Wyrzućmy najdroższe części i sprzedajmy jako tańszą alternatywę dla sprzętów fabrycznych, a jednocześnie szybszą niż CRT. Proste, prawda?
Honda pracuje nad uproszczoną wersją swojej maszyny MotoGP, którą nazywa „seryjną wyścigówką”, a która nie będzie miała nic wspólnego ze sprzętami CRT. Takie są fakty, do których dotarli dziennikarze motomatters.com oraz Moto Journal. Potwierdził je nawet szef HRC, Shuhei Nakamoto i to całkiem szczegółowo.
Dla zagorzałych fanów Hondy wyposażonych w grube portfele to nie będzie dobra wiadomość – HRC nie planuje wypuścić drogowej repliki wyposażonej w technologię MotoGP, a stworzyć motocykl, który będzie tańszym rozwiązaniem przeznaczonym dla zespołów satelickich. Wynajęcie fabrycznej wyścigówki to około 3 milionów euro, a Grand Prix zmierza w kierunku obniżania kosztów, więc ta cena zostanie ograniczona do 1 miliona – HRC celuje w jeszcze niższą kwote. Nowa Honda nie będzie też czymś w rodzaju (przecież też stosunkowo tanich) maszyn CRT z prototypowym podwoziem i w zasadzie seryjnym silnikiem.
Projekt HRC jest uproszczeniem RC213V. Najprawdopodobniej więc nie znajdzie się tam skrzynia biegów, z której korzysta Stoner i Pedrosa, a pod znakiem zapytania stoją też sterowane pneumatycznie zawory. Silnik to wciąż będzie V4, ponieważ jak to ujął Nakamoto, użycie istniejącego projektu jest znacznie tańsze. Krótko mówiąc, nowy sprzęt będzie tańszy niż fabryczna RC213V i szybszy niż CRT. Czyżby Honda znalazła lekarstwo na ból, jakim dla wielu są motocykle CRT?
Na więcej szczegółów trzeba jeszcze poczekać, za to Shuhei zapytany o czas premiery wyścigówki, odpowiedział: „Wiem, kiedy to będzie.” A więc kiedy? „Niedługo.”