Irlandczyk Jonathan Rea i Francuz Loris Baz podzielili się zwycięstwami w dramatycznych, utrudnionych przez przelotne opady deszczu, wyścigach dziewiątej rundy motocyklowych MŚ World Superbike na słynnym angielskim torze Silverstone.
Pogoda na Silverstone płatała motocyklistom figle niemal przez cały weekend. Kiedy pod koniec decydującej części sobotniej sesji Superpole Tom Sykes przejechał na swoim Kawasaki genialne i rekordowe okrążenie, praktycznie sięgając po pole position, w kilku miejscach toru spadł lekki deszcz.
Organizatorzy nieco chyba spanikowali, choć po tragicznych wydarzeniach z ostatniej rundy w Moskwie, trudno się im dziwić. Dosłownie na kilka sekund przed końcem Superpole sesję przerwano i zgodnie z procedurami wkrótce wznowiono, ale na „deszczowych” zasadach, anulując czasy sprzed kilku chwil. Na przesychającym torze zawodnicy do ostatnich chwil zwlekali z wyjazdem na tor na slickach, ale końcówka była niezwykle emocjonująca.
Pole position, w wynikiem grubo o sekundę wolniejszym niż anulowany wcześniej, świetny czas Sykesa, zgarnął Eugene Laverty na Aprilii. Tuż obok nieco w pierwszym rzędzie ustawić się mieli Carlos Checa i Jonathan Rea, podczas gdy wściekły zawodnik Kawasaki był dopiero piąty, a prowadzący w tabeli, ale walczący z kontuzją prawego barku, Sylvain Guintoli, ósmy.
Niedziela także upłynęła pod znakiem pogody w kratkę, ale ostatecznie dla kibiców okazało się to wielkim plusem, choć start pierwszego wyścigu trzeba było opóźnić o dobrych 20 minut z powodu opadów deszczu. Do obu wyścigów zawodnicy ruszali na slickach, ale przelotne opady – momentami dość mocnego – deszczu sprawiły, że tempo wahało się o kilkanaście sekund na okrążeniu. Momentami było naprawdę niebezpiecznie, ale nikt z czołówki nie zdecydował się na zmianę opon na wety (i słusznie, o czym przekonało się kilku zawodników z końca stawki).
Pierwszy wyścig zakończył się niespodzianką. Zwycięstwo wywalczył bowiem Jonathan Rea, który w tym sezonie zmaga się w zespole Pata Honda z dosyć kapryśną, nową elektroniką HRC. Irlandczyk nie miał łatwego zadania, ponieważ odskoczył rywalom w drugiej połowie wyścigu i musiał nadawać tempo, choć warunki i przyczepność zmieniał się z okrążenia na okrążenie.
Podium uzupełnili po zaciętej walce Eugene Laverty i Leon Camier na Suzuki, wyprzedzając Guintoliego, Lorisa Baza, Julesa Cluzela, Leona Haslama, Ayrtona Badoviniego i duet BMW: Marco Melandriego i Chaza Daviesa. Dopiero na jedenastej pozycji finiszował Sykes, a za nim ruszający z drugiego pola Checa.
Drugi wyścig był jeszcze bardziej nietypowy, ale i wyjątkowo widowiskowy. O zwycięstwo walczyła niemal od startu do mety bardzo liczna grupa zawodników, ale wszystko rozstrzygnęło się na przedostatnim kółku. Kiedy po raz kolejny spadł deszcz, ale tym razem dość mocny, zaczęły się wywrotki. W zakręcie Stowe najpierw przewrócił się jadący na drugim miejscu Cluzel, który jednak natychmiast podniósł swoje Suzuki i wrócił na tor, a następnie Leon Haslam, po którego upadku (na szczęście niegroźnym) przerwano rywalizację.
Tym sposobem wygrał uwielbiający deszcz Loris Baz, wyprzedzając sklasyfikowanego na drugiej pozycji Cluzela i ruszającego z pole position Laverty’ego. Rea tym razem finiszował tuż za podium, przed Camierem, Gulintolim, Sykesem, Badovinim i Melandrim. Pierwszą dziesiątkę zamknął Checa, zaś pecha miał Chaz Davies, którego BMW wyzionęło ducha podczas walki o prowadzenie w drugiej połowie wyścigu.
Po dziewięciu z piętnastu rund na czele tabeli wciąż znajduje się Guintoli, który mimo kontuzji wykorzystał słabą dyspozycję Sykesa i powiększył swoją przewagę nad Brytyjczykiem do 13 oczek. Trzeci, ze stratą 36 punktów jest Laverty. 41 punktów traci Marco Melandri, który nie ma jednak zbyt wielu powodów do zadowolenia. BMW ogłosiło bowiem niedawno że razem z końcem sezonu kończy swoje zaangażowanie w projekt World Superbike.
Runda WSBK w Wielkiej Brytanii mimo całej swojej widowiskowości, z uwagi na kapryśną aurę, dodała także spory element przypadkowości. Wielu zawodników z czołówki w trudnych warunkach nie było gotowych ryzykować tak, jak ci, którzy w tabeli mieli zdecydowanie mniej do stracenia. Z tego też powodu czekamy na kolejne wyścigi; miejmy nadzieję już przy bardziej stabilnej aurze. Zawodnicy udają się jednak na wakacyjny wypoczynek. Dziesiąta runda WSBK odbędzie się 1. września na niemieckim Nurburgringu. Czy do tego czasu Guintoli zdecyduje się na operację uszkodzonego barku?
W kategorii World Supersport genialny pojedynek znów zafundował nam duet Sofuoglu, Lowes. Na ostatnim kółku Brytyjczyk pięknie zaatakował Turka w zakręcie Village, ale następnie podczas kontry został przez niego uderzony od wewnętrznej w kolejnym łuku, co zakończyło się upadkiem zawodnika Yamahy. Sam zdołał jednak wrócić na tor i dzięki sporej przewadze prowadzącego duetu, dojechać do mety na drugim miejscu. Podium uzupełnił doświadczony Fabien Foret ale słowa uznania należą się także młodziutkiemu Riccardo Russo, który widowiskowo walczył o podium do momentu swojej wywrotki.
Choć Dyrekcja Wyścigu dość długo analizowała zderzenie Sofuoglu i Lowesa, ostatecznie Turek uniknął kary. W tabeli Brytyjczyk nadal wyprzedza go jednak o 29 punktów.
Wyniki wyścigów i klasyfikacje generalne znajdziecie TUTAJ .