Pewnie już obiło Wam się o uszy, że Marc Marquez znowu wyczynia niesamowite rzeczy. Jeżeli oglądaliście kwalifikacje do GP Ameryk, to wiecie o co chodzi. Jeżeli nie, to pozwólcie, że przybliżymy Wam tę sytuację.
Pod koniec drugiej sesji kwalifikacyjnej – czyli dokładnie wtedy, gdy rozgrywają się losy pole position – motocykl Marqueza odmówił posłuszeństwa. Zapaliła się lampka ostrzegawcza, więc Marc od razu zjechał na bok. Oparł swoją Hondę się na końcu prostej startowej, bez problemu przeskoczył przez blisko 2-metrową ścianę i biegiem poleciał w stronę swojego boksu. W końcu do końca sesji zostały mu już mniej niż 3 minuty!
(kliknij aby obejrzeć…)
Jak Marc później powiedział, przebiegnięcie tych 200 metrów nie było dla niego problemem, ale ustabilizowanie tchu zajęło mu pół okrążenia. Na ostatnie, mierzone kółko załapał się dosłownie w ostatnich sekundach. Był na siódmej pozycji, a do tego swoim motocyklem numer 2. Ale jechał jak szatan! Nie tylko zgarnął Pole Position sprzed nosa Andrei Dovizioso na Ducati, ale też poprawił rekord okrążenia (swój własny) o ponad pół sekundy… Wyścig również wygrał – relacja na portalu już niebawem!