Targi Wrocław Motorcycle Show 2013 – wrażenia bardzo subiektywne

- Monika Pacyfka Tichy

Myśl globalnie, działaj lokalnie! Romantycznie i klasycznie, ryzykownie i bezpiecznie, erotycznie i tanatycznie, tradycyjnie i innowacyjnie, ale zawsze z miłości do motocykli – czyli wrocławskie targi w subiektywnym ujęciu Moniki.

W miniony weekend (16-17.03.2013) przestronne wnętrze zabytkowej Hali Stulecia we Wrocławiu gościło niemal osiemdziesięciu wystawców i 14 tysięcy widzów na tegorocznej edycji targów Wrocław MotorcycleShow. Rozmach i profesjonalizm tej imprezy powala, szczególnie iż odbyła się dopiero po raz trzeci. Organizatorzy zadbali o przeróżne atrakcje, takie jak pokazy stuntu, Mistrzostwa Motocykli Custom, spotkania z podróżnikami, pokazy ratownictwa i sztuki minimalizacji urazów podczas spadania z motocykla, obecność zmartwychwstałych żołnierzy i milicjantów z dawnych czasów i wiele innych, o czym szczegółowo za chwilę.

Robert Pirsig w swej kultowej książce „Zen czyli sztuka oporządzania motocykla” pisał, że do motocykla – i w ogóle do świata – ludzie podchodzą na dwa różne sposoby: klasyczny lub romantyczny. Jeźdźcy romantyczni koncentrują się na uczuciach, pięknie, przeżywaniu bycia w drodze i cudu wolności. Ludzie o umyśle klasycznym fascynują się wewnętrznymi strukturami i funkcjami mechanizmów, lubią paprać sobie ręce smarem i rozkminiać zalety i wady rozmaitych rozwiązań technicznych.

Goście targów wrocławskich mogli znaleźć na nich doskonałą strawę zarówno dla swego romantyzmu, jak i klasycyzmu. Stoiska warsztatów naprawczych i renowacyjnych, dystrybutorów narzędzi i chemii sąsiadowały z ekspozycjami podróżników i klubów motocyklowych. Swój czas i miejsce mieli sportowcy wyścigowi, których kręci ryzyko oraz ratownicy i instruktorzy techniki jazdy, którzy troszczą się o bezpieczeństwo. Prezentowane były najnowocześniejsze, najbardziej wyrafinowane technologicznie nowości i zabytkowe motocykle z czasów przed- lub tuż-po-wojennych. Żadna z form użytkowania motocykla nie była pokrzywdzona – wyścigi, podróże, custom, stunt i niegrzeczno-majestatyczny chopperyzm – wszystkie znalazły swój czas i miejsce.

SPORT I PODRÓŻE

Świat wyścigów reprezentowany był przez organizatorów Speed Day, motocrossowy i żużlowy klub Chełmiec, zaś na scenie często gościł i barwnie o sporcie opowiadał Adam Badziak, mistrz Polski w klasie Superbike i komentator MotoGP. Podróżnicy z klubu MotoJary, TravelMoto i blogerka Olga czyli Kopciuszek Motocyklowy przemierzająca Europę na 125-tce, siedzieli sobie na belach słomy pośród obładowanych enduraków i rozstawionych namiotów i gotowali na ogniu herbatę w menażce. Ania Jackowska, która na dwóch kółkach zapuszcza się samotnie w rejony świata tak odległe jak Argentyna czy tak dzikie jak Syria i Jordania, opowiadała o doświadczeniach podróżniczki, prezentowała slajdy i wpisywała autografy do swych książek.

MISTRZOSTWA CUSTOMÓW

Częścią targów były Pierwsze Wrocławskie Mistrzostwa Motocykli Custom. Do konkursu zgłosiło się kilkanaście maszyn, które w większości reprezentowały tradycyjny gust twórców customów. Podobnie jak Ojciec Dyrektor jest bardziej katolicki niż Papież, customy zazwyczaj bywają bardziej harleiczne niż Harleye. Niemniej znalazły się wśród nich trzy cafe racery – w tym nasz faworyt „Zagan Cafe” i bardzo zacny „Bonnie 79” oraz jeden sportowy motocykl „Trouble”. Arcyciekawy „Dieselkunst” o przedziwnym designie wyglądał na zlutowanego z elementów łodzi podwodnej i starodawnych strojów nurkowych. Kanapa niczym koronkowa serwetka z kółek zębatych, bak w kształcie łba rekina młota ze szklanymi „oczami” pozwalającymi na wgląd w stan paliwa, steampunkowa konstrukcja z rurek i metalowych kul – zasłużenie zdobył wicemistrzostwo konkursu. Odbierający statuetkę twórca powiedział, że największą jego nagrodą były słowa, które oglądająca jego maszynę kilkuletnia dziewczynka powiedziała do towarzyszącego jej rodzica: „Tato – ten jest najpiękniejszy”. Osobiście – w pełni się z nią zgadzam 🙂

