czy „Cam” okaże się iskierką nadziei dla amerykańskich wyścigów motocyklowych?
Na znajome terytorium wraca Nicky Hayden, który jeszcze kilka lat temu ścigał się na Donington Park w MotoGP. Po zwycięstwie w Sepang „Kentucky Kid” będzie z pewnością uskrzydlony, ale czy jego Honda będzie w Anglii równie konkurencyjna? Oczywiście na deszcz liczą mimo wszystko Anthony West i nasz rodzynek Paweł Szkopek, o którego przygotowaniach do brytyjskiej rundy przeczytacie tutaj. Niezależnie od pogody uważajcie też na zdeterminowanego Davide Giugliano z Ducati, a także aktualnego mistrza BSB, Australijczyka Josha Brookesa na BMW brytyjskiej ekipy Shauna Muira.
W piątek odbyły się już dwie pierwsze sesje treningowe. Obie padły łupem Sykesa, podczas gdy w trakcie drugiej padł i to dość widowiskowo, silnik w Panigale Daviesa. Włoska maszyna zamieniła się w pochodnię tuż przed długą prostą, ale wicelider tabeli zdążył się ewakuować. Paweł Szkopek zakończył treningi odpowiednio z 20. i 23. czasem, w drugiej sesji urywając sześć dziesiątych sekundy i kończąc dzień ze stratą trzech sekund do Sykesa.
W Supersportach niespodzianki. Pierwszy trening padł łupem trzykrotnego mistrza świata, Turka Kenana Sofuoglu – ok, to akurat niespodzianką nie jest, ale… Chwilę później lider tabeli potwierdził, że zostaje w serii i ekipie Kawasaki także na sezon 2017. Drugi trening to już najlepszy czas Gino Rea na MV Aguście. Będzie ciekawie!
Niestety, w ten weekend nie zobaczymy wyścigów WorldSBK na żywo. Retransmisje w Eurosporcie 2. Sobotni wyścig o 22:30. Niedzielny o 21:30.