Podczas gdy Dani Pedrosa zmierzał po drugie zwycięstwo w Grand Prix Malezji z rzędu i trzecie w tym sezonie, za jego plecami Marc Marquez i Jorge Lorenzo stoczyli kolejny zacięty pojedynek…
Pedrosa, który dwa tygodnie temu, w dniu swoich 28. urodzin, niemalże stracił praktyczne szanse na sięgnięcie w tym roku po mistrzowski tytuł przewracając się po kontakcie z Marquezem podczas Grand Prix Aragonii, tym razem zaliczył niemal bezbłędny weekend. Hiszpan był najszybszy w trzech pierwszych treningach wolnych i choć w kwalifikacjach – rozegranych na przesychającym po krótkich, ale intensywnych opadach deszczu torze Sepang – sięgnął po zaledwie piąte pole startowe, w niedzielę kontrolował sytuację.
Ze startu wystrzelił co prawda czwarty w sobotę obrońca tytułu, Jorge Lorenzo, bezpardonowym przejazdem przez pierwszą szykanę obejmując prowadzenie, ale Pedrosa siedział mu na ogonie i kontrolował sytuację. Wyraźnie szybszy na długich prostych, Dani przez kilka kółek czekał, hamując dość wcześnie i nakładając presję na lidera. Wkrótce jednak trzykrotny mistrz świata mniejszych klas z łatwością poradził sobie z Lorenzo i rozpoczął ucieczkę, podczas gdy zawodnik Yamahy został dogoniony przez niezbyt pewnego siebie po starcie Marqueza.
Dwaj rywale, pomiędzy którymi iskrzy od pamiętnego zderzenia podczas trzeciego wyścigu sezonu w Jerez, w Malezji stoczyli kolejny, zacięty pojedynek. Lorenzo postanowił za wszelką cenę pokazać Marquezowi, że on również potrafi grać ostro, delikatnie uderzając w Hondę z numerem 93 podczas kontrataku w jedenastym zakręcie. Młody lider tabeli ani na chwilę się jednak nie przestraszył i zamiast pokornie schować się za plecami obrońcy tytułu, chwilę później bezpardonowo zaatakował go w podwójnym prawym prowadzącym na tylną prostą.
Marquez wykorzystał cały tor na wyjściu z łuku, wyjeżdżając szeroko na zewnętrzny krawężnik i blokując nieco Lorenzo, co ten skwitował wymownym pokręceniem głowy. Zawodnik Yamahy tym razem nie mógł jednak zarzucić rywalowi przesadnego ryzyka. „Byłem zły, bo nie zostawił mi miejsca na wyjściu, ale wszystko było w normie.” – wyjaśniał Lorenzo, podczas gdy Marc dodał jedynie: „Świetnie się bawiłem podczas pojedynku z Jorge”. Walka tego duetu była ostra, ale jak najbardziej fair, a debiutant pokazał, że nic nie robi sobie z nowej, agresywnej strategii Lorenzo.
Marquez nie był już jednak w stanie znaleźć odpowiedzi na tempo Pedrosy, który wykorzystał pojedynek rywali i wypracował sobie niewielką, ale bezpieczną przewagę. Lider tabeli próbował jeszcze ruszyć w pogoń za zwycięzcą Grand Prix Malezji sprzed roku, ale Dani natychmiast odpowiedział na jego tempo i ewidentnie kontrolował sytuację, pewnie wygrywając wyścig z przewagą niemal trzech sekund nad Marquezem i sześciu nad Lorenzo. „Po tym, co wydarzyło się podczas ostatniej rundy, to zwycięstwo jest dla mnie bardzo ważne – powiedział Pedrosa. – Szkoda, że nie ukończyłem rywalizacji w Aragonii, bo byłbym dzisiaj w lepszej sytuacji w tabeli, ale nie ma sensu do tego wracać, a ja nie zamierzam się poddawać się w walce o mistrzostwo.”
