Motocykliści mistrzostw świata klas Superbike i Supersport zakończą w ten weekend sezon 2017 wyścigami w Katarze. W tej drugiej stawką jest tytuł. Pamiętajcie, że wyścigi tym razem wyjątkowo w piątek i sobotę!
W większej klasie Superbike znamy już odpowiedź na najważniejsze pytanie. Trzecie z rzędu mistrzostwo już dwie rundy temu, we Francji, zapewnił sobie Jonathan Rea, z kolei mistrzostwo producentów trafiło podczas ostatnich zmagań w Jerez na konto Kawasaki.
Szalenie ekscytująco zapowiada się jednak walka o wicemistrzostwo, bowiem Tom Sykes z Kawasaki i Chaz Davies z Ducati w Jerez zrównali się punktami. Sykes nie wspomina rundy w Katarze zbyt miło, bo to właśnie tutaj jego szanse na tytuł kilka lat temu pogrzebał zespołowy kolega, Francuz Loris Baz, który zamiast team-partnerowi pomógł swojemu rodakowi, Sylvainowi Guintoliemu z Aprilii. Tom może co prawda liczyć na pomoc Rea, bo tak też było rok temu i wtedy wystarczyło. O dwa punkty. Jak będzie tym razem?
Na pomoc Marco Melandriego może z pewnością liczyć także Davies, chociaż może się okazać, że Walijczyk wcale takiej pomocy nie będzie potrzebował. Rok temu to właśnie on wygrał bowiem w Katarze oba wyścigi. Czy w ten weekend znów narzuci najlepsze tempo?
Póki co pierwsza sesja padła łupem Rea, którego najszybszego kółko było o sześć dziesiątych sekundy lepsze od czasu Sykesa i o osiem dziesiątych lepsze od wyniku trzeciego Daviesa. Duet Yamahy, który zajął dwa kolejne miejsca, do lidera stracił aż sekundę. Lowes wyprzedził jednak wracającego z gościnnych występów w MotoGP Michaela van der Marka o tylko jedną tysięczną sekundy, co może zapowiadać ciekawy, wewnętrzny pojedynek. Tym bardziej, że w tabeli Holender traci do piątego w niej Anglika tylko 16 oczek na 50 możliwych do zdobycia.
Zaraz, zaraz, jaka pierwsza sesja? Przecież dopiero czwartek! – zapytacie. I tutaj przechodzimy do kluczowej informacji przed ostatnim weekendem sezonu. W Katarze zawodnicy w niedzielę tradycyjnie odpoczywają. O ile organizatorom udało się utrzymać wyścigi MotoGP w niedzielę (która na Bliskim Wschodzie jest jak u nas poniedziałek), to jednak ugięli się w przypadku serii WorldSBK. Z tego powodu pierwszy wyścig weekendu już w piątek, a drugi w sobotę. Oba o godzinie 19:00 polskiego czasu.
Kto mistrzem Supersportów? Mahias vs Sofuoglu!
Wcześniej, w sobotę o 17:30, czeka nas decydujące o tytule starcie w klasie Supersport, w której korony broni Kenan Sofuoglu. Zawodnik Kawasaki opuścił dwa ostatnie wyścigi z powodu kontuzji biodra z Magny-Cours, ale w ten weekend wraca na tor i choć osłabiony, nie zamierza się poddawać.
Turek ma przed sobą trudne zadanie, bo w trakcie nieobecności w tabeli prześcignął go Francuz Lucas Mahias. Zawodnik Yamahy po tytuł mógł sięgnąć już w Jerez, ale nie udało mu się to, a teraz może mu się to odbić czkawką. Mahias wyprzedza bowiem Sofuoglu o 20 punktów na 25 możliwych do zdobycia. Niby to bezpieczna przewaga, ale wywrotka lub awaria mogą pogrzebać szanse Francuza.
Nawet gdyby tak się stało i Mahias nie zdobył w sobotę punktów, Sofuoglu nadal musiałby ukończyć wyścig na pierwszym lub drugim miejscu (wtedy zrównałby się z Francuzem punktami, ale sięgnąłby po tytuł większą ilością zwycięstw – 5 do 1). Nie będzie to łatwe. W piątkowych treningach Kenan był dwukrotnie siódmy, ze stratą pięciu i sześciu dziesiątych sekundy do lidera – choć przejechał łącznie sporo, bo aż 49 okrążeń. Mahias pierwszą sesję zakończył na drugim miejscu, a drugą na czele stawki, z najlepszym czasem dnia.
Jeśli Sofuoglu w sobotę wygra, Mahias potrzebuje sześciu punktów za dziesiąte miejsce. Druga lokata Turka oznaczałaby, że Francuz potrzebowałby zaledwie jednego oczka za piętnastą pozycję. Jeżeli Sofuoglu dojedzie do mety poza pierwszą dwójką, Mahias w ogóle nie będzie musiał kończyć wyścigu.
Nierówna walka?
Tegoroczne statystyki obu zawodników malują bardzo ciekawy obraz. Sofugolu był zdecydowanie szybszy, wygrywając pięć wyścigów z siedmiu, w których startował (raz był także drugi i raz nie dojechał do mety). Turek opuścił jednak dwie pierwsze rundy z powodu kontuzji, a następnie dwie ostatnie. Łącznie aż cztery z dwunastu wyścigów. Cztery razy startował także z pole position i tylko dwukrotnie kwalifikował się poza pierwszą linią, na piątej pozycji.
Mahias z kolei wygrał tylko raz, w nieukończonym przez Sofuoglu wyścigu w Aragonii. Aż pięć razy był drugi, raz trzeci, a dwa kolejne wyścigi – ostatnie, gdy już pojawiła się presja walki o tytuł pod nieobecność Sofuoglu – kończył na odpowiednio czwartym i piątym miejscu. Dwa razy nie dojeżdżał do mety. Tylko cztery razy kwalifikował się także w pierwszym rzędzie, ale ani razu na pole position.
Nie mamy wątpliwości, że gdyby nie kontuzje, losy tytułu byłyby już dawno rozstrzygnięte i to wcale nie na korzyść obecnego lidera. Za to jednak kochamy wyścigi motocyklowe. W niedzielę na mecie wszystko może się zdarzyć… a w tym akurat przypadku w sobotę! Kto Waszym zdaniem zostanie mistrzem?