Jonathan Rea po zaciętej walce wygrał oba wyścigi pierwszej rundy World Superbike na torze w Australii. Równie wielkie emocje i nieco kontrowersji zafundowali kibicom zawodnicy klasy Supersport.
Broniący tytułu i ruszający z pole position Rea w pierwszym wyścigu najpierw walczył w kilkuosobowej grupie, a na finiszu musiał do samej mety odpierać ataki najszybszego w piątkowych treningach aktualnego wicemistrza świata, Chaza Daviesa. Losy zwycięstwa rozstrzygnęło ostatecznie 0,042 sekundy, podczas gdy podium uzupełnił drugi z zawodników Kawasaki, Tom Sykes, który o włos pokonał imponującego na Yamasze Alexa Lowesa. Wracający do World Superbike kolega Daviesa z ekipy Ducati, Włoch Marco Melandri, mimo mocnego początku nie dojechał do mety z powodu wywrotki.
W drugiej połowie pierwszej dziesiątki nie brakowało z kolei różnorodności. Piąty był Leon Camier na MV Aguście, szósty Xavi Fores na prywatnym Ducati, siódmy Jordi Torres na BMW, ósmy Eugene Laverty na Aprilii, dziewiąty przesiadający się na R1-kę Van der Mark, a dziesiąty debiutujący w klasie Randy Krummenacher, za którym finiszował Nicky Hayden na nowej CBR-ce.
Zgodnie z nowymi przepisami do drugiego wyścigu pierwsza trójka z soboty ruszała z trzeciej linii. Podczas gdy początkowo prowadził startujący z pole position Lowes, faworyci szybko przebili się na czoło stawki, a ostatecznie losy zwycięstwa znów rozstrzygnęli pomiędzy sobą Rea i Davies. Irlandczyk pokonał Walijczyka o zaledwie ćwierć sekundy, sięgając po swoje 40. zwycięstwo w karierze i umacniając na czele tabeli z kompletem punktów. Podium uzupełnił Melandri, za którym metę minęli Lowes, Fores, Sykes, Van der Mark, Camier, Savadori i Laverty. Na mecie zabrakło tym razem m.in. Haydena i Torresa.
Jeszcze większe emocje i nieco kontrowersji zafundowali nam zawodnicy klasy Supersport. Najpierw wywrotka debiutującego w serii Robina Mulhausera doprowadziła do przerwania rywalizacji. Po jej wznowieniu na finiszu działy się nie lada cuda. Podczas gdy Federico Caricasulo na nowej R6-tce storpedował Julesa Cluzela na trzy zakręty przed metą, fundując mu bolesną kontuzję kości ogonowej, Lucas Mahias i Roberto Rolfo wpadli na linię męty ramię w ramię.
Francuz wypchnął Włocha poza tor, ale to doświadczony Rolfo zgarnął zwycięstwo… o jedną tysięczną sekundy. Mahias otrzymał z kolei sekundę kary, która jednak nie miała wpływu na ostateczne wyniki. Podium uzupełnił startujący z dziką kartą faworyt lokalnej publiczności, Anthony West, który w ostatnich tygodniach w pocie czoła pracował nad przygotowaniem motocykla przy niewielkim nakładzie finansowym. Dopiero szósty, po pechowym wyścigu, był z kolei typowany na faworyta PJ Jacobsen na MV Aguście. W Australii zabrakło kontuzjowanego obrońcy tytułu, Kenana Sofuoglu.
Druga runda World Superbike odbędzie się w Tajlandii w dniach 10-12 marca.