„Powiedziałbym, że jestem teraz w okolicach 90% formy.”
W kwalifikacjach do trzeciej rundy na torze Estoril, spokojnie toczący się Colin Edwards został zmieciony z toru przez motocykl Randy de Punieta. Francuzowi nic się nie stało, a Texas Tornado skończył ze złamanym lewym obojczykiem. W nagrodę dostał tytanową płytkę, 10 śrub, 15 szwów oraz zalecenie od lekarza, żeby nie jechać na GP Francji. Jako, że Colin ma już swoje lata (38), a obojczyk złamał czwarty raz, postanowił posłuchać swojego doktora. Na Le Mans zastąpił go Chris Vermeulen, ale występu nie mógł zaliczyć do najbardziej udanych – po problemach finiszował ze stratą dwóch okrążeń.
Na najbliższej rundzie, na torze Katalonia, Texas Tornado będzie już obecny na motocyklu. Szybka operacja i efektywne leczenie odniosło pożądane skutki:
„Jestem podekscytowany, że wracam, ale prawdopodobnie nie jestem jeszcze w swoich 100%” – mówi Colin Edwards. „Myślałem o tym, żeby pojeździć sobie na moim Boot Camp w miniony weekend, ale zdecydowałem, że jeszcze odpuszczę sobie na kilka dni. W poprzednim tygodniu miałem zdejmowane szwy. Dużo pływałem w tych kilka dni i czuję się dobrze – obojczyk ma pełną ruchomość i nie boli. Powiedziałbym, że jestem teraz w okolicach 90% formy. Nie mogę się doczekać weekendu!”