O ile wyścigi w Tajlandii, Austin i Argentynie zostały przesunięte, o tyle póki co nie ma nowej daty rundy MotoGP w Jerez de la Frontera. Wiemy już dlaczego.
W wywiadzie dla sportowego dziennika AS, szef zarządzającej MotoGP firmy Dorna Sports, Carmelo Ezpeleta, wyjaśnił, że kalendarz wyścigów w sezonie 2020 może się skurczyć.
W obliczu epidemii koronawirusa kolejne rundy stają pod znakiem zapytania, ale wyznaczanie ich nowych dat nie ma póki co sensu; „najpierw musimy wiedzieć, kiedy będziemy musieli wznowić rywalizację. Pewnie wyścigi mogą już w tym roku nie wrócić do kalendarza” – mówi Ezpeleta.
O ilu wyścigach mowa? Niektórzy sugerowali, że minimalna liczba wyścigów, niezbędna by wyłonić mistrza świata, to według umowy Dorny z FIM trzynaście. Ezpeleta powiedział jednak jasno, że umowę tę można renegocjować i w żadnym razie nie jest to liczba wiążąca.
Ważniejsze jest to, do kiedy potrwa sezon 2020. Tym bardziej, że pojawiały się głosy, że ostatnie wyścigi mogłyby odbywać się jeszcze w styczniu przyszłego roku. Tak się jednak nie stanie. „Wiele zależy od tego, kiedy będziemy mogli zacząć ściganie, ale możemy skrócić sezon, aby za rok zorganizować wszystkie wyścigi zgodnie z planem. Nie chcemy jednak przeciążać końcówki tego sezonu. Zobaczymy co się wydarzy, bo świat nie będzie już taki sam po tym wszystkim…”.
Teraz priorytetem jest utrzymanie zespołów przy życiu przez trzy najbliższe miesiące. W tym celu Dorna dofinansuje ekipy Moto2 i Moto3 kwotą 25 tys. euro na zawodnika. To oczywiście kwota przeznaczona na wydatki ekip, a przede wszystkim pensje członków zespołu, a nie samych zawodników.
W tym roku miało odbyć się dwadzieścia rund MotoGP. Katar przepadł bezpowrotnie, podczas gdy Tajlandia, USA i Argentyna zostały przesunięte na koniec sezonu. Nowej daty rywalizacji w Jerez jeszcze nie znamy. Pod znakiem zapytania stoją także pierwotne terminy wyścigów w Le Mans, Mugello, Barcelonie, na Sachsenringu i w Assen.
Wywiad z Carmelo Ezpeletą możecie przeczytać tutaj.