Marek Szkopek został pierwszym tegorocznym mistrzem Polski, podczas weekendu w Poznaniu wygrywając oba wyścigi kategorii Supersport. To jednak dopiero początek! Połączona runda WMMP i Alpe Adria upłynęła pod znakiem kapryśnej pogody i zaciętej walki.
Supersport: Mega Szkopek
Marek Szkopek sięgnął wreszcie po upragniony tytuł mistrza Polski, w Poznaniu wygrywając oba wyścigi klasy Supersport. O ile, pod nieobecność broniącego tytułu, kontuzjowanego Daniela Bukowskiego, sobotnia rywalizacja była dla podopiecznego teamu Recykl przysłowiowym spacerkiem po parku, w niedzielę sytuacja wyglądała nieco inaczej.
Czech, Michal Sembera, zmusił Szkopka do ciężkiej pracy, ale z tytułem wywalczonym już w sobotę, Marek mógł pojechać z czystą głową, objeżdżając rywala o zaledwie 0,3 sekundy. Niedzielne podium Alpe Adria uzupełnił team-partner zwycięzcy, Sebastian Zieliński.
Z tytułem w kieszeni, Marek Szkopek jest także na najlepszej drodze, aby sięgnąć po triumf w klasyfikacji generalnej Alpe Adria. Co ciekawe, obecny za kulisami, Daniel Bukowski powiedział MotoRmanii, że za rok nie przystąpi do walki o odzyskanie tytułu WMMP. Jego zespół, Suzuki GRANDys Duo, planuje starty w innej serii.
Sobotnie tysiące
Sobotni, połączony wyścig mistrzostw Polski klas Superbike i Superstock 1000, wygrał Andy Meklau, o zaledwie pół sekundy wyprzedzając Gwena Giabbani (obaj Superstock 1000) i Marko Jermana. Czwarte miejsce w formule X-treme zgarnął Janusz Oskaldowicz, pokonując o włos Irka Sikorę (cała trójka Superbike). Podium Stocków uzupełnił Czech Michal Filla.
Kiedy już wydawało się, że Meklau wreszcie przegonił tegorocznego pecha, a Jerman ma praktycznie w kieszeni mistrzostwo Polski w Superbike’ach, pogoda zmieniła się w niedzielę o sto osiemdziesiąt stopni… a razem z nią, sytuacja w stawce.
Superstock 1000: Joker zablefował
W kwalifikacjach pole position zgarnął obrońca tytułu i nadworny tegoroczny pechowiec, Andy Meklau. Niestety, pech nie przestał prześladować sympatycznego Austriaka także w niedzielę. Zawodnicy wyjechali na tor, kiedy ten zaczynał powoli przesychać po intensywnych opadach deszczu, ale wciąż był jeszcze całkowicie mokry.
Meklau postanowił zaryzykować i jak sam powiedział, wcielić się w rolę Jokera. Podczas gdy wszyscy inni zawodnicy korzystali z opon typu wet, Austriak na tylną oś wrzucił suchą gumę, licząc, że tor zacznie szybko przesychać. Niestety, pokerowa zagrywka okazała się grubym blefem. Już po kilku kółkach Austriak miał ponad minutę straty i choć faktycznie pod koniec wyścigu był najszybszym zawodnikiem na torze, na metę wpadł na dziewiątym miejscu, ze stratą 38 sekund do zwycięzcy. „Gdyby tylko wyścig miał trzy kółka więcej…” – powiedział później, choć chyba niewiele by to zmieniło.
Jeszcze większą sensację zobaczyliśmy na czele stawki. Gwen Giabbani popełnił falstart i szybko zjechał na karę przejazdu przez aleję serwisową, jednak po powrocie na tor narzucił niesamowite tempo i ostatecznie wygrał wyścig z przewagą… aż osiemnastu sekund!
Podium uzupełnili… Krzysztof Kubiś i Paweł Górka, którzy na ostatnich okrążeniach stoczyli piękny pojedynek o drugie miejsce. Piąty był Bartek Wiczyński, szósty Filla, a ósmy Marcin Kondratowicz. Niezwykłego pecha mieli Mariusz Kondratowicz i Mateusz Korobacz (piąty dzień wcześniej mimo rozpadającej się, tylnej opony), którzy upadli na okrążeniu wyjazdowym i nie mogli wystartować w wyścigu.
Zdobywając w ten weekend 45 punktów, Giabbani awansował na pozycję lidera tabeli WMMP klasy Superstock 1000, ale Francuz ma tylko pięć oczek przewagi nad Fillą. Trzeci jest Meklau, ale obrońca tytułu nie ma już nawet matematycznych szans na mistrzostwo.
Superbike: Wyścig o dwóch twarzach
Niedzielny pojedynek najmocniejszej klasy miał dwie odsłony. Pierwszych dziewięć okrążeń zawodnicy przejechali po suchym, po czym spadł deszcz i wznowienie, na dystansie pięciu kółek, odbywało się już na mokrym torze.
W momencie przerwania zmagań, na czele jechali Irek Sikora, Andy Meklau i Marko Jerman, zaś chwilę później upadli Janusz Oskaldowicz i Waldek Chełkowski – obaj byli jednak sklasyfikowani na ósmym kółku – ostatnim pełnym – i mogli wziąć udział w restacie.
Ten zakończył się niezwykle pechowo dla duetu Suzuki GRANDys Duo. Najpierw na wyjściu z ostatniego zakrętu, po uślizgu tylnego koła z torem pożegnał się Meklau. Okrążenie później na poboczu dołączył do niego jadący po mistrzostwo, Marko Jerman.
Sytuację wykorzystał Gregory Junod, wygrywając wyścig z przewagą czterech sekund na Irkiem Sikorą. Podium uzupełnił Janusz Oskaldowicz, który co prawda mokrą odsłonę wyścigu przegrał z Waldkiem Chełkowskim, ale po zsumowaniu czasów obu połówek, znalazł się przed młodszym rywalem.
W generalce Jerman ma jednak aż 40 punktów przewagi nad Sikorą, co przy 52 możliwych do zdobycia podczas ostatniej, wrześniowej rundy, oznacza niezbyt trudne zadanie, czekające podopiecznego Jacka Grandysa.
W klasach Superstock 600 i 125 nie zobaczyliśmy Polaków. Klasy amatorskie ścigały się w piątek rano. W rookie 600 triumfował Marcin Sikora. W Rookie 1000, Mirosław Kołacki. W 125 górą był Krzysztof Żyła, a w Pretendentach, Valerij Kabankov.
Wyniki z tego weekendu znajdziecie TUTAJ:
TUTAJ z kolei klasyfikacje generalne:
Szósta, ostatnia runda WMMP odbędzie się w Poznaniu w dniach 7-9 września.