Zwycięska seria obrońcy mistrzowskiego tytułu dobiegła końca. Marc Marquez ukończył zmagania o Grand Prix Czech poza podium, podczas gdy wyścig w Brnie wygrał jego zespołowy kolega, Dani Pedrosa.
Marquez, który wygrał dziesięć pierwszych wyścigów tego sezonu, w Brnie – mimo niedawnych, trzydniowych testów – nie był do końca zadowolony z ustawień swojej Hondy, ale w sobotę i tak sięgnął po dziewiąte w tym roku pole position. W niedzielę Hiszpan nie był jednak w stanie utrzymać tak imponującego tempa.
„Ustawienia motocykla były dobre na jedno okrążenie, ale nie na cały wyścig – powiedział po minięciu linii mety na czwartej pozycji, która, nie licząc dwóch nieukończonych startów rok temu, jest jego najgorszym rezultatem w MotoGP. – Na każdym wyjściu z zakrętu traciłem jedną dziesiątą sekundy. Czuję jednak ulgę, ponieważ wszyscy mówili tylko o mojej serii zwycięstw i oczekiwali kolejnych wygranych. Teraz zeszła ze mnie presja.”
„Startuję tegorocznym motocyklem, podczas gdy Dani Pedrosa używa podwozia z poprzedniego sezonu – dodał Marquez. – Być może tutaj moja rama nie spisywała się najlepiej, ale dużo bardziej mi odpowiada, poza tym wygrałem na niej pierwszych dziesięć wyścigów tego sezonu, więc nie zamierzam jej zmieniać.”
Marquez pokonany przez całą trójkę
Po starcie na prowadzenie wystrzelił Jorge Lorenzo z ekipy Movistar Yamaha, ale szybko dogonił go zespołowy kolega Marqueza, drugi w klasyfikacji generalnej Dani Pedrosa, który wkrótce wysunął się na czoło stawki i rozpoczął ucieczkę po swoje pierwsze zwycięstwo od ubiegłorocznej wygranej w Grand Prix Malezji.
„Po kilku okrążeniach zacząłem mieć problemy podczas hamowania – wyjaśniał drugi na mecie Lorenzo, który na ostatnich kółkach niebezpiecznie zbliżył się jednak do Pedrosy na mniej niż sekundę. – W połowie wyścigu jechałem za mało agresywnie i straciłem za dużo czasu. Pod koniec było dużo lepiej, ale zabrakło mi jeszcze jednego kółka, aby dogonić Daniego.”
„Widziałem, że Jorge ucieka, więc ruszyłem w pogoń, a następnie narzuciłem tempo, które pozwoliło mi na ucieczkę – powiedział Pedrosa. – Pod koniec wyścigu walczyłem z wibracjami przodu motocykla, ale byłem w stanie dowieźć zwycięstwo do mety.”
Podium uzupełnił Valentino Rossi, który po krótkiej walce z Marquezem ostatecznie samotnie finiszował na trzeciej pozycji; pięć sekund za prowadzącym duetem i tyle samo przed obrońcą tytułu. „To była dla mnie najlepsza sesja tego weekendu – stwierdził dziewięciokrotny mistrz świata, który również narzekał na zbyt mało agresywną jazdę po starcie. – Po wczorajszej wywrotce mocno uszkodziłem mały palec u lewej ręki i byłem trochę obolały. Podczas porannej rozgrzewki wyjechałem na tor bez zastrzyku przeciwbólowego, ale tak nie dało się jeździć, więc przed wyścigiem udałem się do centrum medycznego. Ostatecznie znaleźliśmy zarówno odpowiednie ustawienia motocykla, jak i palca. Lubię Marca, ale cieszę się, że dzisiaj wreszcie go pokonaliśmy” – zażartował na koniec.
Choć Marquez po raz pierwszy ukończył wyścig MotoGP poza podium i stracił punkty w klasyfikacji generalnej, jego przewaga w tabeli nadali jest spora. Hiszpan wyprzedza Pedrosę o 77, a Rossiego o 90 punktów, na 175 możliwych jeszcze do zdobycia w ostatnich siedmiu wyścigach. „Oficjalnie uznaję, że walka o mistrzowski tytuł ponownie jest możliwa” – żartował po wyścigu Rossi, choć najszybsza trójka zgodnie przyznała, że odebranie Marquezowi tytułu jest już praktycznie niemożliwe.
Ciekawie na drugim planie
Ozdobą niedzielnego wyścigu był pojedynek o piąte miejsce pomiędzy duetem Ducati. Andrea Iannone z ekipy Pramac pokonał ostatecznie fabrycznego zawodnika włoskiej stajni, Andreę Dovizioso, który jednak musiał walczyć nie tylko z rywalem, ale także z problemami technicznymi. „Po kilku okrążeniach straciłem część mocy i nie mogłem rywalizować z Iannone; nawet nie próbowałem go atakować – powiedział Dovi. – Ta awaria nie jest dobrą wiadomością, ponieważ to nowy silnik, który otrzymaliśmy podczas poprzedniej rundy.”
Poza pierwszą szóstką finiszowali Stefan Bradl, Aleix Espargaro, Bradley Smith i zamykający pierwszą dziesiątkę Alvaro Bautista. W punktowanej piętnastce znaleźli się także Scott Redding, Michele Pirro, Hiroshi Aoyama, Karel Abraham i startujący jako zastępca kontuzjowanego Nicky’ego Haydena Brytyjczyk Leon Camier.
Do mety nie dojechali m.in.; Cal Crutchlow, który wyjechał poza tor, musiał zeskoczyć z motocykla aby nie uderzyć w bandę, a następnie wycofał się z wyścigu oraz Pol Espargaro, który jak sam przyznał, za bardzo podekscytował się walką z czołówką, popełnił błąd i wyleciał z toru.
Kary, emocje i kontrowersje w mniejszych klasach
Wyścig Moto2 wygrał lider tabeli Esteve Rabat, który jednocześnie do dwunastu punktów powiększył swoją przewagę w tabeli nad drugim na mecie i w klasyfikacji generalnej Miką Kallio. Entuzjazmu Hiszpana nie ostudziła nawet kara tysiąca euro za zabranie na swój motocykl nietypowego pasażera na gapę po minięciu linii mety. Podium uzupełnił Niemiec Sandro Cortese.
Ekscytujące zmagania w kategorii Moto3 padły łupem Francuza Alexisa Masbou, który sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo w MŚ, wyprzedzając na mecie Eneę Bastianiniego i Danny’ego Kenta. Najmłodsi zawodnicy stoczyli w Brnie najcięższy pojedynek. Na finiszu aż szesnastu najszybszych motocyklistów rozdzieliły mniej niż dwie sekundy.
Zdobywca pole position Alex Marquez był czwarty, awansując jednocześnie na drugie miejsce w tabeli. Jej lider, Australijczyk Jack Miller, finiszował na piątej pozycji, ale powiększył swoją przewagę z 21 do 23 punktów. O dziwo, Hiszpan Alex Rins był na przedostatnim okrążeniu przekonany, że wygrał wyścig i podniósł ręce w geście triumfu. Zawodnik z Barcelony natychmiast zdał sobie sprawę ze swojego błędu, ale finiszował dopiero na dziewiątym miejscu.
Dwunasta runda MotoGP, Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone, już za dwa tygodnie.