Debiutanci w MotoGP nie mają łatwego życia. Szczególnie, jeśli nabawią się kontuzji, która jeszcze bardziej utrudnia siłowanie się z motocyklem o mocy ponad 250-ciu koni mechanicznych. W miniony weekend boleśnie przekonał się o tym Bradley Smith.
Brytyjczyk przewrócił się podczas drugiego treningu wolnego przed Grand Prix Włoch tak niefortunnie, że jego ręka utknęła pomiędzy sunącym po ziemi motocyklem, a asfaltem. Wywrotka zakończyła się bardzo bolesną kontuzją i sporą dziurą w małym palcu lewej ręki.
Choć potrzebował pomocy przy zakładaniu rękawic i kasku, dwa dni później Smith ustawił się na polach startowych, a wyścig o Grand Prix Włoch ukończył ostatecznie na dziewiątym miejscu. Trzeba przyznać, że ten sympatyczny rudzielec ma spore „cohones”!
Niby mawiają, że „do wesela się zagoi”, ale w tym przypadku nie będzie tak łatwo. Lekarze planowali przeprowadzić w poniedziałek przeszczep skóry na otwartą ranę, ale póki co nie jest to możliwe z uwagi na zbyt mocne uszkodzenie palca. Bradley co prawda będzie mógł wystartować w następnym wyścigu, ale nie będzie mógł w pełni wyprostować uszkodzonego palca.
A skąd w ogóle Bradley Smith wziął się w MotoGP, jakie są jego wrażenia z jazdy motocyklem królewskiej klasy i aspiracje związane z debiutem? Wszystkiego dowiecie się z ekskluzywnego wywiadu, jaki znajdziecie w czerwcowym numerze MotoRmanii.