Tom Sykes wygrał jedyny z wyścigów MŚ World Superbike, jaki odbył się dzisiaj z powodu totalnego zamieszania podczas czwartej rundy serii na włoskim torze Monza. Po przejechaniu zaledwie ośmiu okrążeń zawodnikom przyznano jedynie połowę punktów.
Pierwszy wyścig klasy Superbike praktycznie w ogóle się nie odbył. Po trzech okrążeniach rywalizację przerwano z powodu deszczu. W przypadku tak wczesnego pokazania czerwonego flagi oznacza to całkowity restart jednak zawodnicy postanowili zbojkotować dalszą rywalizację. Gdy motocykliści czekali na polach startowych, nad torem na dobre rozszalała się ulewa, co sprawiło, że organizatorzy odwołali wyścig z „powodów bezpieczeństwa”.
Rozpoczęcie drugiego wyścigu także przeciągało się w czasie, choć mimo ciemnych chmur, deszcz nie zaczął padać. Kiedy wreszcie zawodnicy ruszyli do walki, kolejna fala opadów doprowadziła do przerwania wyścigu po ośmiu z szesnastu zaplanowanych kółek. Kierowcy nie mieli jednak zamiaru wznawiać rywalizacji na oponach typu wet, więc wyniki zostały uznane za końcowe, a organizatorzy za drugi wyścig przyznali jedynie połowę punktów.
Nietypowy wyścig padł łupem Toma Sykesa na Kawasaki, do którego na podium dołączyli Leon Haslam na BMW i Eugene Laverty na Aprilii, podczas gdy Max Biaggi (Aprilia) obronił prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Skąd w ogóle całe to zamieszanie? W trakcie mokrych treningów wolnych deszczowe opony firmy Pirelli dosłownie rozpadały się się podczas jazdy. Zawodnicy stwierdzili, że stwarza to dla nich zagrożenie i wspólnie postanowili zbojkotować ewentualny start do wyścigów na mokrym torze.
Co ciekawe, wszystko to podczas włoskiego, domowego weekendu nie tylko dla Pirelli i organizatorów World Superbike, ale także podczas rundy, w trakcie której świętowano 25-lecie serii. Więcej na ten temat w pełnym podsumowaniu weekendu, które już wkrótce przeczytacie na stronach portalu MotoRmania.com.pl
Cluzel wygrywa w Supersportach
Podobnych problemów nie mieli zawodnicy mniejszej kategorii Supersport, którzy przejechali pełen dystans wyścigu na mokrym torze.
Przez siedem z szesnastu kółek prowadził startujący z pole position Sam Lowes. Brytyjczyk, reprezentujący barwy lubelskiej ekipy Bogdanka PTR Honda, popełnił jednak błąd i wyjechał poza tor, oddając prowadzenie Francuzowi, Julesowi Cluzelowi, z siostrzanego zespołu PTR Honda.
Po dramatycznym pościgu, Lowes dogonił lidera i zaatakował w ostatnim zakręcie jednak przestrzelił hamowanie i musiał zadowolić się drugą pozycją. Mimo wszystko Lowes awansował na drugie miejsce w tabeli. Podium uzupełnił lider generalki, Turek Kenan Sofuoglu.
Do mety nie dojechał, z powodu upadku, drugi z zawodników Bogdanki,Mathew Scholtz, z kolei zastępujący kontuzjowanego Pawła Szkopka, Brytyjczyk Kieran Clarke, wywalczył 14 miejsce, zdobywając dwa punkty.
Chmielewski bez punktów w Superstock 1000
Tym razem do mety wyścigu pucharu FIM Superstock 1000 nie dojechał Andrzej Chmielewski, który upadł na siódmym z jedenastu okrążeń. Jedyny Polak w stawce, w trudnych warunkach, na przesychającym torze, założył przednią oponę typu wet i tylnego slicka jednak upadł po próbie zbyt szybkiego przejazdu szykany Ascari. Wygrał faworyt publiczności, Włoch Lorenzo Salvadori na Ducati Panigale, awansując jednocześnie na prowadzenie w tabeli.
Piąta runda MŚ już za tydzień, na brytyjskim torze Donington Park.