Marc Marquez wrócił na szczyt podium, Jorge Lorenzo wrócił do walki o zwycięstwa, a Ducati powoli wraca chyba do formy pozwalającej utrzymać się z czołówką. To najważniejsze wnioski po fantastycznym wyścigu MotoGP o Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone.
Pierwsze treningi wolne zapowiadały totalną dominację broniącego tytułu Marqueza, który dwa tygodnie temu w Brnie po raz pierwszy w tym sezonie nie stanął na szczycie podium. W piątek Jorge Lorenzo tracił do asa Repsol Hondy grupo ponad sekundę na każdym okrążeniu, a Valentino Rossi blisko dwie. Lorenzo był sfrustrowany decyzją firmy Bridgestone, która na wymagający tor Silverstone udostępniła zawodnikom opony z dodatkową warstwą gumy na krawędziach, z kolei Włoch nie mógł odnaleźć się na ustawieniach motocykla znalezionych podczas niedawnych testów w czeskim Brnie.
W sobotę na szczęście wszystko się zmieniło. Mechanicy duetu Yamahy dopracowali ustawienia motocykli, dzięki czemu Lorenzo udało się nawet wskoczyć podczas kwalifikacji do pierwszego rzędu startowego. „To było jedno z najlepszych okrążeń w moim życiu” – powiedział później dwukrotny mistrz MotoGP.
Marquez tym razem miał nieco trudniejszy dzień, najpierw tracąc czas z powodu problemów technicznych, a następnie zaliczając niegroźną wywrotkę w trzecim treningu wolnym. Kilka godzin później, podczas kwalifikacji, obrońca mistrzowskiego tytułu sięgnął jednak po kolejne, dziesiąte już w tym roku pole position.
Zaskoczeniem była natomiast druga pozycja Andrei Dovizioso, który tym razem na swoim Ducati przejechał świetne okrążenie na własną rękę, nie korzystając z tunelu aerodynamicznego za plecami Marqueza. Włoch jednocześnie był bardzo zadowolony i przekonany, że w niedzielę będzie w stanie powalczyć o solidny wynik. Za plecami Marqueza, Dovizioso i Lorenzo, z drugiej linii do wyścigu ruszali Rossi i Dani Pedrosa, który przez cały weekend borykał się z brakiem przyczepności na nierównym i chłodnym asfalcie.
Marquez vs Lorenzo – kolejne starcie
Niedzielne zmagania upłynęły pod znakiem genialnej walki Marqueza i Lorenzo, który narzucał tempo przez większość wyścigu. Na siedem kółek przed metą obrońca tytułu postanowił jednak skończyć zabawę w kotka i myszkę, i rozpoczął ucieczkę. Kiedy już wydawało się, że zaraz będzie po zabawie, 21-latek przestrzelił hamowanie do szybkiego zakrętu Stowe i na pięć okrążeń przed metą wszystko rozpoczęło się od nowa. Lorenzo wrócił na prowadzenie, a wszystko rozstrzygnęło się na trzy rundy przed szachownicą.
Marquez zaatakował Lorenzo w prawym zakręcie Village, próbując wcisnąć się od wewnętrznej. Lorenzo utrzymał jednak wysoką prędkość w zakręcie, z której w końcu słynie, i od zewnętrznej obronił pozycję, zmuszając rywala do zamknięcia gazu. Marquez musnął przednią oponą swojej Hondy prawe kolano Lorenzo, ale nic sobie z tego nie zrobił. W następnym zakręcie, the Loop, tym samym w którym upadł w sobotę rano, 21-latek zaatakował starszego o sześć lat rywala od wewnętrznej wyjątkowo bezlitośnie – ale fair – zmuszając Lorenzo do wyprostowania motocykla na wyjściu.
Choć Lorenzo robił co mógł, nie był już w stanie ponownie zaatakować i wpadł ma metę siedem dziesiątych sekundy za triumfującym po raz jedenasty w tym roku Marquezem. „W piątek traciłem do niego ponad sekundę na okrążeniu, więc siedem dziesiątych straty po całym wyścigu to niewiele – cieszył się Jorge, który sięgnął po swoje osiemdziesiąte podium w MotoGP. – Na ostatnich okrążeniach nie wytrzymałem jednak kondycyjnie i opadłem z sił.”
„Pamiętałem wyścig sprzed roku i to jak Jorge pokonał mnie na ostatnim kółku, dlatego nie chciałem ryzykować i wolałem rozstrzygnąć to wcześniej – dodał Marquez. – Byłem zaskoczony tym jak szybki był dzisiaj przez cały dystans.”
Rossi znów na podium, Ducati coraz szybsze
Daleko za plecami liderów o najniższy stopień podium walczyli Rossi, Dovizioso i Pedrosa. Górą z zaciętego pojedynku wyszedł dziewięciokrotny mistrz świata, który ustanowił jednocześnie nowy rekord, zaliczając swój 246 start w królewskiej klasie. Pedrosa finiszował tuż za Włochem, który odrobił do niego w tabeli trzy punkty, ale i tak najbardziej zadowolony z tej trójki był chyba Dovizioso, który dojechał do mety zaledwie dziewięć sekund za zwycięzcą, potwierdzając postępy dokonane ostatnio przez Ducati.
Na sześć wyścigów przed końcem sezonu i 150 punktów możliwych jeszcze do zdobycia Marquez ma już 89 oczek przewagi nad Pedrosą. Rywale Hiszpana wcale nie ukrywają już, że nie widzą możliwości odebrania mu w tym sezonie mistrzowskiego tytułu, ale są zdeterminowani, aby powstrzymać go przed kolejnymi zwycięstwami.
Mniej niż jedna dziesiąta sekundy!
Fantastyczny wyścig kategorii Moto2 rozstrzygnęli pomiędzy sobą trzej najszybsi zawodnicy tego sezonu. Po niezwykle zaciętej walce na finiszu lider tabeli Esteve Rabat o mniej niż jedną dziesiątą sekundy pokonał zespołowego kolegę Mikę Kallio, podczas gdy trzeci był Maverick Vinales, szykujący się już do awansu do MotoGP w sezonie 2015.
Jeszcze mniejszą różnicę na mecie zobaczyliśmy w kategorii Moto3, gdzie triumfował, z przewagą zaledwie jedenastu tysięcznych sekundy nad kolegą z ekipy, Alexem Marquez, startujący z pole position Alex Rins. Hiszpan musiał odkupić swoje winy po tym, jak w Czechach pomylił liczbę okrążeń i świętował wygraną na przedostatnim kółku.
Lider tabeli, Australijczyk Jack Miller, był szósty, ale wciąż ma 13 punktów przewagi nad Marquezem. Najniższy stopień podium zajął Enea Bastianini, który chwilę po minięciu linii mety wylądował na deskach, storpedowany przez rozkojarzonego Karela Hanikę. Nikomu nic się nie stało, ale Czech otrzymał za swoje zachowanie punkty karne.
Trzynasta runda MotoGP, Grand Prix San Marino na włoskim torze w Misano, już za dwa tygodnie.