Jorge Lorenzo – Mistrz Świata MotoGP specjalnie dla MotoRmanii – Wywiad

- Mick

25-letni Jorge Lorenzo właśnie sięgnął po swój drugi tytuł motocyklowego mistrza świata królewskiej klasy MotoGP. Z tej okazji MotoRmania publikuje ekskluzywny wywiad z zawodnikiem Yamahy.

Co prawda materiał, przygotowany po naszej lipcowej wizycie na Grand Prix Niemiec na torze Sachsenring, ten mogliście znaleźć w sierpniowym numerze miesięcznika MotoRmania, ale nawet dziś wydaje się zaskakująco aktualny, jednocześnie przypominając drogę, jaką Lorenzo pokonał nie tylko po tegoroczne mistrzostwo, ale także wyścigową dojrzałość, z jakiej dziś słynie. Zaczynamy:

Jorge Lorenzo: „Por Fuera” powraca!

Z poprawionym motocyklem i kontraktem z Yamahą na dwa kolejne sezony, mistrz świata MotoGP z roku 2010 w spektakularnym stylu wraca do gry o kolejną koronę. Jorge Lorenzo zdradza Michałowi Fiałkowskiemu dlaczego jest w tym sezonie tak szybki!

Pierwszą połowę sezonu 25-latek z Majorki przejechał praktycznie bezbłędnie, osiem z dziewięciu wyścigów kończąc na dwóch pierwszych pozycjach i wygrywając aż pięć z nich. Owszem, dwa lata temu, kiedy sięgnął po swój jedyny tytuł w MotoGP, na półmetku rywalizacji miał na swoim koncie 25 oczek więcej, ale musicie pamiętać, że Valentino Rossi i Dani Pedrosa opuszczali wówczas wyścigi z powodu kontuzji, a Casey Stoner często przewracał się na nieprzewidywalnym Ducati. W tym roku konkurencja jest mocna jak nigdy, a mimo wszystko Jorge Lorenzo wydaje się praktycznie nie do pokonania. Ciekawi Was pewnie, dlaczego?

Zimna głowa

Mnie również, dlatego postanowiłem zapytać o to młodego Hiszpana, jednak wybrałem ku temu nie najlepszy moment. Kiedy usiedliśmy przy jednym stoliku w jednostce gościnnej fabrycznego zespołu Yamahy w czwartek przed Grand Prix Niemiec, ekipa wciąż lizała rany po wydarzeniach z holenderskiego Assen.

Alvaro Bautista, rodak Lorenzo, popełnił szkolny błąd, zbyt mocno opóźniając hamowanie do pierwszego zakrętu wyścigu, zaliczając wywrotkę i zabierając ze sobą Jorge na pobocze. Na nasz wywiad Jorge przykuśtykał spóźniony, poruszając się o kulach z powodu uszkodzonych więzadeł prawej kostki. Bardziej martwiło go jednak co innego. Po pierwsze, w tabeli stracił 25 oczek do obrońcy tytułu, Caseya Stonera, który zrównał się z nim punktami. Po drugie, co ważniejsze, w wypadku stracił zupełnie nowy silnik (a tych każdy zawodnik MotoGP w trakcie sezonu może zużyć tylko sześć), przez co pod koniec roku może startować do wyścigu z alei serwisowej (to kara za użycie siódmej jednostki napędowej).

Zanim odpalam dyktafon, do stolika podchodzi jeszcze 15-krotny mistrz świata, słynny Giacomo Agostini, który po krótkiej wymianie zdań z Jorge, na odchodne rzuca jeszcze po hiszpańsku soczyste przekleństwo. Lorenzo nie jest jednak specjalnie zmartwiony wydarzeniami z Holandii.

