MotoGP – Marquez po mistrzostwo w GP Australii – Zapowiedź

- Mick

Debiutujący w tym roku w MotoGP Marc Marquez może już w ten weekend sięgnąć po tytuł mistrza świata królewskiej klasy. Podczas Grand Prix Australii 20-letni Hiszpan musi tylko utrzymać za sobą Daniego Pedrosę i Jorge Lorenzo.

Szybki i widowiskowy, australijski tor Phillip Island przez wielu zawodników uważany jest za jeden z najbardziej ekscytujących obiektów na świecie. To właśnie tutaj rok temu mistrzostwo MotoGP przypieczętował Jorge Lorenzo, a Casey Stoner wygrał przed własnymi kibicami szósty raz z rzędu.

Głównym aktorem podczas tegorocznej wizyty na wyspie Filipa będzie jednak ktoś inny. Po sześciu zwycięstwach, czternastu podiach i ośmiu startach z pole position, podczas szesnastej z osiemnastu tegorocznych rund MotoGP, Marc Marquez otrzyma pierwszą „piłkę meczową” i będzie mógł już w niedzielę przypieczętować tytuł mistrza świata – jeszcze zanim formalnie straci miano aktualnego mistrza Moto2.

Aby tego dokonać, 20-latek musi powiększyć swoją przewagę nad drugim w tabeli Jorge Lorenzo o osiem punktów, a do trzeciego w generalce Pedrosy stracić mniej, niż cztery oczka. Jak wygląda to w praktyce? Jeśli Marquez wygra, Lorenzo nie może dojechać do mety na drugim miejscu. Jeśli Wygra Lorenzo lub Pedrosa, Marquez opuści Australię bez tytułu.

Jego główni rywale w niedzielę muszą więc zagrać vabank i postawić wszystko na jedną kartę. W przeciwnym razie mistrzowskie aspiracje, choć i tak teoretycznie mało możliwe do realizacji w tym roku, pozostaną w sferze marzeń.

Rywale Marqueza w kratkę w przeszłości

Lorenzo i Pedrosa nie zamierzają się jednak poddawać, choć obaj w przeszłości radzili sobie tutaj w kratkę. Dani na podium w Australii stał w MotoGP tylko raz i tylko raz triumfował – w roku 2006 jeszcze w klasie 250ccm. Rok temu Pedrosa przewrócił się już na pierwszym okrążeniu wyścigu – jak na ironię w tzw. „nawrocie Hondy” – tracąc jednocześnie szansę na sięgnięcie po mistrzostwo. W sezonie 2003, zaledwie tydzień po wywalczeniu tytułu w klasie 125ccm w Malezji, Dani przewrócił się na początku treningu wolnego, na poboczu zakrętu MG łamiąc obie kostki i przedwcześnie kończąc sezon.

Lorenzo co prawda zmagania w Australii dwukrotnie kończył w MotoGP na drugim miejscu i dwa razy wygrywał w klasie 250ccm, ale także i on ma mieszane wspomnienia z wyspy Filipa. W minionym sezonie drugim miejscem na mecie Hiszpan przypieczętował tutaj swój drugi tytuł w MotoGP, ale dwa lata temu „Por Fuera” niemal stracił palec po wywrotce w porannej rozgrzewce. Kilka godzin później wyścig królewskiej klasy oglądał ze szpitalnego łóżka, podczas gdy Stoner sięgnął nie tylko po zwycięstwo, ale i tytuł. Cztery lata temu Jorge z rywalizacją pożegnał się z kolei już w pierwszym zakręcie. Podczas ostatniego wyścigu w Malezji obrońca tytułu pokazał, że aby powstrzymać Marqueza nie cofnie się nawet przed ostrą jazdą na pograniczu faulu, ale na Sepang nawet to nie wystarczyło, aby utrzymać za sobą lidera tabeli. Jak będzie tym razem?

Tymczasem Marquez nie może narzekać na brak sukcesów w Australii. Nawet wtedy, gdy po storpedowaniu Ratthaparka Wilairota w treningu wolnym, za karę startował do wyścigu Moto2 z końca stawki, dwa lata temu Hiszpan przebojowo przebił się na podium. Rok temu był co prawda dopiero trzeci, ale to wystarczyło, aby przypieczętować mistrzostwo Moto2. W sezonie 2010 Marquez był jednak bezkonkurencyjny, w klasie 125ccm wygrywając po starcie z pole position.

Długa lista sukcesów Rossiego

Najbardziej imponujące statystyki ma jednak na swoim koncie Valentino Rossi. 9-krotny mistrza świata w królewskiej klasie wygrywał w Australii pięć razy z rzędu w latach 2001-2005, a jego zwycięstwo z sezonu 2003 dawno przeszło do historii. Rossi został wówczas ukarany dodaniem dziesięciu karnych sekund do czasu wyścigu po wyprzedzaniu na żółtej fladze. Dyrekcja nałożyła karę już podczas wyścigu, a mechanicy poinformowali Rossiego przy pomocy wystawianej na prostej startowej tablicy, że musi odskoczyć Lorisowi Capirossi. „Doktor” podkręcił tempo i wpadł na metę piętnaście sekund przed swoim rywalem.

To także tutaj, Rossi widowiskowo i o mniej niż jedną dziesiątą sekundy pokonywał swoich największych rywali, Maxa Biaggi i Sete Gibernau, odpowiednio w 2001 i 2004 roku właśnie w Australii świętując mistrzowskie tytuły. Po pięciu wygranych z rzędu Rossi kolejnych pięć edycji Grand Prix Australii kończył na niższych stopniach podium, ale dwa ostatnie starty w barwach Ducati nie były tutaj dla niego udane.

Chyba nigdzie Włoch nie odnosił tylu sukcesów, co właśnie w Australii, dlatego sprawa wydaje się prosta; jeśli nie powalczy o zwycięstwo w niedzielę, w tym roku nie stanie już chyba na szczycie podium. Dwa ostatnie tory w kalendarzu to w końcu japońskie Motegi, na którym Hondy powinny mieć sporą przewagę oraz wolna i kręta Walencja, za którą Rossi nigdy nie przepadał. Czy w Australii weteran powalczy jak równy z równym z młodymi wilkami?

Wyjątkowy tor, wyjątkowe wyzwanie

Czy Phillip Island to tor sprzyjający Yamasze, czy Hondzie? To chyba jedyny obiekt w kalendarzu MotoGP co do którego nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony liczne długie zakręty powinny sprzyjać Yamasze i płynnemu stylowi jazdy – podobnie jak prognozowane, dość niskie temperatury. Z drugiej strony jest tutaj kilka ostrych hamowań, a Casey Stoner pokazywał w ostatnich latach, że pełna agresja jest jak najbardziej wskazana w drodze po zwycięstwo. Australijczyk wygrywał tutaj w końcu nie tylko na Hondzie, ale także na Ducati. Wydaje się jednak, że jako klasyczny, wiekowy obiekt, Phillip Island to po prostu tor, na którym najbardziej liczy się zawodnik, a nie motocykl.

Bardzo ważną rolę odgrywają za to opony. To właśnie zdominowana przez lewe łuki wyspa Filipa sprawiła, że producenci ogumienia stworzyli opony asymetryczne; najpierw dla zawodników Grand Prix, a następnie do masowej produkcji. Australijski asfalt zawsze był bezlitosny dla ogumienia, w ostatnich latach coraz bardziej nierówny, dlatego po ubiegłorocznym wyścigu nawierzchnia została wymieniona. Jest podobno gładka jak stół, ale jak odbije się to na zużyciu opon i czy pomoże w poprawieniu należącego do Caseya Stonera rekordu okrążenia?

Australijczycy bez idola, Ducati bez szans

Jedno jest pewne. Stoner nie zgarnie tutaj w ten weekend siódmej wygranej z rzędu. Dwukrotny mistrz MotoGP pojawi się co prawda na torze, ale tylko w roli gościa i razem z Mickiem Doohanem, pięciokrotnym mistrzem klasy 500ccm oraz Waynem Gardnerem, mistrzem królewskiej klasy z roku 1987, przejedzie kilka kółek honorowych. Parada Australijczyków będzie z pewnością nie lada atrakcją dla lokalnych kibiców, ale oni liczyli jednak na to, że Stoner wystartuje tutaj z dziką kartą – a kiedy to okazało się niemożliwe, że zastąpi kontuzjowanego w Malezji Stefana Bradla. Niemiec złamał prawą kostkę, ale przeszedł już operację i zamierza wziąć udział przynajmniej w pierwszych treningach wolnych.

Marne szanse na nawiązanie walki o wysokie miejsca mają zawodnicy Ducati, które w ostatnich latach zupełnie nie radziło sobie z szybkimi, australijskimi łukami. Co gorsza, Nicky Hayden może w niedzielę startować z alei serwisowej, bowiem został mu już tylko jeden – i to mocno zużyty, silnik. Jeśli jednostka napędowa wyzionie ducha w treningach, Hayden jeszcze przed startem będzie na straconej pozycji. Na osłodę byłemu mistrzowi świata klasy MotoGP pozostaje fakt, iż właśnie dzisiaj potwierdzone zostały jego dalsze losy. Chłopak z Kentucky dołączy do zespołu Jorge Martineza Aspara, w barwach którego dosiądzie nowej, produkcyjnej Hondy.

Historia zatoczy koło?

Czarnym koniem weekendu może okazać się Aleix Espargaro, którego miejsce zajmie w przyszłym roku właśnie Hayden. Hiszpan – który za rok otrzyma prototypową M1-kę w barwach Forward Racing – dosiada obecnie co prawda słabszego motocykla CRT, ale w Australii ważna jest nie moc, a prowadzenie, a z tego właśnie słynie maszyna Aprilii. To właśnie na Phillip Island historyczne, ostatnie pole position na maszynie dwusuwowej kategorii 500ccm wywalczył 11 lat temu Irlandczyk Jeremy McWilliams, w zdominowanej przez nowe motocykle MotoGP stawce dosiadając słabego, bo tylko trzycylindrowego, ale za to lekkiego, motocykla Proton KR, zbudowanego przez ekipę byłego mistrza świata, Kenny’ego Robertsa.

To właśnie Roberts był przed laty ostatnim zawodnikiem, który sięgnął po mistrzostwo w królewskiej klasie w swoim debiutanckim sezonie. Czy historia z roku 1978 powtórzy się w ten weekend na słynnej wyspie Filipa? Jedno jest pewne; mistrza w ten weekend poznać możemy tylko w MotoGP. Walka w Moto2 i Moto3 jest tak zacięta, a różnice punktowe tak niewielkie, że tytuły rozdane zostaną chyba dopiero podczas ostatniej rundy w Walencji.

Relacje ze wszystkich sesji, poza pierwszymi, piątkowymi treningami, pokaże na żywo Polsat Sport News. Druga część kwalifikacji MotoGP w sobotę o 6:35 rano. Wyścig królewskiej klasy w niedzielę, o siódmej rano polskiego czasu.

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl