W odstępie dziesięciu tygodni dziewięciokrotny motocyklowy mistrz Polski Paweł Szkopek wystartował w piętnastu wyścigach trzech różnych serii na torach w ośmiu różnych krajach, na trzech kontynentach. Druga połowa sezonu dla zawodnika Yamahy zapowiada się równie pracowicie.
Informacja Prasowa
Pomiędzy połową maja i połową lipca Szkopek wystartował w 15 wyścigach na 8 różnych torach na 3 kontynentach, spędzając za sterami swojej Yamahy R1 ponad 35 godzin i pokonując grubo ponad 5 tys. kilometrów. W tym czasie zużył dokładnie 137 opon i ok. 1200 litrów paliwa. Jeszcze więcej czasu Paweł poświęcił na podróże na same wyścigi, spędzając ponad 70 godzin w samolotach i 126 godzin w samochodzie, którym pokonał w tym czasie blisko 11 tys. km. Od 12 maja do 18 lipca na torach wyścigowych Paweł spędził łącznie 43 z 68 dni. Jak tego dokonał i jak to wytrzymał?
Zanim do tego wszystkiego doszło, w kwietniu Paweł rozpoczął sezon 2016 startując w rundach mistrzostw świata World Superbike w holenderskim Assen i włoskiej Imoli. Samo szalone lato zaczęło się z kolei w połowie maja od sześciu weekendów wyścigowych z rzędu; mistrzostwa świata w Malezji, mistrzostwa Polski klasy Superbike w Poznaniu, znów mistrzostwa świata, tym razem w Wielkiej Brytanii, mistrzostwa Polski na Węgrzech, gościnny start w mistrzostwach świata Endurance w Portugalii i wreszcie we włoskim Misano znów MŚ Superbike. Po dwóch weekendach przerwy zawodnik z Dobrzykowa wystartował w kolejnej rundzie MŚ w USA, a tydzień później w mistrzostwach Polski w czeskim Moście, rozpoczynając następnie raptem dwutygodniowe wakacje.
Przerwa w startach była jednak krótka i za chwilę dobiegnie końca, a druga połowa sezonu zapowiada się równie pracowicie, co pierwsza. W sierpniu obrońcę tytułu mistrza Polski klasy Superbike czekają cztery wyścigi na torze w Poznaniu, we wrześniu niemal „domowa” runda MŚ na niemieckim Lausitzringu i ostatnia runda mistrzostw Polski na Słowacji, a w październiku trzy ostatnie weekendy wyścigowe MŚ, odpowiednio we Francji, Hiszpanii i Katarze. Wygląda na to, że to nie szalone lato, a szalony sezon! Zresztą nie pierwszy w karierze najbardziej utytułowanego polskiego zawodnika motocyklowego.
„Pierwsza połowa sezonu była niesamowicie intensywna, ale szczerze mówiąc minęła wyjątkowo szybko – mówi Paweł Szkopek. – Najtrudniejszy był chyba sam początek tego gorącego okresu, czyli runda w upalnej i wilgotnej Malezji. Leciałem tam jednak bardzo zmotywowany po wcześniejszych wyścigach w holenderskim Assen, gdzie na mokrym torze jechałem w prowadzącej grupie i miałem dużą szansę na podium w mistrzostwach świata. Choć zdarzały się lepsze i gorsze dni, ani przez chwilę nie czułem zwątpienia, a zwycięstwa w mistrzostwach Polski i punkty w mistrzostwach świata to dla mnie cenna nagroda za ciężką pracę razem z zespołami Team Toth i Wójcik FHP Racing Team.”
„Tak napięty harmonogram był nie tylko wyzwaniem sportowym, ale także organizacyjnym i logistycznym – dodaje dziewięciokrotny mistrz Polski. – Nie ułatwiał tego fakt, że nad budżetem na mistrzostwa świata pracowałem praktycznie z rundy na rundę i wszystkie przeloty rezerwowałem niemal w ostatniej chwili. Po drodze, w USA, nabawiłem się kontuzji, ale szczerze mówiąc nie było czasu aby zastanawiać się nawet nad tym i użalać się nad sobą. Nigdy w trakcie mojej kariery nie brakowało mi motywacji i gdybym musiał, pewnie startowałbym z taką intensywnością przez cały rok, ale teraz widzę jednak, że te dwa tygodnie przerwy były mi rzeczywiście potrzebne. Przez pierwszy tydzień po prostu odsypiałem pierwszą połowę sezonu, ale teraz przygotowuję się już intensywnie do wyścigów w Poznaniu i nie mogę doczekać się powrotu na moją Yamahę R1. Przed nami ważne starty, podczas których chcę przypieczętować wyjątkowy, dziesiąty tytuł mistrza Polski, a także walczyć o kolejne punkty i coraz lepsze pozycje w mistrzostwach świata.”