Tor wyścigowy z prawdziwego zdarzenia, zawody światowej rangi i Narodowe Centrum Sportów Motorowych. Wszystko to w Gdańsku już za kilka lat? MotoRmania wybrała się na Pomorze, aby to sprawdzić.
Ciągnący się niemal po horyzont, teren o powierzchni 190 hektarów, dokładnie w miejscu, w którym krzyżują się dwie drogi ekspresowe pełniące role trójmiejskich obwodnic: S7 i biegnąca od końca autostrady A1, S6-tka.
Po sąsiedzku, na południu, prawie 30-tysięczny Pruszcz Gdański dysponujący m.in. niewielkim, cywilnym lotniskiem. Od centrum Gdańska dzieli nas zaledwie 10km, od międzynarodowego lotniska im. Lecha Wałęsy, także ulokowanego tuż przy S6, niecałych 20km. Dojazd z Warszawy autostradami A2 i A1, po planowanym na przyszły rok dokończeniu odcinka A1 pomiędzy Toruniem na Kowalem, zajmie góra 3 godziny, niewiele więcej niż dzisiaj dojazd ze stolicy na tor w Poznaniu.
Owszem, na razie jest tutaj ściernisko – nie licząc całkiem niezłego toru motocrossowego, ale za kilka lat to właśnie tutaj ma stanąć Narodowe Centrum Sportów Motorowych.
Co ma wejść w jego skład? Na początek tor dla gokartów i supermoto o długości nieco ponad kilometra, z czasem coraz większa infrastruktura, której częścią ma być także blisko sześciokilometrowy tor wyścigowy zarówno dla motocykli, jak i samochodów. Póki co nie mówi się głośno o największych imprezach, jak Formuła 1 czy MotoGP, ale nikt ich nie wyklucza, tym bardziej, że obiekt miałby spełniać najwyższe standardy wymagane przez FIM i FIA. Zresztą, zainteresowane ewentualnym zaprojektowaniem toru są takie firmy, jak dominująca w świecie F1, Tilke czy stojący m.in. za ciekawym obiektem w Dubaju, brytyjski Apex.
Cały kompleks wchodzący w skład NCSM miałby spełniać nie tylko rolę rozrywkową, ale także edukacyjną, będąc też regionalnym ośrodkiem szkolenia kierowców. Mniejsza pętla dla gokartów i supermoto miałaby także pomóc w poszukiwaniu i rozwoju młodych, wyścigowych talentów.
Na szczęście wszystko to nie jest tylko marzeniem prywatnego inwestora. Za projektem stoją władze Gdańska, popierane przez mocno lobbujący w Ministerstwie Sportu PZMot. Zainteresowanie pokrycia kosztów wylania nitki głównego toru wyraził pomorski Lotos, od lat zaangażowany we wspieranie sportów motorowych. Całość miałaby najprawdopodobniej funkcjonować w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne.
Wszystko to tworzy solidny fundament ale rozpoczęcie realnych prac jest jeszcze dość odległą perspektywą. W minionym tygodniu w Gdańsku odbyła się dwudniowa konferencja, połączona ze spotkaniem i dyskusją ekspertów na temat sposobu budowy, modelu funkcjonowania i w ogóle sensu powstania takiego obiektu.
Konkretne decyzje nie zapadną wcześniej, niż w grudniu 2014 roku. Być może dopiero wtedy poznamy konkretną propozycję projektu. Ten, pokazany podczas konferencji (i na powyższym zdjęciu0, nie jest w żaden sposób wiążący i pochodzi sprzed kilku lat. Od tego czasu lokalne władze, w tym m.in. mocno zaangażowany w całe przedsięwzięcie radny Mirosław Zdanowicz, walczą o powstanie toru, ale teraz w temacie coś faktycznie się ruszyło.
Nawet jeśli rzeczywiście pod koniec przyszłego roku doczekamy się konkretnych planów, sam obiekt powstanie dopiero za kilka lat, a na przeszkodzie mogą stanąć m.in. okoliczni mieszkańcy. Swoje obawy już wyraziła burmistrz okolicznego Pruszcza. Wszyscy doskonale znamy historię z protestami mieszkańców terenów sąsiadujących z torem Poznań, dlatego Prezes PZMotu, Andrzej Witkowski, zaznaczył konieczność wcześniejszych konsultacji społecznych.
Niestety, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, na konferencji zorganizowanej w gdańskim AmberExpo – tuż przy znanym z Euro 2012 stadionie PGE Arena – zabrakło Minister Sportu, Joanny Muchy oraz pochodzącego przecież z trójmiasta, Ministra Transportu, Sławomira Nowaka. Udział wzięli za to m.in. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, Sekretarz Stanu Ministerstwa Sportu i Turystyki Grzegorz Karpiński czy posłanka Beata Bublewicz, córka słynnego rajdowca, Mariana Bublewicza.
Cieszy nas mocne zaangażowanie miasta Gdańsk, PZMotu oraz zainteresowanie takich graczy, jak Lotos. Wszystko to wygląda profesjonalnie i zachęcająco, ale nie da się ukryć, że kropką nad „i” będzie inwestor, który pomoże przekształcić plany w realny obiekt.
Przy tej okazji poruszono też m.in. właśnie kwestię wybudowanych na Euro 2012 stadionów, które dzisiaj w większości cieszą jedynie oko, generujący jednocześnie gigantyczne koszty i rzadko goszcząc większe imprezy. Potrzebne są więc nie tylko pieniądze na budowę toru, ale również wizja jego zarządzania oraz ludzie, którzy mają w tej materii doświadczenie.
Wszystko to sprowadza nas do jednego. Obiekt tego typu nie będzie w stanie funkcjonować, jeśli nie będzie na siebie zarabiał, a to możliwe jest głównie poprzez organizowanie imprez zdecydowanie większych, niż WMMP, Alpe Adria, czy nawet IDM. To teoretycznie dobra wiadomość dla polskich fanów, którzy liczą, że za kilka lat będą mogli „u siebie” obejrzeć w akcji najlepszych kierowców i motocyklistów świata.
Do powstania NSCM jeszcze daleka droga, ale mamy wrażenie, że jeszcze nikt w Polsce nie był tak blisko realizacji naszych marzeń o torze wyścigowym, mogącym gościć nie tylko nas wszystkich podczas otwartych treningów motocyklowych, ale też największe gwiazdy MotoGP czy World Superbike. Trzymamy więc kciuki za Gdańsk i będziemy na bieżąco informować Was o postępach w tej sprawie.
Miejsce w którym powstać ma NCSM: