Obrońca tytułu mistrza świata kategorii World Superbike, Irlandczyk Jonathan Rea przedłużył przed weekendem swoją umowę z fabryczną ekipą Kawasaki na dwa kolejne lata.
Rea dołączył do teamu „zielonych” rok temu i z miejsca sięgnął po tytuł, o który przez lata nieskutecznie walczył w barwach Ten Kate. Obecnie, po pierwszych pięciu rundach, 29-latek prowadzi w tabeli z 35 punktami przewagi nad Chazem Daviesem i jest na najlepszej drodze po drugie mistrzostwo.
Choć teoretycznie mógłby spróbować wykorzystać zamieszanie, jakie na rynku transferowym w MotoGP wywołało przejście Jorge Lorenzo z Yamahy do Ducati, Rea postanowił pozostać w World Superbike na dwa kolejne lata. W sezonach 2017 i 2018 ponownie zobaczymy go na zielonym ZX-10R.
Szefostwo Kawasaki podkreśla, że Rea nie tylko natychmiast odnalazł się w ekipie i stworzył z nią bardzo dobre relacje, ale też wniósł ogromny wkład w prace rozwojowe nad motocyklem. Jednocześnie „zieloni” dodają, że priorytetem jest teraz przedłużenie umowy z drugim zawodnikiem, byłym mistrzem świata Tomem Sykesem. Co prawda relacje samych kierowców są dość napięte, ale trudno odmówić im skuteczności.
Powyższa wiadomość z pewnością nie ucieszy rywali Kawasaki, ale dla Rea decyzja o pozostaniu w zespole to także swojego rodzaju kamień milowy. Jego szanse, nawet jako trzykrotnego mistrza świata, na przejście do MotoGP po trzydziestce będą za dwa lata niewielkie, ale z drugiej strony może dobrze jest odłożyć na półkę marzenia o startach w cyklu Grand Prix. W końcu na mało konkurencyjnych maszynach swoje kariery w MotoGP spaliło wielu innych mistrzów Superbike’ów.
Co prawda ruch Rea oznacza także, że w tym roku w World Superbike zabraknie transferowej bomby na miarę przejścia Jorge Lorenzo z Yamahy do Ducati w MotoGP, ale to wcale nie przekreśla niespodzianek. Miejsce Sykesa nie jest pewne, a i Ducati może podziękować jeżdżącemu bez szału Davide Giugliano. Nie jest też jasne, czy np. na skok do MotoGP nie zdecyduje się Michael van der Mark, zwalniając miejsce w Hondzie u boku Nicky’ego Haydena. Może dla PJ Jacobsena. A co zrobi Yamaha z jeżdżącym nierówno Alexem Lowesem? Na konkurencyjny motocykl liczy m.in. Ant West, który w piątek imponował podczas piątkowych treningów w Malezji. Cal Crutchlow mówił też niedawno o tym, że marzy by zobaczyć Chaza Daviesa w MotoGP, ale odejście Walijczyka z Ducati byłoby nie lada sensacją… może takiej właśnie transferowej sensacji potrzebuje cała seria?