Yamaha potwierdziła dzisiaj przedłużenie umowy ze słynnym Valentino Rossim na dwa kolejne lata. Włoch pozostanie w motocyklowych MŚ MotoGP przynajmniej do końca sezonu 2016.
Po trudnym sezonie 2013, 35-letni Valentino Rossi przeżywa w tym roku swoją drugą młodość. „Doktor” ma na swoim koncie aż pięć finiszów na podium z ośmiu wyścigów i zajmuje w tabeli drugie miejsce, daleko przed zespołowym kolegą, Hiszpanem Jorge Lorenzo.
Już po tym, jak pod koniec poprzedniego sezonu postanowił zmienić szefa mechaników i zastąpić Australijczyka Jeremy Burgessa Włochem Silvano Galbuserą, Rossi podkreślał, że decyzję dotyczącą swojej przyszłości podejmie po pierwszych sześciu wyścigach tego roku.
Rozmowy z Yamahą trwały już od dłuższego czasu. Z naszych informacji wynika, że japońska marka preferowała podpisanie tylko rocznej umowy – być może z uwagi na wiek Rossiego oraz kolejkę młodych talentów chętnych na jego miejsce, jak Pol Espargaro. Włoch od dawna podkreślał jednak, że jeśli zostanie w MotoGP, to z pewnością na dwa lata i właśnie dopiął swego.
„Jestem bardzo zadowolony i dumny, że przedłużyliśmy umowę z Yamahą na starty w MotoGP przez dwa kolejne lata – powiedział dziś Rossi. – To dla mnie bardzo ważne, ponieważ świetnie współpracuje mi się z moją ekipą; zarówno z japońskimi inżynierami, jak i mechanikami, którzy są ze mną od początku mojej kariery w MotoGP. To było moim celem; chciałem dalej startować. Jestem bardzo zmotywowany i chcę dać z siebie wszystko. Moja Yamaha YZR-M1 jest moją miłością od lat i nadal nią będzie. Chcę wszystkim bardzo podziękować. Dam z siebie wszystko, aby nadal finiszować w czołówce i zaliczać dobre wyścigi. Bawcie się dobrze!”
Yamaha potwierdziła dzisiaj przedłużenie umowy z 35-latkiem, który dołączył w jej szeregi w 2004 roku, zdobywając na modelu M1 cztery z siedmiu tytułów mistrza świata królewskiej klasy (pozostałe trzy wywalczył dla Hondy, z którą debiutował w największej kategorii w 2000 roku). W sezonie 2011 Rossi rozpoczął dwuletnią współpracę z Ducati, ale po sięgnięciu po zaledwie trzy podia, rok temu wrócił pod skrzydła Yamahy, choć z kontraktem wartym już nie kilkanaście, a zaledwie kilka milionów Euro rocznie.
Choć wygrał wyścig i kilka razy stanął na podium, kończąc sezon na czwartym miejscu w tabeli, Rossi nie był zadowolony, a wielu fanów zastanawiało się, czy nie stracił przypadkiem swojej szybkości razem z upływem lat. Co prawda w tym roku nie wygrał jeszcze wyścigu – wciąż niepokonany jest bowiem obrońca tytułu, 21-letni Marc Marquez – ale Rossi udowodnił, że wciąż jest w stanie walczyć o miejsca w ścisłej czołówce.
Yamaha nadal nie przedłużyła jeszcze umowy ze swoim drugim reprezentantem, Jorge Lorenzo, którego wartość rynkowa – mimo dwóch tytułów MotoGP na koncie – mocno spadła po fatalnym początku tego sezonu. Hiszpan przyznał niedawno, że jest bliski podpisania nowej umowy, ale wciąż nie doszedł z Yamahą do porozumienia jeśli chodzi o wysokość swojego wynagrodzenia.
Gdyby Lorenzo zdecydował się na zmianę barw – co jednak wydaje się mało prawdopodobne – jego miejsce z pewnością zająłby debiutujący w tym roku w MotoGP w barwach ekipy Monster Yamaha Tech 3, Pol Espargaro. Hiszpan jest ubiegłorocznym mistrzem świata Moto2, a także pożądanym kąskiem dla hiszpańskiego sponsora głównego fabrycznej ekipy Yamahy, telekomunikacyjnego giganta, Movistar.
W przyszłym roku, po zakończeniu kariery przez Colina Edwardsa, Valentino Rossi będzie najstarszym zawodnikiem w stawce MotoGP. Czy naciskany przez młodych Hiszpanów, jak Marquez, Jorge Lorenzo, Dani Pedrosa i Pol Espargaro, będzie w stanie sięgnąć po swój dziesiąty tytuł mistrza świata?
A co czeka go jeszcze później? Rossi już dziś prowadzi własny, zwycięski zespół w MŚ najmniejszej kategorii Moto3. „Chcemy, aby Valentino pozostał z Yamahą także po zakończeniu kariery” – powiedział dziś szef Yamaha Motor Racing, Brytyjczyk Lin Jarvis. Nie ma wątpliwości, że po zejściu z motocykla, utytułowany Włoch będzie chciał pójść w ślady innych wielkich mistrzów, jak Giacomo Agostini czy Wayne Rainey i razem z Yamahą sięgać po kolejne zwycięstwa; tym razem jako szef zespołu. Tym sposobem charakterystyczny, żółty numer 46 pozostanie częścią MotoGP jeszcze na długie lata.
http://youtu.be/nhsdCNbCLW8