Podpisanie dwuletniej umowy z Valentino Rossim najwyraźniej opłaciło się fabrycznemu zespołowi Yamahy, którego kasę w sezonie 2013 zasili przynajmniej siedem dodatkowych milionów Euro.
Jeszcze niedawno były lider projektu M1, genialny Masao Furusawa stwierdził w wywiadzie dla włoskiego tygodnika Motosprint, że: „w obliczu wątpliwości działu wyścigowego Yamahy, działy marketingu i public relations rzuciły Valentino Rossiemu koło ratunkowe, które pozwoliło na podpisanie umowy na sezony 2013-2014”.
Emerytowany Japończyk, współtwórca sukcesów Rossiego w barwach Yamahy, chyba faktycznie miał rację. Od dłuższego czasu mówi się nieoficjalnie, że „Doktor” zarabiał będzie teraz zaledwie 4 miliony Euro rocznie (nie licząc oczywiście wpływów od prywatnych sponsorów), a więc jedną trzecią kwoty, jaką otrzymywał przed odejściem do Ducati. Co więcej, Yamaha bardziej na sukcesy na torze, liczy na sukces wizerunkowy, o czym otwarcie mówił w tym roku w Brnie szef Yamaha Motor Racing, Lin Jarvis.
Producent z Iwaty liczył jednak nie tylko na wzrost sprzedaży drogowych motocykli i ogólnej popularności marki, ale również na załatanie budżetowej dziury, jaka powstała po odejściu Rossiego i jego sponsorów, przede wszystkim włoskiego Fiata, którego wsparcie warte było podobno aż siedem milionów Euro rocznie.
O ile sam Rossi jakiś czas temu podkreślał, że plotki mówiące o konieczności wniesienia przez niego do zespołu budżetu, to, jak sam to ujął „g*wno prawda”, to jednak jego obecność pozytywnie wpłynęła na potencjalnych na sponsorów.
Od samego początku otwarcie mówiło się o możliwości dołączenia do zespołu Yamahy amerykańskiego producenta napojów energetyzujących, Monster Energy, który już jest osobistym sponsorem Valentino Rossiego i tytularnym sponsorem zespołu Monster Yamaha Tech 3.
Na przeszkodzie stała jednak przedłużona niedawno na kolejne dwa lata, indywidualna umowa sponsorska Jorge Lorenzo z producentem napojów konkurencyjnej marki Rockstar. Zazwyczaj dobrze poinformowany, hiszpański portal motocuatro.com, donosi dzisiaj, iż Monster postanowił wykupić umowę Lorenzo z Rockstarem, za co zapłaci Hiszpanowi milion Euro rocznie przez najbliższe dwa sezony.
Dzięki temu, amerykański producent za kwotę ponad trzech milionów Euro obejmie rolę jednego z głównych sponsorów, choć nie będzie sponsorem tytularnym zespołu. Drugie tyle dołoży japoński producent olejów Eneos, który rok temu zajął miejsce malezyjskiego Petronasa.
Wygląda więc na to, że choć dream team z Rossim i Lorenzo na pokładzie nie był w stanie przyciągnąć potężnego sponsora tytularnego, umowy mniejszej skali skutecznie wypełnią braki w budżecie, odciążając japońską centralę. Czy będzie to miało wpływ na wyniki na torze? Bardzo możliwe. Być może zaoszczędzone przez Japończyków pieniądze pomogą przyspieszyć rozwój „szybkiej skrzyni biegów”, którą – jak donosi brytyjski MCN – Yamaha zamierza wprowadzić w sezonie 2013, dużo później niż Honda i Ducati, które już korzystają z takiego rozwiązania.
Nie jest też wykluczone, że do zespołu dołączą kolei mniejsi sponsorzy. Zresztą sam Jorge Lorenzo zmieni w nadchodzącym sezonie dostawcę kasków, kończąc sześcioletnią współpracę z firmą Nolan (najprawdopodobniej zastąpi ją amerykańskie HJC). Czy w efekcie Yamaha znów przeznaczy większe środki na huczne eventy promocyjne?
Po odejściu Rossiego japońska marka zrezygnowała z organizowanych z pompą, przedsezonowych prezentacji na rzecz kameralnych spotkań z dziennikarzami podczas pierwszych testów w Malezji. Podobno przed nadchodzącym sezonem ma się to zmienić, ale czas pokaże, czy tak się stanie oraz jak zakończy się ponowne, wybuchowe połączenie Lorenzo i Rossiego i jednym garażu. W końcu wszyscy pamiętamy, co działo się w latach 2009 i 2010.