Nieco ponad tydzień później sytuacja wróci do normy po upadku Stonera w Niemczech i wygranej Jorge na włoskim Mugello. Wszystko to sprawi, że na półmetku sezonu Hiszpan będzie miał 19 punktów przewagi nad Danim Pedrosą i 37 nad Australijczykiem. Pierwszy krok w kierunku drugiego mistrzostwa MotoGP jest więc już zrobiony. Póki co, w Niemczech wszyscy żyli jednak sytuacją z Holandii, ale Jorge – choć wściekły zaraz po wypadku – kilka dni później zachowywał już zimną głowę. „Oczywiście, to wszystko zmieniło, a moja przewaga w tabeli stopniała, ale takie trudne chwile są dla mnie zawsze wielką motywacją. Nie lubię, kiedy jest zbyt łatwo. Preferuję docieranie do celu trudniejszą drogą. Sytuacja w tabeli trochę się skomplikowała, ale to tylko mnie motywuje. Poza tym, patrzę na pozytywy. Gdyby nie to, że dobrze zacząłem sezon i miałem 25 punktów przewagi, dzisiaj nie byłby nadal liderem tabeli, więc nie jest tak źle.”

Z pewnością rzecznik prasowy zespołu oraz manager ekipy musieli nieco utemperować Jorge po jego ostrych komentarzach pod adresem Bautisty, wypowiedzianych tuż po wyścigu w Holandii pod wpływem ogromnych emocji. Mimo wszystko, spokój, jakim emanuje kilka dni później, choć z trudem porusza się o kulach, jest imponujący. Na mnie robi tym większe wrażenie, bo pamiętam doskonale zupełnie innego Jorge Lorenzo, który jeszcze w czasach startów w klasie 250ccm, po nieudanym wyścigu potrafił w drzwiach odpychać od siebie fotoreporterów.

Nowy, dojrzały Lorenzo to w dużej mierze zasługa Wilco Zeelenberga, Holendra, który przez lata prowadził zespół Yamahy w World Supersport (to dzięki niemu do MotoGP trafił Cal Crutchlow), a w 2010 roku został osobistym managerem zespołu pracującego z Jorge. Wilco najzwyczajniej w świecie poukładał Hiszpanowi w głowie, przekonując go m.in. że lepiej jest ukończyć wyścig na drugiej pozycji, niż wylądować w żwirze, za wszelką cenę walcząc o zwycięstwo. Efekt? Chyba wszyscy pamiętacie sezon 2010, kiedy „Por Fuera” wygrał 9 z 18 wyścigów i tylko dwa razy nie stanął na podium.

Życiowa forma

Wiele osób jest jednak zdania, że w poprzednim i tym sezonie Lorenzo musi dawać z siebie dużo więcej i jeździ dużo lepiej, niż w roku 2010. On sam nie do końca się z tym jednak zgadza. „Nie powiedziałbym, że jestem szybszy, niż w roku 2008, kiedy zadebiutowałem w MotoGP, ponieważ wywalczyłem pole position w trzech pierwszych rundach i wygrałem mój trzeci wyścig w królewskiej klasie. Poprawiłem jednak równość i przewracam się zdecydowanie rzadziej. Na początku przewracałem się praktycznie cały czas. Teraz prawie w ogóle. Zanim Bautista zabrał mnie z toru w Assen, nie miałem w tym roku żadnej wywrotki i liczyłem, że dojadę w takim stylu do końca roku. Teraz dużo więcej myślę podczas jazdy; gdzie i kiedy kogoś wyprzedzić, gdzie mogę zaryzykować. Wcześniej tego nie robiłem. To kwestia doświadczenia i dojrzałości. Myślę o konsekwencjach moich ruchów, zarówno na torze, jak i poza nim.”

To widać. Znakiem markowym Lorenzo jest „Por Fuera” czyli manewr wyprzedzania po zewnętrznej, który pierwszy raz zastosował jeszcze w klasie 125ccm. W tym roku widzieliśmy dwie takie akcje i obie zapierały dech w piersiach. We Francji, na mokrym torze Le Mans, Jorge wyprzedził zarówno Casey Stonera – na hamowaniu od wewnętrznej, jak i Daniego Pedrosę – po zewnętrznej na wyjściu, obu w podwójnym prawym zakręcie w połowie pierwszego okrążenia. Kilka tygodni później Stoner stracił prowadzenie na torze Silverstone po zaciętej walce, zakończonej przez Lorenzo w stylu „Por Fuera”: „To miłe uczucie, ale także coś bardzo ważnego, ponieważ to właśnie od słów „Por Fuera” wzięło się moje logo i cały sens mojej jazdy przez ostatnich osiem lat.”

