Rossi z Ducati w MotoGP – gorzej być nie może a lepiej nie będzie?

- Mick

Dwa lata Valentino Rossiego na Desmosedici nie mogły chyba zakończyć się gorszymi wynikami. Po fatalnym wyścigu w Australii, „Doktor” przyznał, że przejście do Ducati było błędem, ale wygląda na to, że po jego odejściu wcale nie będzie lepiej.

Dwa lata, tylko trzy podia – z czego każde dość dyskusyjne* – i brak chociażby jednego zwycięstwa. To smutny bilans dwuletniej współpracy Valentino Rossiego i Ducati. Jakby tego było mało, po raz pierwszy – nawet choć raz z sezonie – na podium nie stanął drugi z zawodników fabrycznej, włoskiej stajni, mistrz świata z sezonu 2006, Nicky Hayden.

Australijskie odbicie od dna

Poziom frustracji osiągnął apogeum w miniony weekend podczas Grand Prix Australii na torze Pillip Island, obiekcie, na którym Rossi w przeszłości wygrywał w MotoGP aż pięć razy z rzędu, dosiadając zarówno Yamahy, jak i Hondy, w tym także dwusuwowej pięćsetki.

Tym razem 33-latek był tylko tłem do tego co działo się na czele stawki, w treningach i kwalifikacjach tracąc do Caseya Stonera ponad dwie sekundy na okrążeniu. W samym tylko drugim sektorze, składającym się z jedynie dwóch zakrętów, Rossi regularnie tracił aż bagatela, siedem dziesiątych sekundy! Podobnie było z Nickym Haydenem.

„Pamiętam, jak w poprzednich latach walczyliśmy tutaj z Valentino o zwycięstwa i wiele razy wspólnie staliśmy na podium, więc dzisiejszy wynik jest frustrujący” – powiedział w niedzielę Hayden, który do dziś jest autorem rekordu okrążenia, uzyskanego na Phillip Island na Repsol Hondzie w 2008 roku.

Faktycznie, wczoraj Rossi i Hayden przejechali kolejny anonimowy wyścig, finiszując odpowiednio na siódmym i ósmym miejscu – ponad pół minuty za zwycięzcą. Karel Abraham i Hector Barbera, na satelickich wersjach Ducati, na mecie stracili do Stonera niemal drugie tyle.

Nigdy nie widziałem Haydena tak zrezygnowanego, jak po niedzielnym wyścigu, kiedy żalił się w jednym z wywiadów: „Nie pamiętam, kiedy w trakcie jednego weekendu zmieniliśmy w motocyklu aż tyle rzeczy – mówił. – Rozstaw osi, offset, mapowania, kąt wahacza, kąt główki ramy… ale to nic nie dało i po prostu nie mogliśmy znaleźć przyczepności. Mimo tych wszystkich zmian nie robimy postępów. Zamiast tego nasza strata się powiększa!”

Przeklęta podsterowność

Rossi wtórował swojemu koledze, podkreślając, że cały czas z powodu podsterowności nie może wjeżdżać w zakręty tak szybko, jakby chciał i musi hamować wcześniej, a to oznacza stracony czas.

W ekskluzywnym wywiadzie, jaki znajdziecie za kilka dni w listopadowej MotoRmanii, Hayden powiedział nam, że Włoch mocno zmienił swój styl jazdy, aby dopasować się do wymogów Ducati i poradzić sobie z podsterownością.

Nie jeździ już jak na Yamasze, z dużymi prędkościami w zakręcie, płynnością i dość delikatnym hamowaniem. Hayden podkreśla, że Rossi hamuje teraz ostrzej od niego, wolniej przejeżdża zakręty i wcześniej dodaje gazu prostując motocykl na wyjściach.

Ale to wszystko na nic. Ducati wciąż nie może poradzić sobie z podsterownością, a Rossi nie ma już złudzeń: „Najgorsze jest to, że przez dwa lata nic się nie zmieniło – powiedział w niedzielę dziennikarzom, jak donosi m.in. portal motomatters.com. – Cały czas mamy ten sam problem, co podczas pierwszych testów w Walencji pod koniec sezonu 2010. Czasami czuję, że marnuję swój czas.”

Co powoduje podsterowność? Zdania są podzielone, ale zmiana podwozia z karbonowego na aluminiowe rok temu i wreszcie nowa jego wersja sprzed kilku tygodni, nie zmieniły zupełnie nic. Cały czas mówi się za to o silniku, jedynym V90, a raczej L, w stawce (Yamaha M1 to rzędówka, Honda RC213V to V o kącie 67,5 stopnia). Może po prostu trzeba zbudować od podstaw całkowicie nową maszynę, tak jak zrobiono to w przypadku drogowego Panigale?

Tajemnica Stonera

Po Rossim widać wyraźnie, że Ducati to już dla niego historia i w myślach odlicza dni do powrotu na Yamahę, nie mając jednocześnie wątpliwości, że będzie na niej znów konkurencyjny (my też ich nie mamy). Jedna rzecz do końca życia będzie jednak spędzać Włochowi sen z powiek:

Przecież Casey Stoner wygrywał na Ducati nie tylko wyścigi, ale i mistrzowski tytuł. Jak tego dokonał? Choć Rossi miał przez dwa lata nieograniczony dostęp do archiwalnej telemetrii Australijczyka, wczoraj powiedział szczerze: „Nie mam pojęcia, jak to robił. Wciąż tego nie rozumiem.”

Przyszłość bez zmian?

Rossi przyznał także, że przejście do Ducati było błędem, ale jest w komfortowej sytuacji: wraca na Yamahę, podczas gdy Hayden zostaje na Desmosedici, gdzie dołączy do niego Andrea Dovizioso. W ekipie juniorskiej zobaczymy za to Bena Spiesa i Andreę Iannone. Nicky w rozmowie z MotoRmanią powiedział wprost: „Nie sądzę, aby którykolwiek z nich był za rok konkurencyjny.”

To ostre słowa ale jest to bardzo możliwe. Rossi zdradził niedawno, że mimo przejęcia przez niemieckiego giganta, Audi, w Ducati za rok niewiele się zmieni, a to oznacza dalsze problemy. Czy Ducati złamie kolejne kariery? Jeśli nie Melandri, Barros, Hayden, Rossi, za rok Dovizioso lub Spies, czy kuszony przez Audi na sezon 2014 Stefan Bradl, to kto?

Jakiś czas temu Alex Barros, który dosiadał Desmosedici zespołu Pramac w 2007 roku, tłumaczył MotoRmanii: „Powiedziałem Ducati, że mają ogromny problem z motocyklem i albo podpiszą umowę ze Stonerem do końca jego kariery, albo będą w potężnych tarapatach po jego odejściu” – Brazylijczyk miał rację, ale teraz jest już za późno. Stoner kończy karierę, a Rossi już nigdy nie zgodzi się na ponowną jazdę na Desmosedici. Czy Ducati raz na zawsze zmarnowało szansę podbicia MotoGP?

###

* – zanim zlinczujecie nas za komentarz o dyskusyjnych podiach Valentino Rossiego na Ducati, przypomnijmy: rok temu w Le Mans przed „Doktorem” jechali Marco Simoncelli i Dani Pedrosa. To oni stanęliby na podium, gdyby nie pamiętne zderzenie w szykanie. Pierwsze podium w tym roku Rossi wywalczył z kolei w deszczu, także na Le Mans, natomiast trzecie i ostatnie, w Misano, pod nieobecność Stonera i Pedrosy, a na dodatek tylko kilka dni po dwudniowych testach na tym obiekcie. Niestety, pozostałe wyścigi na Desmosedici Włoch kończył zazwyczaj w okolicach szóstego miejsca, tracąc do zwycięzcy średnio ponad dwadzieścia sekund. To faktycznie sporo straconego czasu…

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl