Jakby o Kevinie Schwantzu nie było ostatnio wystarczająco głośno, Amerykanin dolał oliwy do ognia krytykując relacje Daniego Pedrosy i jego managera, Alberto Puiga. Hiszpanie odpowiedzieli ostrym ciosem. Czy to walka poniżej pasa?
Jeśli chodzi o widowisko, jakie fundował kibicom, Kevin Schwantz śmiało może być nazywany Valentino Rossim przełomu lat 80-tych i 90-tych. Teksańczyk wywalczył co prawda tylko jeden tytuł w prestiżowej klasie 500ccm, kiedy pod koniec roku 1993 dramatyczny wypadek w Misano przerwał karierę Wayne’a Raineya, ale do dziś pamiętany jest jako jeden z najbardziej widowiskowych motocyklistów w historii.
Schwantz to także wyjątkowo sympatyczny gość, który od zakończenia kariery zawsze dawał z siebie wszystko, wspierając młode talenty i rozwój wyścigów w USA. Zresztą to właśnie on mocno pomógł w pewnym momencie Benowi Spiesowi. Kevin ściągnął także MotoGP na własne podwórko, pomagając z organizacji niedawnego wyścigu w Teksasie i angażując się w projektowanie „toru Ameryk”.
Zresztą w ostatnich tygodniach było nam go nawet bardzo żal. Po tym, jak wykonał lwią część pracy, Amerykanin został niezbyt grzecznie „wykolegowany” przez władze toru CotA oraz starych kumpli z organizującej MotoGP firmy Dorna, a także uznany za „persona non grata” podczas Grand Prix Ameryk.
Kevin robił jednak wszystko, aby nie dać o sobie zapomnieć i choć łatwo nam go zrozumieć, chyba w tym wszystkim nieco się pogubił i zagalopował. Jego rodzice pojawili się za kulisami podczas Grand Prix na przedmieściach Austin, próbując namówić zawodników MotoGP do założenia koszulek z napisem „Free Kevin” na polach startowych, na znak solidarności z pozostawionym na poboczu Schwantzem. Ostatecznie nie znalazł się żaden chętny gotowy podpaść Dornie, ale 'Revin Kevin’ znalazł inny sposób, aby wywołać nie lada zamieszanie. O ile hiszpańskie media sympatyzowały z Amerykaninem podczas weekendu w Teksasie o tyle ostatnio chyba nieco zmieniły front.
Przed Grand Prix Ameryk Schwantz udzielił bowiem wywiadu, w którym mocno skrytykował brak sukcesów Daniego Pedrosy oraz jego zażyłe relacje z charyzmatycznym i kontrowersyjnym managerem, Alberto Puigiem, twierdząc: „Pedrosa jeździ w MotoGP od ośmiu lat, ale nic nie wygrał. Niczego mu nie brakuje, ale problemem jest Alberto Puig, który 'zjadł mu głowę’. Dani jest jak dziecko onieśmielane przez rodziców. Musi wejść na inny wymiar. Chciałbym, aby pokazał, że się mylę, ale wątpię, aby to zrobił.”
Z jednej strony jest w tym trochę racji. Mimo dosiadania świetnej, fabrycznej Hondy, Pedrosa ani razu nie sięgnął po mistrzostwo MotoGP. Puig faktycznie jest kontrowersyjny, a wielu zawodników w przeszłości rozstawało się ze swoimi managerami, co pozwoliło im rozkwitnąć. Przykład? Jorge Lorenzo zwolnił zaborczego i trzymającego rękę na bankowych kontach, Daniego Amartiana, co skończyło się groźbami śmierci, sądem i odwykiem tego drugiego. Lorenzo zyskał jednak czystą głowę i sięgnął po dwa tytuły mistrzowskie w MotoGP. Valentino Rossi kilka lat temu także zwolnił swojego managera, Gibo, nawiązując osobistą współpracę z managerem zespołu Yamahy, Davide Brivio.
Może więc w słowach Schwantza jest ziarenko prawdy, ale z drugiej strony Pedrosa przyznaje, że nigdy nie zamienił z Kevinem więcej słów poza „cześć” i jest zdziwiony i zasmucony jego słowa. Skąd więc taka opinia amerykańskiego mistrza? Sam Pedrosa bardzo ostrożnie skomentował słowa Schwantza w rozmowie z dziennikarzem MCN, ale już Alberto Puig był zdecydowanie bardziej wylewny, wysyłając do hiszpańskich mediów „list otwarty do Kevina Schwantza”.
„Będę trzymał się jedynie obiektywnych faktów, a nie opinii – zaczyna Puig. – Zacznijmy od słów 'Dani nigdy niczego nie wygrał’. Dani ma trzy tytuły, w klasach 125 i 250ccm, a Schwantz jeden w 500-tkach. Oczywiście jako były zawodnik klasy 500ccm doskonale wiem, że to najważniejsze trofeum, ale mistrzostwo to mistrzostwo, a każdy mistrz świata zasługuje na szacunek.”
Następnie Puig przywołuje statystyki: ilość zwycięstw, startów, podiów itd., które przemawiają jednak na korzyść Pedrosy: „Mówienie więc, że Dani nic nie wygrał jest typowe dla kogoś, kto nie wie co mówi, a przede wszystkim jest oznaką braku szacunku.”
Puig wytacza następnie ostre działa: „Muszę przyznać panu rację panie Schwantz. To prawda, Dani nie wygrał jeszcze tytułu w MotoGP, ale muszę też przypomnieć, że tobie również zajęło to osiem lat od debiutu w klasie 500, ale zostałeś mistrzem tylko dlatego, że wypadek na Misano zakończył karierę Wayne’a Raineya. Gdyby nie to, nie zdobyłbyś wtedy tytułu. Byłeś świetnym i spektakularnym zawodnikiem, ale zawsze jeździłeś w cieniu, najpierw Eddiego Lawsona a następnie Raineya, więc nie gadaj o mistrzostwie.”
„Jeśli chodzi o to, że Dani jest w moim cieniu, to przypomnę tylko, że każdy z zawodników ma przy sobie kogoś, kto mu pomaga i jeździ na wyścigi. Ty z kolei nigdy nie robiłeś kroku bez obojgu swoich rodziców u boku.”
„Od zakończenia kariery pomagałem młodym zawodnikom. Głównie Pedrosie, ale także na różnych etapach ich karier także Stonerowi, Eliasowi, Bautiście, Marquezowi czy Simonowi. Wszyscy z nich byli mistrzami świata. Ty prowadzisz swoją szkołę jazdy w Teksasie od lat, ale do tej pory żaden z jej absolwentów nie trafił do Europy. Na tym polu masz więc zero sukcesów.”
Puig kończy swój list przywołując ciekawą historię: „Pewnie tego nie pamiętasz, bo takich sytuacji przeżyłeś wiele, ale dla mnie podium w wyścigu na Hockenheim w roku 1994, na którym stanąłem razem z tobą i Michalem Doohanem, było wielkim zaszczytem. Doohan odjechał, ale my walczyliśmy ostro o drugie miejsce. Moja Honda była szybsza od twojego Suzuki, ale pokonałeś mnie na hamowaniu. Pomyślałem wtedy: „Ja pier*olę, ale ten gość hamuje!”. Wiele mnie to nauczyło i czułem wtedy do ciebie wielki respekt. Niestety, po przeczytaniu twoich pełnych braku szacunku dla Pedrosy słów, cały mój szacunek do ciebie, który zrodził się wtedy na Hockenheim, zniknął. Kevin, jesteś mistrzem świata, ale nawet mistrzowie powinni wiedzieć, kiedy nie mają racji i jak zachować się z pewnych sytuacjach.”
Czy Schwantz posunął się za daleko? A może po prostu prawda za bardzo boli Puiga i Pedrosę? Co o tym wszystkim myślicie i przede wszystkim, czy sądzicie że Dani Pedrosa zostanie kiedykolwiek mistrzem świata MotoGP?