Jury złożone z przedstawicieli organizatorów i wystawców przyznało pierwszą nagrodę „Bonnie 79”, trafnie doceniając konstrukcję będącą czymś więcej niż tylko nietypowym montażem typowych części. Nagroda publiczności trafiła do twórcy „mechanicznej pomarańczy” – jaskrawooranżowego „Catch 22”.

Z ZIEMI WŁOSKIEJ (LUB JAPOŃSKIEJ) DO POLSKI

Wielkie międzynarodowe marki motocykli obecne były na targach jako oferta dolnośląskich dealerów, dlatego Hondę oglądaliśmy na dwóch stoiskach – firm RPM Motocykle i D&D, a Suzuki na ekspozycji Pol-Motors oraz Inter Motors Dolny Śląsk. Ten drugi dealer z kolei wystawił też KTMy i Triumphy. Ducati przyjechało za sprawą swego ogólnopolskiego importera Inter Cars. Yamahę wystawił wrocławski Motorland. Zabrakło dealera Harleya Davidsona, ale motocykle amerykańskiej legendy i tak można było podziwiać jako elementy innych ekspozycji, na przykład serwisu Hary Motors, albo w strefie Custom. Dziwiła nieobecność Kawasaki, zwłaszcza że ich wrocławski salon znajduje się w peryferyjnej lokalizacji.

W temacie światowych marek, zdecydowanie dobrą wiadomością jest uruchomienie dystrybucji w Polsce odzieży i kasków marki ICON przez MotoX s.c. Z ciekawszych nowości motocyklowych wystawionych na targach oglądać można było Triumpha Trophy w wersji ABS SE A1. Nietypowa sylwetka tej maszyny – potężny, muskularny przód z wielką owiewką kontrastujący z cieniutkim niczym talia baletnicy środkiem – powoduje iż ten wielki motocykl na wysokości kanapy jest wąski jak rower i przez to bardzo wygodny. Najważniejszą nowością KTMa zaprezentowaną na targach był model Adventure 1190, konkurent dla Multistrady i GS-a.

Honda D&D pokazała modele kryzysu oraz te które osiągnęły już sukces i mają ugruntowaną pozycję – Goldwinga GL1800, CBR250R, skutery Vision i PCX. RPM Motocykle, dealer Hondy zorientowany wyłącznie na jednoślady, wystawił dwie ciekawe nowości. CB1100 – motocykl klasy retro w nowej skórze, naszpikowany nowoczesną technologią oraz CB500F, model będący kwintesencją strategii którą Honda realizuje od dwóch lat. Strategia ta polega na oferowaniu, obok znanych już przebojów takich jak Hornet czy Fireblade, dużej gamy motocykli mniejszych, o małej pojemności, niskim spalaniu, tańszych w zakupie i eksploatacji. CB500F to właśnie taki motocykl, z rozległą gamą zastosowań, a zarazem w niskiej cenie i najwyższej japońskiej jakości.

Suzuki postawiło na wyeksponowanie szerokiej oferty maszyn spełniających warunki określone dla nowej kategorii prawa jazdy A2, zdławionych by nie przekraczały limitowanej ustawą mocy – Inazuma, V-Strom 650A czy GSR750A. Z nowości oglądać można było zdecydowanie nie objęte kategorią A2 modele – skuter Burgman 650 Executive oraz lśniącą białą Hayabusę 1300A, uwielbianą przez najmłodszych gości targów – dzieci ustawiały się w kolejce by zrobić sobie na niej zdjęcia.

Ducati zaprezentowało m.in. Panigale 1199 S, swój flagowy model sportowy, jego cena w wersji podstawowej przekracza 80 tys. zł. I tak nie był to najdroższy motocykl pokazany na targach. K+K Kwiecień Motocykle, jedyny importer marki CR&S, wystawił produkowany we włoskim Mediolanie motocykl CR&S DUU – imponujący swym niezwykłym, ekskluzywnym, artystycznym designem, przypominającym postindustrialną rzeźbę nowoczesną. Cacuszko takie, wyposażone w niemal dwulitrowy silnik w układzie V, warte jest jedyne 260 tysięcy lokalnej waluty polskiej. W tym kontekście nie dziwi obecność na targach jednego z banków, oferującego nisko oprocentowane kredyty.