Ważniejsze jest jednak coś innego. Wzrost pojemności motocykli MotoGP z 800 do 1000ccm może i nie zrobił zawodnikom większej różnicy, ale pozwolił w tym sezonie Yamasze mocno zbliżyć się do dominującej rok temu Hondy. „Jeśli chodzi o większą pojemność, to różnica jest niewielka – wyjaśnia Jorge. – Spodziewałem się czegoś więcej. Wciąż przydałoby nam się trochę więcej mocy oraz trakcji na wyjściach z niektórych zakrętów, ale jestem usatysfakcjonowany motocyklem, jakim w tym roku dysponuję. Przynajmniej mogę walczyć z Caseyem i Danim o mistrzostwo. Rok temu było to prawie niemożliwe. Musiałem cały czas jechać na limicie, a w takich warunkach trudno o równe tempo.”

[Tutaj ważna zmiana! W drugiej połowie tego sezonu Honda wyraźnie odskoczyła Yamasze dzięki poprawkom silnika i podwozia wprowadzonym po Grand Prix Włoch. Lorenzo nadal komfortowo finiszował na drugiej pozycji, ale nawiązanie walki o zwycięstwo było już dużo, dużo trudniejsze, a to nie wróży najlepiej przed sezonem 2013 – przyp. Mick]

Lorenzo słynie nie tylko z manewrów w stylu „Por Fuera”, ale także ze specyficznego stylu jazdy. Nikt w MotoGP nie jeździ tak płynnie, z tak dużą szybkością w zakrętach i tak ogromnym kątem złożenia. Popatrzcie, co działo się niedawno w ostatnim zakręcie podczas wyścigu w Barcelonie. Lorenzo jechał za Pedrosą i hamował tak wcześnie, że Dani natychmiast odskakiwał na kilka długości motocykla. W środku zakrętu sytuacja jednak drastycznie się zmieniała. Jorge był o wiele szybszy i na wyjściu znów siedział liderowi na ogonie, gotowy do ataku na prostej startowej. Jak on to robi? „Yamaha jest bardzo stabilna w środku zakrętu, co w połączeniu z moim stylem jazdy i dużą prędkością w zakręcie sprawia, że jesteśmy bardzo konkurencji. Mogę jednak zmieniać swój styl, kiedy tylko chcę. Jeśli chcę pojechać szybko, hamuje wcześnie i utrzymuję dużą prędkość w zakręcie. Jeśli chcę kogoś wyprzedzić, robię dokładnie odwrotnie: hamuję późno i mocno zwalniam w środku zakrętu. Nie każdy zawodnik potrafi zmieniać swój styl jazdy z zakrętu w zakręt. To moja mocna strona.”

To, że nie każdy potrafi zmienić swój styl jazdy, widać chociażby na przykładzie Valentino Rossiego, który mimo wszystko nie potrafi wygrywać na Ducati na którym Casey Stoner wielokrotnie stawał przecież na podium. Innym świetnym przykładem jest Ben Spies, który także próbował w tym roku zmienić swój styl jazdy, ale nie udało mu się to. Jorge jest jednak przekonany, że Spies wkrótce wróci do gry. „Jego problemy to chyba kwestia głowy. Jeśli odnajdzie pewność siebie, znów będzie bardzo szybki.”

Niedługo dowiemy się także, czy Spies nadal będzie za rok partnerował Lorenzo w fabrycznym zespole Yamahy. Wciąż mówi się przecież o możliwym powrocie Rossiego, a Jorge nie ma nic przeciwko. „Byłoby miło, ponieważ Valentino przyciąga do MotoGP mnóstwo kibiców, ale prawda jest taka, że MotoGP czy Formula 1 będą istniały dalej, choć zawodnicy przychodzą i odchodzą. Nieważne, czy chodzi o Valentino, Caseya, czy o mnie. MotoGP będzie kręciło się dalej, choć każdy z nas prędzej czy później zakończy karierę. Najważniejsze więc, to dobrze się bawić i wykorzystać swój moment!”

[Teraz już to wiemy! Valentino Rossi wraca na Yamahę i przez dwa najbliższe sezony będzie partnerował Lorenzo w fabrycznym zespole. Ciekawi Was z pewnością, jak Włoch odnajdzie się na M1-ce po dwuletnie przerwie? Nas również! Pierwsze testy już we wtorek i środę po GP Walencji – przyp. Mick]

Nadal z Yamahą

Jorge pomoże pozwolić sobie na tak filozoficzne podejście i banalizowanie tematu team-partnera, ponieważ właśnie przedłużył umowę z Yamahą na dwa kolejne lata. Nie była to łatwa decyzja, ponieważ Honda proponowała Hiszpanowi bardzo dobre warunki. Yamaha co prawda w ostatniej chwili podniosła poprzeczkę, ale w efekcie manager Lorenzo stracił swoją posadę, ponieważ Honda była podobno gotowa jeszcze głębiej sięgnąć do kieszeni. Tak czy inaczej, Jorge zostaje na M1-ce, która z pewnością bardziej odpowiada jego stylowi jazdy, niż dość nerwowa Honda RC213V. „Nigdy nie jest łatwo powiedzieć „nie” Hondzie – wyjaśnia. – Honda zaproponowała mi bardzo dobry kontrakt i duże wynagrodzenie, ale Yamaha także bardzo chciała, abym pozostał w zespole i w ostatniej chwili także złożyła mi świetną propozycję. Znam motocykl i zespół, w którym czuję się jak w rodzinie. Bardzo ważny jest dla mnie także szef Yamahy, Lin Jarvis. Gdyby nie on, już dawno odszedłbym z Yamahy. Na podjęcie decyzji nie miałem co prawda dużo czasu, ponieważ obie strony chciały odpowiedzi jak najszybciej, ale dwa tygodnie, którymi dysponowałem, w zupełności mi wystarczyły.”

Gdyby odszedł, w Repsol Hondzie zająłby miejsce Caseya Stonera, który w tym roku kończy karierę. Fakt ten jednak nie sprawia, że Lorenzo chce pokonać Australijczyka bardziej, niż wcześniej. „Chcę wygrywać co roku i nie ma znaczenia kto jest moim rywalem. Tak samo było z Valentino i tak samo jest teraz ze Stonerem.”

Na szczęście Jorge póki co nie zamierza żegnać się z wyścigami: „W życiu możesz robić wszystko jednocześnie. Szalenie z dziewczynami na plaży przez cały czas szybko cię zmęczy, więc ważna jest różnorodność. Może Casey ma już dosyć MotoGP, ale ja nie!”

I bardzo dobrze! Jorge Lorenzo nie tylko jest bowiem faworytem do tytułu w tym sezonie, ale i niemal pewniakiem jeśli chodzi o przyszłoroczną rywalizację. Co prawda Valentino Rossi może nas jeszcze zaskoczyć, ale i na niego czeka jeszcze „Por Fuera”.

Tekst i zdjęcia: Michał „Mick” Fiałkowski

[Sięgając po drugi tytuł w MotoGP, Jorge Lorenzo już stał się najbardziej utytułowanym Hiszpanem w historii królewskiej klasy. Czy za kilka lat będzie jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w ogóle? Czy Valentino Rossi, na takim samym motocyklu uniemożliwi „Por Fuerze” obronę tytułu w przyszłym roku? A może tempo nadawać będą jednak Dani Pedrosa i Marc Marquez na Repsol Hondach? Jak myślicie?]

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl