Wygrywając oba nocne wyścigi ostatniej rundy World Superbike w Katarze, 32-letni Francuz Sylvain Guintoli przypieczętował tytuł mistrza świata, rzutem na taśmę pokonując broniącego numeru jeden Brytyjczyka Toma Sykesa z Kawasaki.
Startujący fabryczną Aprilią Guintoli w końcówce sezonu zredukował 44-punktową stratę do Sykesa do zaledwie dwunastu oczek, które następnie odrobił dwukrotnie wygrywając w Katarze. Zawodnikowi Kawasaki do obrony tytułu wystarczyła para drugich miejsc, ale na metę nocnych zmagań na torze Losail wpadał dwukrotnie na trzeciej pozycji, przegrywając mistrzowski pojedynek o zaledwie sześć oczek.
Sykes był wściekły po pierwszym wyścigu, który tuż przed nim ukończył rodak Guintoliego, Loris Baz. Francuz dosiadający drugiego Kawasaki zignorował bowiem polecenia zespołowe i podczas swojego przedostatniego startu w World Superbike przed przyszłorocznym awansem do MotoGP nie zamierzał oddawać Brytyjczykowi pozycji. W drugim wyścigu Sykes nie był w kolei w stanie obronić drugiej pozycji przez atakami dosiadającego Pata Hondy Jonathana Rea.
Sylvain Guintoli sięgnął po tytuł mistrzowski w swoim piątym sezonie w World Superbike i drugim w zespole Aprilii (wcześniej jeździł Ducati i Suzuki). Po tym, jak rok temu zdobył tytuł drugiego wicemistrza świata, tym razem Francuz wygrał pięć z 24 wyścigów, a łącznie stawał na podium aż 16 razy.
Znany jako specjalista od jazdy w deszczu, Guintoli przez lata ścigał się w serii Grand Prix, dekadę temu będąc jednym z najsolidniejszych zawodników prywatnych kategorii 250ccm. W królewskiej klasie MotoGP spędził tylko dwa lata. W 2007 roku ścigał się na Yamasze M1 zespołu Tech 3, korzystając jednak z mało konkurencyjnych wówczas w tej klasie opon Dunlopa. W kolejnym sezonie dosiadał satelickiego Ducati. W grubo ponad stu startach w Grand Prix Guintoli ani razu nie stanął na podium, a jego najlepszym wynikiem w MotoGP było czwarte miejsce, ale Francuz to najlepszy przykład na to, że warto czekać na swoją szansę.
Choć ścigał się we włoskiej ekipie w której teoretycznie faworyzowany powinien być Marco Melandri, Sylvain zostawił w tym roku byłego mistrza świata klasy 250ccm daleko z tyłu, w imponującym stylu sięgając po wymarzone trofeum.
Co prawda angielscy kibice czują dziś z pewnością wielkie rozczarowanie, ale mogą pocieszać się faktem, że ich reprezentanta pokonał, jak mówią o Guintolim, „adoptowany Brytyjczyk”. Francuz od wielu lat mieszka bowiem w Anglii ze swoją brytyjską żoną i czwórką dzieci.
Tytuł drugiego wicemistrza mistrza świata wywalczył w Katarze Irlandczyk Jonathan Rea, który finiszując na drugim miejscu w drugim wyścigu przeskoczył w tabeli Marco Melandriego o zaledwie jedno oczko. Kategorię EVO wygrał Hiszpan David Salom na fabrycznym Kawasaki. Aprilia sięgnęła z kolei po mistrzostwo w klasyfikacji konstruktorów.
O ile Sykes przedłużył już swój kontrakt z Kawasaki na kolejny sezon, plany Guintoliego wciąż nie są jasne, a jego nazwisko łączone było w ostatnich tygodniach zarówno z Aprilią, jak i zespołem Pata Honda, w którym zastąpić miałby przechodzącego do Kawasaki Jonathana Rea. Nie jest także przesądzone, czy Aprilia w ogóle pozostawi swoją fabryczną ekipę w obliczu powrotu do MotoGP. Może to właśnie tam przeniesie się Francuz?