Komentator MotoGP opowiada, jak runda otwierająca sezon musiała zostać odwołana z powodu zamieci śnieżnej.
Znacie Nicka Harrisa? Nawet, jeżeli to nazwisko mówi wam niewiele, to z pewnością znacie jego głos. Nick komentował MotoGP przez 38 lat, a swoją karierę zakończył wraz z sezonem 2017. Wciąż jest aktywny jako dziennikarz. Teraz na stronie motogp.com opublikował felieton na temat opadów śniegu w czasie GP Austrii…
W miniony weekend zawodnicy MotoGP ścigali się w Brnie. Po upalnych treningach, w niedzielę pojawiło się kilka chmur, jednak deszczu z tego nie było. W najbliższą niedzielę zawodnicy ustawią się na torze podczas GP Austrii. Czy będzie padać? Na pewno nie pojawią się zamiecie śnieżne. Inaczej było w roku 1980. Przeczytajcie felieton Nicka Harrisa:
„Tor Salzburgring był wspaniałym obiektem, ale ja nie musiałem ścigać się przerażającymi, dwusuwowymi 500-tkami po tym przerażającym, falistym torze o długości 4,240 km, na którym GP Austrii odbyło się 22 razy. Otaczała go wspaniała sceneria gór dookoła miasta Salzburg. Górski potok przebiegał przez tunel, który prowadził na padok. Mogłeś iść wzdłuż kolejnego potoku, który wiódł wzdłuż drewnianej ścieżki na linię mety oraz do baraku komunikacji, który zarządzany był żelazną ręką przez rodzinę Fax. Bardzo łatwo było ich zezłościć, co często robiliśmy.
Zatrzymywaliśmy się w świetnym hotelu w wiosce nad jeziorem, w Fuschl Am See, która jest teraz siedzibą Red Bulla. Obsługa hotelu nie tylko rozumiała, że musiałem wisieć na telefonie w recepcji przez wiele godzin, aby zdać do Anglii raport z wyścigu, ale także zapewniali zapas strucli jabłkowej oraz piwa, abym mógł wytrzymać kolejną, długą, niedzielną noc. Marlboro urządzało wspaniałą kolację, zazwyczaj prowadzoną przez Giacomo Agostiniego w świetnym, górskim hotelu z widokiem na Salzburg, miała ona miejsce w czwartkowy wieczór, zanim jeszcze zaczynały się treningi na torze.
GP Austrii było więc świetnym miejscem do pracy oraz do podziwiania, ale zabawę psuł nam czas organizacji tej rundy, która często otwierała sezon Grand Prix. W roku 1980 runda o Grand Prix Wenezueli została już anulowana ze względu na problemy finansowe, a więc obowiązki rozpoczęcia sezonu przejęła Austria, miało to być 27. kwietnia 1980 r.
Wiosna już nadeszła, ale niespodziewanie gruby śnieg – nawet jak na tę część świata – nie tylko przeszkodził zawodnikom w chociażby rozpoznaniu kształtu toru w zamieci śnieżnej, ale zablokował jakąkolwiek możliwość, aby ciężarówki i kampery zawodników mogły wjechać na padok.
Pierwszy wyścig sezonu przeniósł się do włoskiego Misano dwa tygodnie później, gdzie Kenny Roberts odniósł komfortowe zwycięstwo. Można myśleć, że wszyscy wyciągnęli z tego lekcję, ale zaledwie rok później, w ten sam weekend, wolne treningi rozpoczynające sezon na GP Austrii musiały zostać opóźnione… Zgadliście, właśnie z powodu śniegu. Jednak wtedy w 1981 r. wyścig się odbył, a wygrał Randy Mamola.
Nigdy nie mów nigdy, ale gdy Europa smaży się aktualnie w wakacyjnym słońcu, ostatnią rzeczą, która przyjdzie do głowy zawodnikom ustawiającym się na wyścig GP Austrii 2018, gdy Ducati będzie ścigało się o hatrick zwycięstw, będą opady śniegu.”
(Zdjęcie główne pochodzi z toru Salzburgring, ale z GP Austrii w 1982 roku, które odbyło się już bez przeszkód.)