Dziś w nocy Włochy wprowadzą „czerwoną strefę” w jedenastu prowincjach na północy kraju, w których sytuacja związana z koronawirusem jest najpoważniejsza. Bardzo możliwe, że Valentino Rossi, a razem z nim duża część włoskich członków padoku MotoGP, utknie w domu na przynajmniej miesiąc!
Restrykcje – o nich za chwilę – mają objąć prowincje Parma, Piacenza, Rimini, Reggio-Emilia, Modena, Pesaro i Urbino, Venezia, Padwa, Treviso, Alessandria i Asti. To właśnie w okolicach Pesaro znajduje się słynne ranczo Valentino Rossiego, który także mieszka w okolicy, podobnie jak członkowie jego teamu i akademii. Spora część włoskich zawodników i ekip Grand Prix pochodzi właśnie ze wspomnianych prowincji, które są swojego rodzaju zagłębiem jeśli chodzi o wyścigowe talenty.
Na mocy dekretu, który zacznie obowiązywać w najbliższych godzinach, odwołane zostaną wszelkie imprezy, a nawet uroczystości religijne, w tym pogrzeby. Zamknięte ma zostać praktycznie wszystko; szkoły, dyskoteki, siłownie, baseny. Otwarte pozostaną bary i restauracje, ale ludzie w nich przebywający… nie będą mogli zbliżać się do siebie na mniej niż metr!
Wjechać i wyjechać ze wspomnianych regionów będzie można tylko z „ważnych powodów rodzinnych lub służbowych”. Czy można zaliczyć do tego wyjazd, by „wystartować w wyścigu MotoGP”? Jeśli nie, Rossi i spółka nie będą mogli na czas wylecieć na Grand Prix Ameryk, które odbędzie się w dniach 3-5 kwietnia. Restrykcje mają bowiem obowiązywać przynajmniej do trzeciego kwietnia. Wygląda jednak na to, że niezależnie od sytuacji we Włoszech, wyścig MotoGP na przedmieściach Austin może i tak nie dojść do skutku, o czym już pisaliśmy.
Czy Rossiemu i spółce zostanie jedynie jazda na ranczu? Jeśli tak, to walki na łokcie chyba tym razem zabraknie; w końcu władza nakazuje zachować od innych metr odstępu!