Trzęsienie ziemi w stawce MotoGP – Tech 3 opuszcza Yamahę

- Mick

Po sezonie 2018 francuska ekipa Tech 3 zakończy trwającą od 20 lat współpracę z Yamahą i zwiąże się z innym producentem. Z jakim? W czyje ręce trafią prywatne M1-ki?

Wczoraj szef teamu Monster Yamaha Tech 3 odpalił prawdziwą bombę. „Otrzymaliśmy ofertę, której nie mogliśmy odrzucić” – Francuz poinformował w zaskakującym oświadczeniu.

Nie dla wszystkich decyzja Poncharala była jednak niespodzianką. Już w sierpniu ubiegłego roku Herve mówił nam w Brnie o swoich obawach związanych z potencjalnym awansem do MotoGP ekipy Valentino Rossiego, Sky VR46. „Komu wtedy Yamaha udostępni dwa prywatne motocykle” – pytał wówczas retorycznie, zdając sobie sprawę, że mimo 20-letniej współpracy z Japończykami, w takiej walce z potęgą „Doktora” nie ma szans.

Decyzja Tech 3 pokrywa się także z tym, co również słyszeliśmy już w Brnie w połowie ubiegłego roku; Monster Energy bardzo chciałby zostać sponsorem tytularnym fabrycznej ekipy Yamahy, której pięcioletni kontrakt z Movistarem dobiega końca razem z końcem tego roku.

Co prawda teoretycznie ekipa Rossiego nie mogłaby dołączyć do stawki MotoGP jako dodatkowy team aż do końca obecnej umowy organizatorów z obecnymi zespołami, która wygasa w 2021 roku, więc Poncharal mógłby spokojnie liczyć na jeszcze dwa lub trzy lata współpracy z Yamahą.

motogptajlandia_81

Tech 3 pożegna z się z Yamahą. I Monsterem?

Bez wsparcia Monstera, który zapewne zmniejszy swoje zaangażowanie w Tech 3 po tym roku (szczególnie w obliczu zniknięcia Folgera i potencjalnie gorszych wyników Syahrina), Francuzi mieliby jednak do wypełnienia spore dziury budżetowe. Może i udałoby się im jakoś je załatać, ale widocznie wydarzyło się coś, co skłoniło Herve do zmiany frontu.

Co takiego? Nie oszukujmy się, nikt nie zamieniłby prywatnej Yamahy, uważanej za najbardziej konkurencyjny pakiet satelicki w MotoGP, na prywatne Ducati czy Hondę. Tym bardziej, że Ducati wystawia aż osiem maszyn (z czego trzy w tegorocznej specyfikacji, trzy ubiegłoroczne i dwie dwuletnie), a prywatna Honda nie jest specjalnie konkurencyjna.

A więc jednak KTM?

Pozostaje więc współpraca z którymś z najmłodszych producentów w stawce. Aprilia odpada, bo jej projekt wciąż jest w powijakach. Trudno też wyobrazić sobie, aby włoska marka zakończyła współpracę z włoskim zespołem Fausto Gresiniego, który odpowiada za wystawienie samego teamu.

Foto: Gold and Goose / KTM

Foto: Gold and Goose / KTM

Zostają więc Suzuki i KTM. Obie marki chciałyby wystawić prywatne teamy, ale Suzuki wciąż nie wydaje się na to gotowe, mimo nacisków szefa fabrycznego zespołu, Davide Brivio. Znacznie większym budżetem i chęciami dysponuje za to KTM, który w stawce MotoGP zadebiutował rok temu, mówiąc otwarcie, że na swój pięcioletni (póki co) projekt wygospodarował aż 250 milionów euro, czyli 50 milionów euro rocznie. Biorąc pod uwagę fakt, że koszt wystawienia prywatnej ekipy wyniósłby ok. 10 milionów rocznie, Austriacy nie powinni mieć z tym większych problemów.

Wszystko wskazuje na to, że tak się właśnie stanie; Tech 3 połączy siły z KTM-em, jako swojego rodzaju juniorski zespół, sponsorowany zapewne przez Red Bulla. Nie jest także tajemnicą, że Austriacy mocno kuszą od dawna Johanna Zarco. Umówmy się; jeśli za rok Yamahy znikną z garażu Tech 3, a Rossi zostanie u boku Vinalesa w fabrycznej ekipie, Johann nie będzie miał wyjścia z i całą pewnością zastąpi Bradleya Smitha w fabrycznej ekipie KTM, podczas gdy do Tech 3 trafią zapewnie zawodnicy KTM-a z Moto2; Miguel Oliveira i Brad Binder, a przynajmniej jeden z nich. To póki co tylko nasze spekulacje, ale spróbujcie ułożyć inny, bardziej prawdopodobny scenariusz.

Co zrobi Yamaha? Aspar albo…?

Co w takim razie stanie się za rok z prywatnymi M1-kami? Yamaha zastanawia się, czy w ogóle je wystawić, ale z pewnością chętnych na takie maszyny nie zabraknie. Hiszpańskie media już sugerują, że z Yamahą dogada się legendarny Aspar, który dysponując starszymi wersjami Ducati nie może obecnie skusić ani większych sponsorów, ani czołowych zawodników, a co za tym idzie, liczyć na wyniki.

motogptesty_250

Aspar korzysta w tym roku z Ducati

Teoretycznie to dość krótkofalowa strategia, bo po 2-3 latach prywatne M1-ki faktycznie mogą przejść w ręce teamu Rossiego, ale właśnie tutaj robi się ciekawie. Rossi i Aspar współpracowali już wielokrotnie, chociażby wtedy, gdy Hiszpan wystawiał Pecco Bagnaię na swojej Mahindrze w Moto3. Kilka lat temu wspólnie wystawiali także ekipę w hiszpańskich mistrzostwach Moto3.

Czy tak samo stanie się tym razem? To wielce prawdopodobne, ale z pewnością nie było to planowane. W końcu zaledwie raptem dzień przed komunikatem Tech 3 ekipa Rossiego poinformowała, że jej najszybszy podopieczny, Bagnaia, za rok trafi do MotoGP, ale na Ducati ekipy Alma Pramac Racing.

Dość mocno wydaje nam się, że M1-ki mogą trafić za rok właśnie do Aspara, który z czasem mógłby się połączyć z teamem VR46, albo nawet sprzedać mu swoje miejsca na polach startowych. Szczerze mówiąc Yamaha nie ma zbyt wielu alternatyw. Ekipa Reale Avintia nie ma takiej renomy jak Aspar, Pramac jest juniorskim teamem Ducati, a LCR jest związane z Hondą chociażby przez fabryczny kontrakt Cala Crutchlowa, podobnie jak Marc VDS. Ta ostatnia ekipa jest chyba dla Yamahy jedyną realną alternatywą dla Aspara. Tym bardziej, że w tej chwili w jej szeregach debiutuje w MotoGP junior z Akademii VR46, Franco Morbidelli, a w obliczu braku wyników na trudnej i wymagającej Hondzie, Marc van der Straten może wykorzystać okazję.

Co na to wszystko Doktor?

Co na to wszystko Doktor?

Organizatorzy MotoGP także zrobią wszystko, aby prędzej niż później powitać w stawce królewskiej klasy team sygnowany nazwiskiem dziewięciokrotnego mistrza świata, a to stawia „Doktora” w bardzo mocnej pozycji negocjacyjnej. Przy jego statusie wystarczy w końcu „przedłużę swój kontrakt jeśli dacie mi prywatne M1-ki, a Dorna da dwa dodatkowe miejsca w stawce”… i co byście zrobili na miejscu Dorny i Yamahy?

Wszystko to sprawia, że karuzela transferowa przed sezonem 2019 właśnie zaczęła kręcić się na jeszcze większych obrotach, choć przed nami jeszcze trzy tygodnie do pierwszego wyścigu sezonu 2018.

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl