37-letni Marco Melandri zajmie miejsce kontuzjowanego Leona Camiera we włoskiej ekipie Barni Racing, z którą wystartuje w tym roku w pełnym cyklu World Superbike.
W młodości Melandri był gwiazdą wyścigów Grand Prix, sięgając po tytuł w klasie 250 oraz wicemistrzostwo 125 i MotoGP. Przez wiele lat mówiło się o nim, że to następca Valentino Rossiego, ale po kontrowersyjnej przygodzie z Ducati, a następnie rozpadzie ekipy Kawasaki Włoch wylądował w WorldSBK.
Ścigał się tam praktycznie dla wszystkich, od Yamahy, przez BMW aż po Aprilię i Ducati, ale mimo zwycięstw nie był w stanie sięgnąć po tytuł. Rok temu zakończył karierę i skupił się na swojej innej pasji, lotnictwie.
Kontuzja barku z przedsezonowych testów w Aragonii wyeliminowała jednak z tegorocznych startów Brytyjczyka Leona Camiera, który miał startować na Panigale w zespole Barni Racing.
Jego kontrakt został niedawno rozwiązany, a Melandri natychmiast wskoczył na zwolnione miejsce i ma już nawet za sobą testy na torze Cremona.
„Nie wróciłbym w normalnych okolicznościach, ale wygląda na to, że los mnie wybrał – powiedział Melandri. – W ostatnim czasie mogłem odpocząć i zostawić za sobą negatywne emocje. Powrót na tor ożywił stare wspomnienia, a następnie zaczęły dziać się niesamowite rzeczy. Zawsze żałowałem, że nie miałem okazji ścigać się Ducati Panigale V4 R. Co więcej, zespół korzysta z zawieszenia Showa, na którym zawsze dobrze czułem się w MotoGP. Przed nami tylko sześć rund. Wszystkie w Europie, na torach, które lubię, dlatego wysiłek będzie mniejszy i krótszy. Jeśli ktoś mógł namówić mnie na powrót to tylko ten rodzinny zespół, ale dziękuję także Ducati za wsparcie.”