Valentino Rossi, który przez cały weekend znów prezentował szybkie i równe tempo, a sobotę sięgnął po swoje najlepsze w tym roku, drugie pole startowe, w samym wyścigu znów jednak nieco rozczarował i choć przez kilka kółek był w stanie dotrzymać kroku hiszpańskiej trójce, ostatecznie wpadł na metę samotnie, ze stratą dziesięciu sekund do zwycięzcy. „Poprawiliśmy ustawienia motocykla, ale Hondy miały dzisiaj przewagę i mogły utrzymać lepsze tempo niż my z Jorge – powiedział „Doktor”. – To był jednak niezły wyścig, choć liczyłem na podium. Na początku miałem mały problem z przednim hamulcem, ale ogólnie zrobiliśmy postępy.”
Za jego plecami zacięty pojedynek do ostatnich metrów toczyli Cal Crutchlow i Alvaro Bautista, który na mecie odebrał Brytyjczykowi piątą lokatę o zaledwie 0,152 sekundy. Daleko z tyłu i w sporych odstępach do mety dojechali Bradley Smith, Andrea Dovizioso, najszybszy kierowca CRT, Aleix Esprargaro oraz Yonny Hernandez na Ducati.
Aż trzech zawodników w Malezji popełniło falstart, ale po odbyciu kary przejazdu przez aleję serwisową, Claudio Corti, Hector Barbera i Colin Edwards zamknęli punktowaną piętnastkę. Przed nimi na metę wpadli Hiroshi Aoyama i Randy de Puniet, podczas gdy rywalizacji nie ukończyli Nicky Hayden i Andrea Iannone, duet ekipy PBM; Michael Laverty i Damian Cudlin oraz Lukas Pesek. Na starcie zabrakło kontuzjowanego w sobotę Stefana Bradla, który musiał co prawda poddać się operacji złamanej kostki, ale po cichu liczy, że uda mu się wrócić na tor już podczas kolejnej rundy.
Na trzy wyścigi przed końcem sezonu Marquez wyprzedza Lorenzo o 43, a Pedrosę o 54 punkty. Sytuacja jest więc prosta. Jeśli debiutant wygra za tydzień w Australii, a Pedrosa odbierze Lorenzo drugie miejsce, Marquez będzie mógł już w niedzielę świętować sensacyjny tytuł mistrza świata MotoGP. Rywale zrobią jednak wszystko, aby do tego nie dopuścić. „Walka o mistrzostwo jest już prawie niemożliwa, ale w Australii powinno być chłodniej, a w takich warunkach powinniśmy mieć większe szanse aby wygrać” – podsumował Lorenzo.
Wyścig Moto2, a raczej cały weekend w Malezji, zdominował Esteve Rabat, wyprzedzając na mecie Pola Espargaro i Thomasa Luthiego. Lider tabeli, Scott Redding, był siódmy i na trzy wyścigi przed końcem sezonu wyprzedza Espargaro o zaledwie dziewięć, a Rabata o 28 oczek. Zmagania Moto2 zostały przerwane na pierwszym okrążeniu po zbiorowej kraksie zapoczątkowanej wywrotką Axela Ponsa. W motocykl Hiszpana wpadli następnie czterej kolejni zawodnicy z końća stawki, ale choć cała sytuacja wyglądała bardzo groźnie, nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Po restarcie wyścig liczył jedynie 12 z zaplanowanych 19. okrążeń.
Emocjonujący wyścig Moto3 rozstrzygnął się na ostatnich metrach, kiedy lider tabeli, Luis Salom, o włos wyprzedził Alexa Rinsa. Podium uzupełnił Miguel Oliveira, sięgając po pierwsze podium w Moto3 dla hinduskiej Mahindry. Maverick Vinales był dopiero piąty i w tabeli traci już do Saloma aż 26 punktów. Drugi Rins traci do lidera 14 oczek.
Szesnasta z osiemnastu rund MotoGP, Grand Prix Australii, już w najbliższy weekend.