POLACY NIE GĘSI, SWÓJ MOTOCYKL MAJĄ

W tym kontekście tym bardziej cieszy rozwój polskiej marki Junak, zorientowanej na produkcję motocykli bardziej dostępnych dla obywatela o przeciętnie zasobnej kieszeni. Na przykład najnowszy model 903, mocno „inspirowany” CBRką, można nabyć za 6 tys. zł. Stoisko Junaka było największe na całych targach, równie duże miała tylko Yamaha. Junak wystawił większość oferowanych modeli. Polska marka, kontynuująca tradycję kultowego już dziś motocykla produkowanego w latach 1956-1965 w Szczecinie, obecnie montowanego w Bydgoszczy intensywnie rozwija swoją ofertę motocykli, motorowerów, skuterów, kasków i kufrów. Motocykle Junaka przedziwnie łączą w sobie imponujące sylwetki choppera lub ścigacza z nietypowymi pojemnościami silnika (choppery 320cm, sporty 49cm). Może to powodować zabawne nieporozumienia w ruchu miejskim. Pracownik wrocławskiego salonu opowiadał mi, jak odstawiał do klienta niedotartą jeszcze, ścigaczokształtną maszynę i jechał sobie spacerowym tempem, przy prawej krawędzi, żeby zrobić miejsce dla jadących z normalną prędkością aut. W którymś momencie zauważył, że mimo to utworzyła się za nim kolejka samochodów – żaden nie chciał znaleźć się przed nim, zakładając że za chwilę motocyklista odkręci manetkę i będzie wyprzedzał 🙂

RYZYKO…

Podczas gdy w pobliżu sceny głównej ratownicy medyczni z kampanii społecznej MotoPomocni pokazywali jak zdejmować kask rannemu motocykliście i udzielać pierwszej pomocy, tuż za ścianą Hali Stulecia swoje umiejętności w przełamywaniu praw grawitacji prezentowali stunterzy, nie bacząc iż obiekt, którego asfalt mażą spaloną gumą, wpisany jest do rejestru światowego dziedzictwa Unesco. Wyczyny motocyklowych akrobatów podsumował mały chłopiec, siedząc ojcu na ramionach – „ten pan jest bardzo nierozsądny” 😉 Wheelieholix Triumph Stunt Team Polska, czyli dwaj stunterzy o ksywach Fragment i Beku, właśnie na wrocławskich targacy wystąpili publicznie po raz pierwszy na bajecznie kolorowych maszynach specjalnie do tego celu skonstruowanych przez ich głównego sponsora. „Młody125”, czyli Michał Pakosz, na codzień radny w Jelczu-Laskowicach, bardzo się zirytował gdy otrzymał od komentatora nową ksywkę – „Justin Bieber”, ze względu na romantycznie poczochraną przez kask fryzurę. Specjalnie z Londynu na występ przyleciała „Mania”, Monika Koch, jedna z nielicznych w Polsce dziewczyn zajmujących się stuntem. Mania planuje wziąć udział w zawodach w Krotoszynie, w których w kategorii kobiet startować będzie zaledwie sześć zawodniczek.

Zobacz też: Galeria zdjęć z pokazu stuntu!

Zwieńczeniem stuntowego szaleństwa były występy naszego redakcyjnego kolegi „Stuntera 13”, nieoficjalnego mistrza świata, który robi co tylko zechce z motocyklem, ale także ma rewelacyjny kontakt z publicznością. Rafał Pasierbek wyczyniał cuda również na maleńkiej Hondzie, na której cyrkle przypominają raczej piruety z jazdy figurowej na łyżwach. W czasie pokazu publiczność poprosiła Rafała by wystąpił na rowerze, co też uczynił siadając na kierownicy i jadąc przodem do tyłu, czyli tyłem do przodu (jeśli wyrażam się niejasno, oddzielna fotorelacja ze stuntu na WMS już wkrótce na naszym portalu). Stunter 13 jest szatanem gdy dosiada motocykla i aniołem pieszo – gdy po wyczerpujących, adrenalinowo-testosteronowych pokazach dopadała go chmara fanów, przez kilka kwadransów cierpliwie rozdawał autografy i ustawiał się do zdjęć z niezmiennie łagodnym uśmiechem i ciepłem w wielkich, niebieskich oczach.

„Cieszę się, że stunt spotyka się z coraz większym zainteresowaniem” – powiedział mi w kuluarach imprezy. „Szczególnie w takich miejscach, gdzie coraz więcej ludzi może docenić jak trudna jest to sztuka i przestać myśleć o nas, że jesteśmy tylko chuliganami”.

Zapytany o przyszłość, przyznał, że nie myśli o tym, co będzie jutro. „Kocham swoje życie” – powiedział – „to, o czym parę lat temu marzyłem, teraz staje się rzeczywistością”. Nie oznacza to oczywiście braku planów – w nadchodzącym sezonie Stunter13 ma wystąpić m.in. podczas zawodów MotoGP!

… I BEZPIECZEŃSTWO

Stunterzy pokazali sztukę latania, zaś Waldek Humeniuk i ekipa z Motorsfery – szkoły nauki i doskonalenia techniki jazdy – sztukę spadania. „Technika Padów Motocyklowych” oznacza umiejętność takiego ułożenia i rozluźnienia ciała, by zminimalizować urazy podczas upadku z motocykla.

„Nie gwarantujemy oczywiście, że dzięki niej przeżyjecie czołówkę z ciężarówką jadącą 100km/h” – mówili instruktorzy – „ale w części sytuacji można sprawić by upadek na asfalt i toczenie po nim skutkowały mniejszymi kontuzjami”.

Najwięcej urazów dotyka głowę, szyję, barki, łokcie i nadgarstki, ponieważ człowiek odruchowo się usztywnia. Tymczasem w drodze treningu wypracować można inne odruchy, chronić głowę tak by w ogóle nie uderzyła o podłoże, odpowiednio ułożyć kończyny. Technika zaprezentowana przez Motorsferę wywodzi się z Aikido i została zaprezentowana przez motocyklistów trenujących tę sztukę samoobrony.

„Oczywiście inaczej porusza się ciało w stroju do aikido, a inaczej zachowuje się w butach i kasku motocyklowym, które są ciężkie” – mówił Waldek – „i inaczej upada się na matę, a inaczej na asfalt.”

Po czym zaprezentował upadki w pełnym stroju motocyklowym prosto na deski…

MAŁA RZECZ, A CIESZY

– A może chcesz się dowiedzieć jak działa silnik motocykla? – zagadnął mnie sympatyczny student na stanowisku klubu Apanonar. Bartek, ksywa „Kozio” tłumaczył i demonstrował na specjalnym modelu działanie tłoka, zaworów, cyklu ssanie-sprężanie-praca-wydech. Przysłuchiwały się temu dzieci, kobiety i – dyskretnie udający, że patrzą na co innego – panowie. Studenci Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej, przy którym działa Apanonar, prezentowali też działanie silnika Stirlinga, zdjęcia z wypraw klubu oraz jedyny w swoim rodzaju motocykl „Jawasaki”.

Elektroniczne atrakcje zafundowała zwiedzającym Yamaha, udostępniając symulator jazdy na torze, złożony z realistycznie poruszającego się motocykla i wielkich ekranów – można było sprawdzić swoje umiejętności i uzyskany czas. Swoją ofertę zaprezentowały GoPro i MGI Project – producent komputerów motocyklowych.

Patrzy sobie człowiek na te cuda XXI wieku i nagle słyszy – dokumenty do kontroli. Odwracam się, a tam trzech funkcjonariuszy ZOMO grozi mi białymi pałkami. A za ich plecami defiluje kilku żołnierzy wojsk cesarsko-królewskich w kolorowych mundurach i rogatych czapkach. Ten surrealny klimat zagościł na targach za sprawą licznie zgromadzonych grup rekonstrukcyjnych, które odtwarzają i gromadzą umundurowanie, broń, ekwipunek i pojazdy wszystkich chyba formacji jakie działały w Europie w minionych stu latach. Podziwiać można było koszary wojsk niemieckich, polskich i francuskich z czasów drugiej wojny, posterunek Milicji Obywatelskiej, amerykańskich komandosów, Willisy GP i motocykle z karabinami maszynowymi – takie jak w „Czterech Pancernych” czy „Hansie Klossie”. Koszary radzieckie odtworzone były w 5D, włącznie z charakterystycznym stęchłym zapachem wojska, któremu odcięto dostawy mydła. No i młodzi akowcy kupujący popcorn w bufecie – widok jedyny w swoim rodzaju…

Obok rekonstrukcji, zupełnie prawdziwe, przepięknie odrestaurowane zabytkowe motocykle marek Jawa, Junak, SHL, WZK, Sokół, Ogar, czy radziecki Iż pokazały: Muzeum Motoryzacji Topacz oraz warsztat renowacji Zabytkowe Motocykle z Leszna.

EROS I TANATHOS

Zastanawiające, że wokół motocykli obecne są zazwyczaj dwa motywy – seks i śmierć, siła dająca życie i siła je odbierająca. Może to dlatego, że nasze ukochane maszyny dają nam moc by istnieć, ale co ma początek, musi mieć i koniec, jak powiedział Agent Smith w Matrix Revolutions. Czaszki i kości oraz motywy z serii „jestem niegrzeczny” pojawiały się zarówno na customach, jak i na koszulkach i bandanach prezentowanych przez firmy Skulls.pl czy Pozaprawem.pl. Szczególnie urzekające były tiszerty w rozmiarach przedszkolnych z napisami „Honda” czy „KTM” tudzież „Policja” albo „Nie pójdę do szkoły, zostanę stunterem”.

Nietypową strategię marketingową zastosowała popularna sieć sklepów motocyklowych: minimalne stoisko bez prezentacji oferty, za to liczne konkursy z wartościowymi nagrodami (np. kask) w których kluczową rolę odgrywały dwie niezwykle skąpo odziane i obficie wyposażone przez naturę dziewczyny. Konkurencje były głównie gimnastyczno-kondycyjne, np. przysiady (z hostessą na rękach), tudzież pompki (nad leżącą panią). Zwycięzca tej drugiej dyscypliny, przedstawiciel klubu Wratislavia Bikers, człowiek o sylwetce doświadczonego chopperzysty, wykonał tak wielką liczbę pompek w tak krótkim czasie, że lekko „zasłabł” na ćwierć chwilki osuwając się nieco, na szczęście poduszki powietrzne zapewniły mu miękkie lądowanie…

Uprzedzając pytanie redakcyjnych kolegów o „jakość” obecnych na targach hostess odpowiem, że najpiękniejszą, czarnoskórą dziewczynę miał salon Modeka-Dainese…

MYŚL GLOBALNIE, DZIAŁAJ LOKALNIE

Targi Wrocław MotorcycleShow są imprezą regionalną – i na tym polega ich największa siła. Lokalni producenci i sprzedawcy nie giną przytłoczeni przez światowe marki, a ich oferta często jest równie ciekawa lub ciekawsza, co propozycje korporacyjnych kolosów. Motocykl kupujemy raz na kilka lat, ale na codzień potrzebujemy materiałów eksploatacyjnych, wymiany opon, bielizny termoaktywnej i jak mówi przysłowie, koszula bliższa jest ciału niż szata z drogiego materiału. Na takim spotkaniu dowiadujemy się, że interesująca nas marka rękawic weszła właśnie do oferty niedalekiego sklepu albo że w sąsiedztwie znajduje się zakład oferujący kurtki lub torby motocyklowe szyte na miarę. Że w naszym regionie ktoś miał pomysł, jak zrobić na przykład wydechy albo składane przyczepy do przewozu motocykli inaczej, może lepiej, niż się to zazwyczaj robi i znalazł odwagę by zaproponować to światu – jak firmy Dominator z miejscowości Bestwinka czy MarathonTrailers z Łodzi. Możemy się przekonać, że w Polsce jest mnóstwo twórczej myśli technicznej, owocującej istnieniem takich marek jak Junak, Seca czy Shima, (która być może wkrótce zaistnieje w MotoGP jako sponsor zawodnika), czy szalonych projektów typu „New Warsaw” – przywrócenia do życia legendy polskiej motoryzacji, czyli auta marki Warszawa, produkowanego w latach 1951–1973 – w tradycyjnym designie, ale z najnowocześniejszymi rozwiązaniami technicznymi.

PODSUMOWUJĄC…

Wracając do dychotomii klasyczny vs. romantyczny, konkluzją koncepcji Pirsiga było stwierdzenie że dojrzały umysł nie rozdziela, ale łączy te dwa podejścia… Podobnie było na Wrocław MotorcycleShow. Rewelacyjna atmosfera, niesamowita ilość atrakcji, ciągłe wydarzenia na scenie i poletku stunterskim – dwa dni to było mało by zapoznać się ze wszystkimi propozycjami i ciekawymi gośćmi.

„Takie spotkania są bardzo ważne” – przyznała Kopciuszek Motocyklowy – „uświadamiają, że to co robię, jest nie tylko dla mnie, że są ludzie którzy znajdują w tym inspirację.”

„Uwielbiam targi” – powiedziała Dorota Gniado, przedstawiciel organizatora – „bo na nich spotykam się z pasjonatami. Łączy nas jedna miłość.”

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl