Red Bull z własnym zespołem w MotoGP?

- Mick

Producent słynnego napoju, Red Bull, posiada święcący triumfy zespół w Formule 1, prawa marketingowe do rajdowych MŚ WRC, a nawet ludzi, który skaczą z granicy kosmosu. Czy niedługo austriacki gigant spróbuje podbić także MotoGP?

Red Bull i sport to nierozerwalne połączenie dwóch elementów, pomiędzy którymi szef austriackiej marki, miliarder i wizjoner, Dietrich Mateschitz stawia znak równości, pytając retorycznie: „która noga jest ważniejsza podczas chodzenia? Prawa, czy lewa?”.

Sporty motorowe są dla 68-letniego Mateschitza szczególnie ważne. Austriacka marka jest mocno zaangażowana zarówno we wspieranie sportowców, jak i całych zespołów, jednak pod tym względem jej obecność w Formule 1 to zupełnie inna historia. W 2004 roku Red Bull kupił od Forda podupadający zespół Jaguar, czyniąc z ekipy ze środka stawki najbardziej utytułowany skład ostatnich lat. Jednocześnie Red Bull stał się właścicielem drugiej ekipy F1, Minardi, przemianowując ją na Scuderia Torro Rosso (po włosku „zespół Red Bull”) i czyniąc swojego rodzaju teamem juniorskim.

Bradl w barwach Red Bulla na Indy

Po podbiciu Formuły 1 (Sebastian Vettel wywalczył niedawno trzeci tytuł mistrzowski), Austriacy szukają nowego pola do popisu. Jednym z obszarów są rajdowe mistrzostwa świata, w których być może od przyszłego roku oglądać będziemy Roberta Kubicę. Na początku października Red Bull zgarnął prawa marketingowe do serii WRC, w której w sezonie 2013 wystartuje m.in. sponsorowany przez Austriaków, niemiecki zespół Volkswagena.

Co dalej? MotoGP wydaje się idealną opcją. Red Bull już jest sponsorem tytularnym dwóch rund rozgrywanych w USA, na torach Indianapolis i Laguna Seca, towarzyszącego MotoGP w Europie pucharu juniorów i fabrycznego zespołu KTM w klasie Moto3, a także osobistym sponsorem wielu zawodników, jak chociażby wicemistrza królewskiej klasy, Daniego Pedrosy, czy ubiegłorocznego mistrza świata Moto2, Stefana Bradla.

Choć Red Bull kontroluje 70% światowego rynku napojów energetyzujących, w motocyklowej Grand Prix Austriaków wydaje się w ostatnich latach wyraźnie wyprzedzać amerykański Monster Energy, wspierający nie tylko znacznie większą ilość zawodników, ale także, jako sponsor tytularny, zespół MotoGP; Monster Yamaha Tech 3.

W minionym sezonie Red Bull był sponsorem tytularnym ekipy LCR Honda podczas jednej rundy, Grand Prix Indianapolis. Kiedy w połowie roku pojawiła się szansa, że do Stefana Bradla w LCR Hondzie dołączy w sezonie 2013 Irlandczyk Jonathan Rea, natychmiast pojawiły się plotki o przejęciu przez Red Bulla roli sponsora tytularnego ekipy (obaj zawodnicy są sponsorowani przez Red Bulla).

Tak się jednak nie stało, a Red Bull wciąż chyba przegrywa pojedynek „energetyków” o dominację w MotoGP. Dietrich Mateschitz postanowił jednak zabrać głos i w wywiadzie udzielonym wydawanemu przez federację samochodową FIA, magazynu Auto, stwierdził: „Nigdy nie mów nigdy. Może nie znaleźliśmy jeszcze odpowiedniego zespołu? Podstawową różnicą pomiędzy byciem tylko sponsorem, a właścicielem zespołu jest kwestia odpowiedzialności. Jako właściciela, twój wkład w sukces, lub jego brak, jest dużo większy.”

Obawa przed dodatkową odpowiedzialnością? Brak odpowiednich zespołów? Coś nam tutaj nie pasuje… a może po prostu brak całkowitego przekonania co do strategii związanej z MotoGP?

Przypomnijmy; Red Bull ma już na swoim koncie bycie sponsorem tytularnym prywatnej ekipy Red Bull Yamaha, którą u progu XXI wieku wystawiał w MotoGP Brytyjczyk Peter Clifford – do dziś zresztą związany z austriacką marką, jako szef pucharu Red Bull Rookies.

Wówczas jedną z twarzy całego projektu był młody Amerykanin, John Hopkins, dzisiaj doskonale znany zarówno kibicom MotoGP, jak i World Superbike. To właśnie Red Bull otworzył „Hopperowi” drzwi, najpierw do MotoGP, a następnie do fabrycznej ekipy Rizla Suzuki. Po kilku sezonach John dołączył jednak do „armii” Monster Energy, a wkrótce amerykańska marka opłaciła jego przejście do fabrycznego zespołu Kawasaki.

Zanim opuścił Suzuki, po sezonie 2006 zapytałem Hopkinsa dlaczego zdecydował się zakończył współpracę z Red Bullem i dołączyć do grona sportowców Monstera: „Stary, dawali trzy razy więcej kasy!” – usłyszałem.

Red Bull nie narzeka przecież na braki w budżecie. Może więc niechęć do pełnego zaangażowania w MotoGP nie sprowadza się wcale do braku odpowiedniego zespołu, czy obawy przed pełną odpowiedzialnością, ale właśnie do zwykłej niechęci do kolejnej, potężnej inwestycji?

Na horyzoncie pojawiają się jednak jeszcze dwa problemy. Po pierwsze, Red Bull może wejść do MotoGP tylko wówczas, jeśli będzie mógł walczyć o czołowe lokaty, a takie możliwości dają tylko maszyny fabryczne. Tych mamy obecnie w królewskiej klasie jedynie dwanaście. Nie licząc trzech zespołów fabrycznych, Austriacy mogliby w najlepszym razie kupić którąś z ekip prywatnych; LCR, Gresini, Tech 3 lub Pramac.

Ani Lucio Cecchinello, Fausto Gresini, Herve Poncharal, ani Paolo Campinoti, nie zamierzają jednak sprzedawać swoich zespołów. Szanse na posiadanie przez markę Red Bull własnego składu mocno więc topnieją. Zostaje ewentualnie rola współwłaściciela, lub sponsora tytularnego jednak sponsorowany przez Monstera zespół Tech 3 póki co odpada, podobnie jak ekipa Gresiniego (jej nowym sponsorem tytularnym został niedawno włoski producent energetyków – Go & Fun), czy związany z Ducati i Gatorade, Pramac.

Niemiecki SpeedWeek sugeruje, że Red Bull może w przyszłości związać się z fabrycznym zespołem Ducati, który należy do niemieckiej marki Audi (a przecież Red Bull od niedawna współpracuje z właścicielem Audi, Volkswagenem, w WRC). Tym bardziej, że umowa z obecnym sponsorem głównym Ducati, Marlboro, wygasa razem z końcem sezonu 2014. Jak już wspominaliśmy, Red Bull szuka jednak zwycięskiego zespołu, więc najpierw nowych właścicieli Ducati czeka jeszcze sporo pracy.

Na placu boju na sezon 2013 pozostaje więc tylko Lucio Cecchinello i jego mała ekipa LCR, ale skoro po współpracy z nią, Mateschitz stwierdził, że „może nie znalazł jeszcze właściwego teamu”, szanse na dojście do porozumienia wydają się marne. Chyba, że doświadczony austriacki biznesmen chciał jedynie narobić swoją wypowiedzią medialnego szumu i wynegocjować lepsze warunki. Czas pokaże…

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl