Plotki o przejęciu przez brytyjskiego Triumpha roli dostawcy silników do klasy Moto2 ponownie nabierają na sile. Czy jest w nich choć ziarenko prawdy?
Do końca przyszłego roku wyłącznym dostawcą jednostek napędowych do pośredniej klasy cyklu Grand Prix jest Honda, ale w obliczu niepewnej sytuacji modelu CBR600RR na europejskim rynku japońskiemu gigantowi nie zależy chyba zbyt mocno na kontynuowaniu tej współpracy. Tym bardziej, że choć niezawodna, to jednak jednostka napędowa z CBR-ki ma już swoje lata, a brak wyścigowej skrzyni biegów mocno daje się zawodnikom we znaki.
Organizatorzy MŚ już w połowie roku poinformowali o otwarciu przetargu na nowego dostawcę silników do Moto2 od sezonu 2019. Czy Honda stanie do tej walki? Tego nie wiadomo. Wiadomo z kolei, że wykluczył to chociażby KTM, który właśnie wchodzi do Moto2 z własnym podwoziem. Austriaków nie interesuje jednak przygotowanie takich jednostek napędowych. Sceptycyzm pod tym względem wykazali także podczas specjalnej, „technicznej” konferencji prasowej w Brnie w sierpniu przedstawiciele Yamahy, Ducati i Suzuki.
To oznacza, że do akcji wkroczyć może całkowicie nowy gracz i tutaj pojawia się brytyjski Triumph. Pierwsze plotki na temat wykorzystania trzycylindrowego silnika 750 z nowej wersji Street Triple pojawiły się już we wrześniu, podczas rundy MotoGP na Silverstone. Wtedy traktowano je jednak z dużą rezerwą. Teraz sprawa powraca, a brytyjski portal Bikesportnews.com jest przekonany, że temat jest klepnięty.
Bardzo możliwe, że Triumph rzeczywiście stanął do przetargu, ale czy zakończy się to podpisaniem ostatecznej umowy? Tego nie wiemy, ale mamy kilka wątpliwości.
Możliwe, że cała historia to po prostu sprytny zabieg marketingowy ze strony Brytyjczyków, którzy chcą w ten sposób wypromować nowego Street Triple, który swoją premierę ma mieć lada dzień. W końcu informację opublikował brytyjski portal, który na dodatek popełnił mały błąd pisząc, że Triumph miałby zostać nowym dostawcą w Moto2 już za rok, a w końcu aktualna umowa z Hondą obowiązuje do końca przyszłego sezonu. Możliwe, że to także zabieg ze strony organizatorów, którzy chcą potencjalną konkurencją wywrzeć presję np. na Hondzie. W końcu pamiętacie jak plotki na temat podpisania umowy z Danim Pedrosą szybko skłoniły w maju Mavericka Vinalesa do odejścia z Suzuki, a Hondę do zatrzymania Hiszpana? No właśnie…
Oczywiście bycie dostawcą silników nie jest jedynie kwestią darmowego dostarczenia i serwisowania kilkudziesięciu jednostek napędowych. W końcu w tej chwili silników Hondy do Moto2 wcale nie serwisują Japończycy, a założona i opłacana przez organizatorów firma Externpro z siedzibą na torze Motorland Aragon. Taka rola to jednak dla producenta motocykli przede wszystkim spory wydatek; dostawca silników płaci przecież za ten przywilej podobnie jak dostawca opon. Inwestycyjna zwraca się jednak ogromną ilością pozytywnego PR-u.
Teoretycznie organizatorzy mogliby dalej korzystać z silników Hondy (bez jej zaangażowania i promocji), które są sprawdzoną konstrukcją i nie wymagają od producentów podwozi wprowadzania większych zmian, a to przecież dodatkowe koszty, które spadłyby na zespoły. To jednak mało opłacalne, ostateczne wyjście dla organizatorów, stąd otwarcie przetargu.
Zmiana dostawcy silników, szczególnie z rzędowej czwórki na teoretycznie bardziej kompaktową, rzędową trójkę, miałaby też jeden duży plus. Producenci podwozi musieliby zbudować od zera nowe ramy, a to mogłoby wywrócić do góry nogami sytuację w stawce i w drugim roku pociągnąć za sobą sporo zaskakujących transferów. Taka zmiana odbije się jednak z pewnością większymi kosztami, jakie poniosą ekipy, by wynająć lub wykupić nowe ramy.
Jest jednak jeden mały problem. W wyścigach klasy Supersport silniki Triumpha dały się poznać jako dość zawodne jednostki, które wymagały nieustannych wymian i bardzo częstego serwisu, także na polskim podwórku. Możliwe, że brało się to z tego, że były mocno wyżyłowane, aby dotrzymać kroku mocniejszym czwórkom Hondy czy Yamahy. Może się więc okazać, że nieco skręcone, wcale nie sprawiałoby takich problemów w Moto2.
Jedno jest pewne, zmiana dostawcy silnika z pewnością tchnie nowe życie w klasę, w której ostatnimi czasy nieco brakowało emocji rodem z MotoGP czy Moto3. Ale czy faktycznie zostanie nim Triumph? Wkrótce się o tym przekonamy.